WSZYSTKO NIE TAK

                      

Nawet nie zjadłem dużo pączków. Cztery zaledwie. Jak na tłusty czwartek to wynik raczej mizerny. Za to po raz pierwszy odkąd pamietam nie musiałem stać po pączki w kolejce.

Nie zdążyłem do domu na główne wydanie „Wiadomości”. Dopiero z „Panoramy” dowiedziałem się o katastrofie w Moskwie. Wyjątkowa to chyba zima pod wzgledem zawalonych konstrukcji i to nie tylko w uboższych krajach lecz także i na bogatym Zachodzie. Coś chyba nie jest w porządku. Czy to aby nie ogromna, zbiorowa  pomyłka architektów końcówki XX wieku? Opady przecież wcale rekordowe nie były. Może ktoś niedoszacował ciężar zalegajacego sniegu? Może inwestorzy zaoszczędzili na jakości materiałów? A może teoria nie odpowiada rzeczywistości? Trudno mówić o nieszczęśliwym zbiegu okoliczności gdy ogromne budowle jak Europa długa i szeroka rozwalają się niczym konstrukcje z klocków budowane przez młodszych przedszkolaków. Może trzeba wrócić do mądrości naszych przodków, którzy nader rzadko decydowali sie na płaskie dachy?

Jagna Marczułajtis nie zdobyła medalu, więc spełnia się nie tyle czarny, co realny scenariusz. Nasi reprezentanci powrócą z igrzysk bez żadnego trofeum. Takie jest nasze miejsce w szeregu, ale kibicowanie ma to do siebie, że zawsze doszukuje się minimalnych chociażby szans na dobry wynik i podtrzymuje nadzieję do końca. Jeszcze trochę i zaczniemy odliczać dni do piłkarskich mistrzostw świata i znów będziemy mierzyć w medale dopóki bolesny kopniak nie przywróci nas do rzeczywistości.

Kilka tygodni temu oglądałem w telewizji film o matce walczącej, bez powodzenia, o prawo do wychowywania własnego dziecka. Mimo, ze oparty na wydarzeniach autentycznych, sprawiał wrażenie koszmaru opowiadanego przez człowieka z chorą wyobraźnią. I oto w dzisiejszej „Panoramie” donieśli, że w majestacie sądu odebrano dziecko matce tylko dlatego, że jest gimnazjalistką, a jej rodzina jest dość biedna. Być może rzeczywiście dziecko bedzie miało lepiej w rodzinie zastepczej. Ale czy jednorazowe pieluchy i klocki Lego sa w życiu malucha najważniejsze? Być może po jakimś czasie rzeczywiście okazałoby się, że młodociana matka jednak zaniedbuje dziecko. Ale czy na prawdę nie można było dać jej szansy? Przecież tyle innych, głodnych i zaniedbanych dzieci dookoła, ktorych nikt rodzicom nie odbiera. Kurator czy ktoś taki mógł przecież obserwować na przykład przez rok jak dziewczyna daje sobie radę. Odebrać zawsze by się zdążyło. Cóż, „durne prawo ale prawo”. Siecze dookoła aż wióry sie sypią. Tylko dlaczego durnota zawsze musi wygrywać z mądrością. Może złe jest przysłowie nakazujące mądremu ustępować głupiemu? Do czego bowiem dojdziemy, jeżeli z całą powagą będziemy sądzić matkę dziewczyny zamordowanej przez zboczeńca, który zażądał siedemdziesięciu tysięcy złotych zadośćuczynienia, ponieważ poczuł się obrażony jej wypowiedzią. Tu już nawet nie chodzi o skruchę (a raczej jej brak). Ileż trzeba mieć tupetu, jakimż trzeba być bezczelnym i bezdusznym typem, żeby zamiast prosić o wybaczenie, żądać od zrozpaczonej matki odszkodowania za rzekome straty moralne. A gdzie odszkodowanie dla owej kobiety, której ten bandyta zamordował córkę? Kobiecina nawet pewnie nie miała głowy aby onie wystąpić. Zresztą i tak by nie dostała ani grosza, nawet gdyby wygrała, bo zabójca siedzi w więzieniu i pieniędzy nie posiada. Z tego też powodu proces matki z powództwa mordercy jej córki odbędzie sie na koszt państwa. No, może nie zupełnie, bo jeśli kobiecina przegra, to sąd zapewne na nią sceduje pokrycie kosztów. A że przegra to jestem niemal całkowicie pewien, bo z prawem niemal zawsze tak bywa.

Gdynia, 23.02.2006;  23:55 LT

Komentarze