Malo mam czasu, bo juz prawie podchodzimy do portu.
Bopha coraz bardziej nam zagraza. Przesuwa sie systematycznie na polnoc i nabiera sily, a nas tymczasem czeka kilkunastogodzinny postoj w Busan, a potem jeszcze 16 godzin drogi wzdluz poludniowych wybrzezy Korei zanim zaczniemy uciekac na polnoc. Wszystko jest na styk. Mozemy zdazyc uciec, a mozemy nie. Jutro czeka mnie studiowanie prognoz pogody i wyscig z czasem
Ostatniej nocy skonczylem pisac list do M. Ta ostatnia czesc wyszla zupelnie inaczej niz planowalem na poczatku. W ogole zrobilo sie to wszystko strasznie rozwlekle, osiem stron formatu A4, i chyba za bardzo monotematyczne. To, co napisalem, tylko w niewielkim stopniu przypomina zamierzenia. Wena gdzies uleciala. Dawna swoboda wyrazania mysli przepadla razem z nia. Poki co, list, taki jakim go napisalem lezy w zaklejonej juz kopercie i jutro zostanie wyslany. Ciekawe jak ona go odbierze? Narazie nie dzwoni, zgodnie z zapowiedzia. Jest gdzies na Slowacji ze znajomymi. Wroci prawdopodobnie w niedziele.
Ciesnina Koreanska, 07.09.2000, Czwartek