Z OLT EXPRESS DO SZCZECINA

Pamiętam taką scenę ze zrealizowanego w 1973 roku fimu „Wniebowzięci”, kiedy to grający główne role Jan Himilsbach i Zdzisław Maklakiewicz lecą samolotem z Warszawy do… Koszalina. Potem z lotami było już tylko gorzej. Monopol LOT-u sprawił, że połaczenia ograniczono tylko do największych krajowych lotnisk. Oczywiście były to tylko połączenia z Warszawą. Bezpośrednie loty pomiędzy innymi miastami były rzekomo nieopłacalne chociaż nie chciało się wierzyć, że nie znajdą się chętni do podróży n.p. z Gdańska do Krakowa. Oczywiście za rozsądną cenę.

Trzeba było otwarcia nieba nad Polską by kropla konkurencji zaczęła drążyć skałę konserwatywnego monopolu. Kilka nieśmiałych prób przełamania przestarzałej siatki połaczeń zakończyło się niepowodzeniem.  W końcu, w 2011 roku  „Eurolot” ruszył z kampoanią „Międzymiastowy” oferując pod tym hasłem połączenia z pominięciem Warszawy na najdłuższych polskich trasach. Loty miały być niedrogą alternatywą dla wlokących się niemiłosiernie pociągów. Niestety, pula tanich biletów była stosunkowo niewielka. Ilekroć próbowałem zarezerwować jakiś lot oferowane ceny okazywały się dużo wyższe niż te z reklam.

Prawdziwy przełom w karjowej komunikacji lotniczej dzieje się własnie na naszych oczach. Od kwietnia 2012 roku OLT Express uruchomił siatkę połączeń pomiedzy wszystkimi wiekszymi miastami w Polsce. Przesiadki w Warszawie przestały być konieczne. Ba! Promocyjne ceny biletów (99 zł) okazały się hitem i nie była to efemeryda w postaci kilku czy kilkunatu szybko rezerwowanych miejsc, lecz gwarantowana w najniższej cenie połowa biletów. Nie było też ukrytych kosztów jak to często jest w przypadku tanich linii kiedy wyjściowa, przyprawiająca o zawrót głowy cena n.p. 30 zł szybko przez dodatkowe opłaty (niekonieczne, ale też trudne do uniknięcia jeśli chce się podróżować w miarę normalnie) windowana zostaje na poziom wcale do tanich nie należący. Zawsze czuję się trochę nabity w butelkę podróżująz Wizz Air lub Ryan Air, że płace wcale niemałe pieniądze, a i tak czytając oraz słuchając na okrągło o wszystkich restrykcjach, do których pod groźbą kolejnych dopłat muszę się dostosować, czuję się tak jakby ten operator wyrządzał mi łaskę wpuszczając na pokład. Oddajmy jednak tym liniom ich niepodważalne zasługi w przełamaniu monopolu na loty zagraniczne. Gdyby nie one, nie byłoby tylu połaczeń, ożywienia krajowych lotnisk oraz szalonych promocji oferowanych przez normalne linie.

I tak w sobotę po raz pierwszy w  zyciu mogłem polecieć samolotem z Gdańska do Szczecina.

OLT Express 01

Do tej pory, żeby dojechać do Szczecina w sobotnie południe, musiałem wstawać o wpół do piątej rano, żeby zdążyć na dworzec do Gdyni, skąd o 06:30 odjeżdżał pociąg docierający na miejsce o 11:30. Pomijam odwieczne kłopoty z czystością oraz ogrzewaniem w wagonach. Za przejazd na tej trasie w starym, pamietającym chyba jeszcze towarzysza Gierka wagonie I klasy PKP żąda 91 złotych. Dopłacam więc osiem złotych i zamiast wstawać o świcie wysypiam się normalnie, o dziewiątej rano wychodzę z domu i odprawiam się na lot o 10:30. Planowy przylot 11:30, tak samo jak PKP (w rzeczywistości sobotni samolot wylądował o 11:19).

