W jedynce tak jest

Gotowy byłem do wyjazdu samochodem, kiedy w popołudniowej Panoramie obejrzałem relację p.t. "Paraliż komunikacyjny na drogach wokół Koszalina". Lód na drogach, silny wiatr, intensywne opady sniegu spowodowały wiele wypadków. Kierowcom zalecano pozostanie w domach.

W tej sytuacji postanowiłem nie szukać guza na szosie lecz co najwyżej na torach. Pojechałem pociągiem.

Uroki korzystania z usług PKP opisywałem całkiem niedawno, więc nie będę sie powtarzać, ale jeszcze jeden przykład warto ocalić od zapomnienia:

Ileż można czytać, udając, że nic się nie dzieje? Co tu duzo mówić – marzłem w przedziale. Mógłbym to znieść, gdyby nie zadziwiająca powtarzalność tego zjawiska. Tej zimy już kilkakrotnie zmieniałem przedział albo wagon z powodu zimna. Mogę z czystym sumieniem napisać, że średnio co druga podróż, to podróż albo w kompletnym zimnie, albo przy grzejnikach oddających sladowe ilosci ciepła.

Kiedy więc po raz trzeci konduktor skrupulatnie sprawdził, czy mam bilet na przejazd, zapytałem, czy oprócz sprawdzania biletów, ma może jakąś koncepcję odnośnie ogrzania wagonu, bo płacę za pierwszą klasę, a jadę w warunkach poza wszelką klasyfikacją.

– Te wagony pierwszej klasy to już tak mają. Słabo grzeją.

Warto udać się w podróż tylko po to, by usłyszeć takie wytłumaczenie. Przypomina mi się scena z "Misia" i tłumaczenie pana obsługujacego kotłownię, że jak jest zima, to musi być zimno. Panie Bareja, czy przypuszczał pan, że rzeczywistość XXI wieku przerośnie pańskie filmy? Niech Pan patrzy na nas z nieba. Tylko niech Pan nie wymiotuje.

Gdynia, 14.02.2005

Komentarze