WAKCYJNE REMANENTY – CHORWACJA (1)

(to zaległy wpis sprzed kilku dni)

Wakacje w zasadzie już sie skończyły. Paulina dziś wyjeżdża i zaczną się szare jesienne dni. Pewnie znów powrócę do regularnych zapisów w blogu. Żeby jednak nie umknęło to, co sie wydarzyło, mała notka o wyjeździe do Chorwacji:

Wyjechaliśmy wcześnie rano, żeby tego samego dnia o rozsądnej porze dojechać do Wenecji, gdzie mieliśmy zaplanowany pierwszy nocleg, prolog przed wjazdem do Chorwacji. Przejazd przez Austrię to była bajka. Właściwie można byłoby zatrzymac się w dowolnym miejscu w Alpach i starczyłoby atrakcji na całe wakacje. Góry podziwialiśmy jednak głównie z okien samochodu.

Korek przed samą Wenecją sprawił, że na miejsce dotarliśmy już o zmierzchu i postanowiliśmy przeznaczyć wieczór już tylko na odpoczynek, aby mieć dość sił na zwiedzanie od wczesnego rana dnia następnego. Ponieważ byliśmy we Włoszech, na kolację musiała byc pizza. I to była porażka, bo otrzymany produkt był zwykłą masówką dla turystów, znacznie gorszej jakości od wielu pizz, które jedlismy w Polsce. Wenecję tego dnia obejrzelismy z daleka, z perspektywy campingu Fusina.

 

Nazajutrz po bardzo wczesnym śniadaniu ruszylismy do miasta na lagunie. Z bólem serca zapłacilismy 20 euro za parking i ruszyliśmy pieszo na zwiedzanie. Oprócz miejsc powszechnie znanych, zagpuszczaliśmy sie w wąskie uliczki kończące się slepo nad zapomnianymi położonymi na uboczu kanałami.

 

W końcu jednak trzeba było zaliczyc zelazny punkt każdej wycieczki czyli Plac Św.Marka. Kolejka do bazyliki była taka, jakiej nie widziałem w Polsce nawet za komuny po mięso przed Bożym Narodzeniem. Dalismy więc sobie spokój i zaliczylismy jedynie wjazd na wieżę. Stamtąd moglismy podziwiać panoramę całej laguny.

 

W Wenecji wszystko musiało zostać zaadoptowane do specyficznych warunków:

Tramwaje:

Taksówki:

Policja:

Zaopatrzenie:

Śmieciarki:

Ludzie zyją normalnie i suszą pranie nie przejmując się turystami:

Nie mieliśmy zbyt wiele czasu. Po kolejnej pizzy (bez porównania lepszej od tej z poprzedniego dnia) wsiedlismy do samochodu i ruszylismy w stronę Chorwacji – właściwego celu naszej podrózy.

O tym w następnym wpisie. Troche spóźnionym, lecz przyjemniej będzie pisać o górach, plaży oraz nurkowaniu niż o wczorajszym 1:3 na własnym boisku polskiej reprezentacji w meczu z Finlandią.

Szczecin, 03.09.2006 13:30 LT

 

Komentarze