W DROGĘ

Po wielu miesiącach podróżniczej bezczynności znów lecę za ocean. Lubię ten zastrzyk adrenaliny, atmosferę dworców i lotnisk, przesiadki, życie na walizkach… A jednak mi żal, że Mój Anioł został gdzieś tam, że jeszcze wczoraj wieczorem tańczylismy, bylismy w knajpce na grzańcu, a teraz pustka i daremnie szukać stesknioną dłonią jej dłoni… Czas wsiadać do samolotu. Monachium, 07.12.2006; 10:25 LT

Komentarze