WOLNO, CORAZ WOLNIEJ…

Dojechałem. Senność rzeczywiście po północy mnie dopadła. Ostatnie kilometry to była męka, żeby nie zasnąć. Silnik też zdychał, aczkolwiek powoli. O ile za Wejherowem byłem w stanie osiągnąć 100-105 km/h, to w okolicach Szczecina nie więcej niż 90 km/h i to tylko wtedy gdy niemal zaparłem się by wcisnąć pedał gazu w podłogę. Od początku znów świeci kontrolka systemu oczyszczania spalin. Zły jestem, bo wygląda na to, że wtorkowa wizyta w autoryzowanym serwisie była pozbawiona sensu.

W okolicach Słupska zadzwoniłem do całodobowego Renault Assistance, którego naklejka z numerem telefonu dumnie zajmuje honorowe miejsce na przedniej szybie.

– Mogę zaproponować odholowanie do najbliższego warsztatu – powiedział uprzejmy pan.

– Za holowanie dziękuję. Sam chyba dojadę. Czy jest szansa, ze naprawią mi to od ręki?

– Pan żartuje! – roześmiał się mój rozmówca  – Jest weekend. Po godzinach pracy. Mogę zaproponować holowanie – upierał się

– I co mi po holowaniu. Będę stać gdzieś pod płotem do poniedziałku?

– Nie pod płotem. Odholujemy na parking autoryzowanego serwisu. – Pan jednak nie zająknął się nawet na temat mojego spania, więc podejrzewam, że w ramach usługi w grę wchodziło co najwyżej kimanie na tylnym siedzeniu auta na owym parkingu.

– Eeee tam, to ja dziękuję za takie „assistance”. Spróbuję jakoś dojechać do Szczecina.

– Ale może się panu zepsuć bardziej. Radzę odholować.

– Nie, zaryzykuję. Niech mi pan tylko powie, czy w sobotę znajdę jakiś czynny serwis w Szczecinie.

– W Szczecinie nie ma autoryzowanego serwisu.

– Cooo? To gdzie jest najbliższy serwis?

– W Gorzowie Wielkopolskim

– Matko Boska! Chce mnie pan holować aż do Gorzowa? A na trasie Gdynia – Szczecin nic nie ma?

– Jest. W Koszalinie.

– To jak ja jestem koło Słupska to bliżej mi do Koszalina.

– Tak, ale ze Szczecina to lepiej do Gorzowa.

– Może, tyle tylko, ze Koszalin mam po drodze… Zresztą nieważne, będę się martwić potem.

– To nie chce pan jednak tego holowania? – operator był wyraźnie zmartwiony?

– Nie. Zadzwonię, jeżeli całkiem nie będę mógł jechać.

No i mam problem. Jeżeli w Szczecinie nie ma serwisu Renault (w co aż trudno uwierzyć), to nie naprawię go. Przecież nie będę tracić połowy weekendu na jazdę do Gorzowa, albo znów do Koszalina. Chyba będę więc musiał zaryzykować podróż powrotną. Najwyżej nocą odholują mnie do Koszalina gdzie zalicze naprawę w poniedziałkowy poranek. W pracy chyba uznają taką nieobecność za usprawiedliwioną J

Przy odrobinie szczęścia mógłbym dotrzeć może nawet i do Lęborka, a wtedy odholowaliby mnie do Gdyni, gdzie też jest autoryzowany serwis. Może nawet ten sam pan by naprawiał, który grzebał w nim we wtorek i zrobił tak, że jest gorzej niż przed wizytą w warsztacie.

I co ja jeszcze chciałem dopisać? Aha, ze pisanie bloga sms-em przypomina trochę jazdę moim samochodem. Też się do końca nie wie, czy dojdzie tylko pół, czy może wcale. Następnym razem spróbuję się streszczać. 160 znaków i ani literki więcej. Ćwiczenia godne Juliusza Cezara J

Szczecin, 11.06.2005

Komentarze