WODOSPADY IGUAZU (1) – UDANE POLOWANIE NA BILETY

Powiedzieć, że polowaliśmy na bilety do Iguazu to byłaby przesada. Tyle jest miejsc przecież miejsc na świecie, które chcielibyśmy obejrzeć, że życia, a przede wszystkim pieniędzy z pewnością nie starczy. Kiedy jednak opuszczaliśmy Brazylię w lutym 2016 roku po wizycie w Recife oraz Salwadorze, trochę było żal, że nie udało się zobaczyć słynnych wodospadów.

– Nie wiadomo kiedy znów trafi nam się wypad do Brazylii.

– Co ma być to będzie. Jak nie do Brazylii, to trafimy gdzie indziej, a tam też będzie fajnie.

Kiedy ósmego lutego wróciliśmy z tropików do zaśnieżonej Europy, nie mogliśmy przypuszczać, że za nieco ponad trzy tygodnie zweryfikujemy nasze plany.

– Jest Brazylia za 890 złotych, ale trzeba decydować się szybko – podekscytowany informowałem Anioła.

Wiadomo, że szybko. Takie oferty to prawdziwe efemerydy. Często ich żywot trwa nie dłużej niż kilka godzin.

– Kurczę, dopiero co wróciliśmy z Brazylii. To trochę szaleństwo.

– Trochę tak, ale z drugiej strony, kiedy nam się trafi lot do Sao Paulo i z powrotem za 890 złotych? Możemy pojechać na krótko. Zobaczyć wodospady i z powrotem.

– Hm, to klikamy?

– Klikamy!

IGU 100

W ten sposób za 890 złotych od osoby staliśmy się posiadaczami biletów na trasie Mediolan – Stambuł – Sao Paulo – Stambuł – Wilno.

Wylot był zaplanowany na maj, ale dla nas dwa miesiące oczekiwania to niemalże ekspresowe tempo.

Ani się obejrzeliśmy, jak nadszedł siódmy maja i rano pociągiem pendolino przyjechaliśmy do Warszawy.

IGU 101

Z Warszawy mieliśmy zaplanowane loty do Mediolanu. Nazbierało się nam trochę mil w programie „Miles and More”, więc polecieliśmy Lufthansą przez Monachium. W Monachium mieliśmy okazję po raz pierwszy skorzystać oddanego niedawno do użytku nowego terminala. Dotarliśmy tam komputerowo sterowaną kolejką podziemną.

IGU 102

IGU 103

Nie kolejka jednak zrobiła na nas wrażenie, i nie nowe przestrzenie, lecz… brak ludzi.

IGU 104

Czuliśmy się tak,  jakby terminal otwarto tylko dla nas. Poza obsługą ani żywej duszy.

IGU 105

IGU 107

Jako posiadacze srebrnych kart Star Alliance mogliśmy skorzystać z salonika dla podróżnych. Tam także nie było absolutnie nikogo. Co za komfort!

IGU 108

IGU 106

W takich warunkach czas biegnie szybko i już wkrótce pojawiliśmy się przed bramką prowadzącą na pokład samolotu do Mediolanu.

IGU 109

Pogoda była piękna, więc po starcie mogliśmy spokojnie obejrzeć z góry monachijskie lotnisko.

IGU 110

Zaraz potem zaczęły się Alpy. Za każdym razem obiecuję sobie, że już dosyć, że nie będę robić więcej zdjęć gór z samolotu, lecz potem znów nie mogę się powstrzymać. Tak było i tym razem. Napstrykałem fotek ośnieżonych szczytów i głębokich dolin, wyjątkowo plastycznie oświetlonych u schyłku dnia.

IGU 111

W odróżnieniu od poprzedniej przesiadki w Mediolanie, tym razem nie jechaliśmy wieczorem do miasta. Wystarczyło nam, że po intensywnych dniach pracy będziemy mogli spokojnie pójść spać, a ponieważ nazajutrz loty też były późne, spokojnie wyśpimy się w hotelowym łóżku. Wyszliśmy następnego dnia na krótki spacer po okolicach hotelu, po którym udaliśmy się na lotnisko. Samolot Turkish Airlines już czekał przy rękawie.

IGU 112

Dobrze jest być przygotowanym na rozmaite okoliczności. O ile w Monachium wstęp do saloniku lotniskowego zapewniała nam karta „Miles and More”, to w Mediolanie taką możliwość dawała karta kredytowa „Diners Club”. Oferuje pięć bezpłatnych wizyt w salonikach w ciągu roku. Dla nas w sam raz. Korzystaliśmy więc z bogatego wyboru przekąsek oraz napojów zanim ostatecznie trzeba było iść do bramki, bo zaczynał się boarding.

IGU 117

IGU 118

Gdy dotarliśmy do Stambułu, było już ciemno. Za każdym razem kiedy tam jestem robią na mnie wielkie wrażenie ogromne ilości samolotów poupychanych na płycie lotniska gdzie się da. Zawsze zastanawiam się jak oni nad tym wszystkim panują. Póki co, panują dobrze, a sam Turkish jest jedną z lepszych linii lotniczych pod względem komfortu oferowanego przeciętnym pasażerom.

IGU 113

W Stambule mieliśmy kolejny nocleg. Trafialiśmy na nowości w tej podróży. Tym razem był to pięciogwiazdkowy Pullman Istanbul Airport Hotel, w którym przenocowaliśmy za cenę trzygwiazdkowego hotelu w Polsce, w wszystko dlatego, że hotel niczym ów terminal w Monachium dopiero co oddano do użytku.

IGU 119

Na wakacje można by zostać już choćby dla wygodnych wnętrz tego przybytku, chociaż przeszklona ściana między pokojem a łazienką wydawać się mogła nieco krępująca.

IGU 120

IGU121

O wschodzie słońca, zjechaliśmy do skąpanego w złocistych promieniach lobby, by zdążyć na ten właściwy lot, rozpoczynający naszą główną podróż.

IGU 114

Hotelowy mini bus odebrał nas o czasie.

IGU 115

Na lotnisko nie było daleko. Po kilku minutach byliśmy już przy charakterystycznej bramie wjazdowej.

IGU 116

Byliśmy coraz bardziej podekscytowani, bo następny przystanek miał być już w Brazylii.

Gdańsk, 21.05.2017; 01:10 LT

Komentarze