W sobotę przy okazji zauważyłem, że opisywane przeze mnie niedawno krotkie lady przy bramkach kontroli bezpieczeństwa zaczęły być wydłużane. Jeszcze nie wszystkie, ale częśc z nich już jest dłuższa. To tak z kronikarskiego obowiązku.

Z ciekawością wsiadałem do samolotu. Co to jest ten OLT Express? Tania linia? W tanich liniach nie ma przydzielanych miejsc, a tutaj na karcie pokładowej miałem wyraźnie wskazany mój fotel. Nie trzeba się przeciskać, żeby zająć lepsze miejsce.

OLT Express 02

Drugie zaskoczenie to poczęstunek na pokładzie. Miłe, że na tak krótkiej trasie przewoźnik oferuje nie tylko wodę oraz soki, ale także ciepłe napoje, a do tego mała przekąska w postaci ciasteczka. Przebili LOT!

OLT Express 04

Leciało się fajnie, lecz niepokoiła mnie jedna rzecz. Jak długo utrzyma sie to połączenie? Kilka lat temu SAS uruchomił połączenie Szczecina z Kopenhagą. Upadło. Lufthansa do swojej siatki połączeń z polskimi miastami urchomiła loty na trasie Szczecin – Monachium. Ktoś znajomy opowiadął mi, że leciał tamtym samolotem i na pokładzie było… trzech pasażerów. Niedługo potem połączenie zostało zawieszone. Wczoraj dowiedziałem się, że Eurolot nie lata już ze Szczecina do Rzeszowa, chociaż to najdłuższa w Polsce trasa, a podróż pociągiem na niej zajmuje kilkanaście godzin. Coś złego dzieje się ze szczecińskim lotniskiem. Oczywiście bliskość Berlina i bogatej oferty tamtejszych przewoźników nie pomaga w jego rozwoju, ale na takie lokalne połączenia popyt być powinien. Czkawką odbija się zapewne zapaść miasta nieudolnie zarządzanego po transformacji ustrojowej. W każdym razie wygląda to na samonakręcający się splot skutków oraz przyczyn. Niewielka aktywność gospodarcza i turystyczna przekłada się na małe zainteresowanie podróżami w tym kierunku, a z kolei wynikająca z tegi uboga oferta połączeń odstrasza potencjalnych inwestorów oraz turystów. Nawet tak zdawałoby się oczywisty cel jak turystyczne loty nad Bałtyk kuleje i właśnie zaczyna przegrywać z połączeniami polskich przewoźników do… niemieckiego Herringsdorf, leżacego niemal po sąsiedzku ze Świnoujściem, więc wygodniejszego. Jeżeli władze Zachodniopomorskiego oraz zarządzający lotniskiem nie zrobią nic by powalczyć o turystów, ci sami do nich nie przylecą.

OLT Express 05

Jaka to róznica w porównianiu z Gdańskiem! OLT Express ma w najbliższym czasie poinformować o planowanych nowych połączeniach zagranicznych, ale w magazynie pokładowym znalazłem już wydrukowane przynajmniej część z nich. Wygląda więc na to, że wkrótce można będzie polecieć z Trójmiasta ich samolotami do Berlina, Hamburga, Bremen, Brukseli i Pragi. Tymczasem w samolocie do Szczecina leciało trzynascie osób. Zajęta była więc zaledwie jedna czwarta foteli. Nie wykupiono nawet pięćdziesięcioprocentowej puli tych najtańczych.

Wkrótce maszerowąłem już po płycie lotniska do kosmicznej bryły budynku szczecińskiego portu lotniczego.

OLT Express 07

OLT Express 06

Nad drzwiami wyjściowymi z terminalu wisiał powitalny baner.

OLT Express 09

Wyszedłem i… konsternacja. Nie widzę żadnego autobusu ani nawet przystanku. Stoi jedynie kilka taksówek.

Wracam do budynku i pytam w informacji i jakiś autobus do miasta.

