TERAZ NORFOLK

 

Po długim wieczorze i krótko przespanej nocy, zaraz po piątej budzik dał sygnał aby wstawać. Och jak nie chciało się opuszczać ciepłego łóżka! Samolot jednak nie poczeka. Walizka spakowana, jeszcze tylko poranna toaleta, ostatnie sprzątanie i pora ruszac na lotnisko.

Po drodze, już w taksówce zorientowałem się, że lecę nie przez Monachium, lecz przez Frankfurt. Ot taki drobiazg, na który wcześniej nie zwróciłem uwagi. Tyle tylko, że wylot z Gdańska zamiast o 08:45, miał tym samym miejsce o 08:15. Dobrze, że miałem trochę zapasu. Czasu było tyle, by kupić czasopisma na podróż, pożegnać się z Aniołem i szybciutko przebiec przez security check, bo już zaczęli wzywać pasażerów do właściwej bramki.

Z kronikarskiego obowiązku dodam, ze tym samym samolotem leciał pan Michalczewski, zwany Tygrysem. Nie wiedziałbym, gdyby nie Anioł. Mój Anioł zawsze mi zwraca uwagę na napotykanych polityków, aktorów, spiortowcóe. Ja, roztrzepany, chyba bym wpadł na takiego człowieka i dopiero po chwili, zorientował się, że skądś go znam.

Kilkanaście minut później siedziałem już w samolocie. Mogłem zobaczyć przez okno maleńki inny samolocik, kompanii, ktora uruchomiła niedawno loty ze Szczecina do Krakowa, i podobnie działa w Gdańsku. Z Gdańska mają byc jeszcze połączenia do Wrocławia.

Trzymam kciuki za to przedsięwzięcie, która może wreszcie złamie monopol LOT-u na połączenia krajowe, skazujące nas na brak połączeń między poszczególnymi miastami za wyjatkiem kombinacji z porzesiadką w Warszawie (co na ogół czyni podróż drogą i zarazem niepotrzebnie dłuższą).

Chwilę potem bylismy gotowi do startu. Z dalekiej perspektywy widać, że pas lotniska nie jest gładki jak stół.

A potem już widok na lotnisko z lotu ptaka i mogłem pospać podczas podróży do Frankfurtu.G

Przede mną transatlantycki lot do Filadelfii, a potem do Norfolku.

Frankfurt, 21.11.2009; 12:10 LT

Komentarze