Z LAMUSA (28) – W GOŚCINIE POSCO

Wczoraj zanim zakonczyl sie zaladunek, zdazylem wziac udzial w mszy. W porcie byl Seamen’s Club prowadzony przez misje i mikrobus od nich jezdzil od statku do statkuzbierajac chetnych. Znalazlo sie takich chyba czterech wiec msza liczna nie byla.

Drugie tyle uczestnikow stanowili pracownicy Misji.

Byla inna niz te, do ktorych przywyklem w katolickich kosciolach. Krotsza przede wszystkim, pozbawiona liturgii eucharystii. Dawno jednak przestalem zwracac podczas kontraktow uwage na forme mszy. Uwazam, ze poniewaz modlimy sie do tego samego Boga i w tych samych intencjach, wazne jest samo uczestnictwo w modlitwie, a nie jej forma. Szczegolnie wtedy, gdy nie ma sie wielkiego wyboru.

Msza zakonczyla sie krotka mowa pastora na temat… zakladow metalurgicznych, w ktorych sie znajdujemy (ladujemy stalowe zwoje). Mowil, ze jest to najwiekszy zaklad na swiecie i, ze powstal na wyrwanym morzu polderze utworzonym wskutek polaczenia ze soba i ze stalym ladem jedenastu wysp. Wygladalo to na reklame sponsora mszy.

Byc moze sponsor rzeczywiscie jest i utrzymuje misje jak i wszystko wokol. POSCO, bo

tak nazywa sie ow koncern, oprocz poteznych zakladow i wielkiego portu, pobudowal rowniez osiedle dla pracownikow wraz z cala infrastruktura: ciagami handlowymi, miejscami do rekreacji i.t.p. Sam w piatek korzystalem z komputera w PC-Clubie w jakims jakby domu kultury calkowicie bezplatnie. Kilkadziesiat metrow dalej, na kortach ze sztucznym oswietleniem pracownicy POSCO, mieszkancy pobliskich blokow, grali do poznego wieczora w tenisa. A dalej za kortami widac bylo stadion z boiskiem do pilki noznej, na ktorym rozgrywa swoje mecze druzyna POSCO. Mozliwe wiec, ze i soki, i herbatniki podane po mszy byly sponsorowane przez POSCO, tak samo jak i kolacja, na ktora zostalismy zaproszeni przez pastora.

Odcumowalismy o 22.45, a na pelnym morzu znalezlismy sie o 01.00. Potem jeszcze wysylanie teleksow i ostatecznie w koi wyladowalem okolo wpol do trzeciej. Jak zwykle w takich sytuacjach, nie kazalem sie budzic o 07.15, lecz spalem dlugo. Poniewaz nic sie nie dzieje, zadnych informacji, teleksow od czarterujacego, ani od armatora, ciagle mam wrazenie, ze dzisaj jest niedziela.

Morze Wschodniochinskie,  25.09.2000, Poniedzialek

 

Komentarze