– Nie ma – odpowiada uprzejmy skądinąd pan.

– Jak to? – pytam zdumiony – to jak dostać się do Szczecina?

– Tylko taksówką.

– Ile kosztuje?

– Sto pięćdziesiąt złotych. Wie Pan, to czterdzieści kilka kilometrów.

Wychdodzę raz jeszcze aby zebrać myśli. Wokół las. Wygląda na to, że mogę tym samolotem przylecieć co najwyżej na grzyby. I nagle olśnienie. Wypożyczlania samochodów! Zamiast płacić sto pięćdziesiąt złotych za taksówkę lepiej za podobną cenę (a może taniej) wypożyczyć samochód. Przynajmniej będę mieć przez cały czas środek transportu w Szczecinie. Znów wchodzę do budynku terminalu. Widzę znajome loga wiodących firm oraz… pustki w ich biurach.

OLT Express 11

OLT Express 10

OLT Express 12

Avis dawał jeszcze jakąś nadzieję. Podniosłem słuchawkę telefonu, o którym wspominała pozostawiona w okienku instrukcja, po czym usłyszalem głos automatycznej sekretarki: „tutaj numer…. po usłyszeniu sygnału nagraj wiadomość”

Niech to szlag! Jeszce raz pytam w informacji, czy nie wie coś o wypożyczlniach.

– Niestety nieczynne. Wie Pan, mało lotów…

Rzeczywiście, następny samolot wyląduje dopiero wieczorem.

OLT Express 08

– Może pan pojechać taksówką do Goleniowa. Zawsze to taniej – radzi pan w informacji – Tam może pan łapać jakiś pociąg do Szczecina.

Kurczę, nie po to wybrałem samolot zamiast pociągu, żeby teraz tłuc się taksówką do pobliskiego miasta i stamtąd kontynuować podróz pod skrzydłami PKP. Czterdzieści minut samej jazdy plus dojazd na dworzec taksówką oraz nie wiadomo ile oczekiwania na pociąg.

W końcu, nie mając innej alternatywy, wsiadam do taksówki i jadę za półtorej stówki do Szczecina. Jestem wściekły bo dociera do mnie cały bezsens podróży samolotem do tego miasta. 99 złotych za bilet na samolot, po to by na koniec musieć wybulić półora raz tyle aby wydostać się z lotniska!

Czytałem niedawno o kłopotach lotniska, że przychody niewielkie i.t.d. Prowincjonalność Szczecina bijąca z żałośnie ubogiej tablicy przylotów powinna dać coś do myślenia władzom Szczecina oraz województwa. Tymczasem odnoszę wrażenie, że wszyscy odpowiedzialni za rozwój ruchu lotniczego na szczecińskim lotnisku mają pasażerów w głębokim poważaniu. Zresztą, co się będę bawić w eufemizmy. W jakim poważaniu? W dupie mają po prostu. W dupie! Jak cię stać na podróz samolotem to bierz taksówkę i nie zawracaj głowy autobusami.

Same linie lotnicze nie wystarczą. Mogą otwierać nie wiadomo jakie połączenia, lecz jeśli ludzie nie będą mogli dojechać na lotnisko, ani z niego wrócić, wszystko traci sens. Lotnisko Szczecin jest szczecińskie tylko z nazwy. Równie dobrze mogłoby się nazywać Koszalin, Piła albo Gorzów. Z tamtymi miastami nie jest skomunikowane tak samo jak i ze Szczecinem, więc róznica żadna.

OLT Express 13

Najbardziej mi głupio, że w euforii nowych możliwości zabukowałem sobie od razu bilet do Szczecina również w przyszły weekend. Jeżeli nic się nie zmieni to będzie pewnie mój ostatni lot do Szczecina. Ilu będzie mi podobnych? A tęgie głowy będą myśleć dlaczego to, co tak świetnie rozwija się w innych miastach, nie udaje się tutaj.

Szczecin; 15.04.2012; 11:00 LT

Komentarze