Z LAMUSA (4) – LENIWA NIEDZIELA

Chyba nie zapeszylem. Piekny dzien. Morze zupelnie spokojne, slonecznie, dobra widzialnosc. Niedziela, wiec pracuja tylko wachty i kuchnia. Cisza, spokoj. Prawie jak na wycieczkowcu.

Odkrylem, ze komputer w biurze pokladowym ma zinstalowany excel. Od razu zaczalem wiec tworzyc arkusze kalkulacyjne do statkowej ksiegowosci. Troche pozapominalem juz jak to sie robi, a nie mialem pod reka zadnego podrecznika. Stracilem wiec wskutek pomylek sporo czasu, ale i tak warto bylo. Zaoszczedze go z nawiazka w rozliczeniach na koniec miesiaca.

Po Chinach zaczalem sie odchudzac. Nie jest to jeszcze tak scisly rezim jak ostatnio na "Fortunie", ale  juz dosc zaawansowany.

Dstalismy teleks od agenta w Pohang, ze mamy wchodzic do portu "z biegu". Wyglada na to, ze na pozycji pilota bedziemy jutro ok. 13.00 wiec jest szansa, ze wieczor spedze w miescie i znow pobuszuje w internecie.

Morze Zolte,  13.08.2000,  Niedziela

Komentarze