TALLINN (5) – STARÓWKA

Bilet na autobus „hop on – hop off” oprócz opłaconej jazdy oferował nam w cenie także pieszą wycieczkę z przewodnikiem. Lubimy takie opcje ponieważ po pierwsze wycieczka z żywym przewodnikiem to nie to samo co bieganie z książką – zawsze można o coś dopytać, pogadać. Po drugie, często się zdarza, że na wycieczki nie ma chętnych i wtedy mamy przewodnika wyłącznie dla siebie. Tak było na przykład na Azorach, kiedy tunelem w zastygłej lawie pod kraterem wulkanu wędrowaliśmy tylko my dwoje i nasz przewodnik, albo  w lokomotywowni w Wolsztynie (zazwyczaj obleganej przez tłumy podczas majówki) . W Tallinnie pani przewodniczka długo stała ze stosowną tabliczką oczekując na chętnych, ale ostatecznie okazało się, że przyszliśmy tylko my. Znów mieliśmy ekskluzywną wersję w standardowej cenie,

Spacer z przewodnikiem zaliczaliśmy w dniu wyjazdu. Dzień wcześniej, po wycieczce autokarowej poszliśmy zwiedzać starówkę sami. Nie ma sensu by dublować wpis tylko ze względu na chronologię. Opisy będą więc jedne, ale zdjęcia wymieszane z dwóch dni.

Spacer zaczał się jak to zazwyczaj bywa od obopólnego przedstawienia się. Nasza przewodniczka wspomniała, że była kiedyś w Polsce i nawet znała nasz język, lecz zdążyła zapomnieć , a w ogóle to pochodzi z Ukrainy.

– Mój mąż był marynarzem.  Marynarskie małżeństwa mieszkały na ogół w miastach portowych, a ponieważ i tam, i tu było to samo państwo – Związek Radziecki, więc przenieślismy się do Tallinna. I tak już zostało.

Pomyslałem, że zapewne jako etnicznie nie Estonka,  może czuć się wyobcowana w tym kraju. Potem przypomniałem sobie Krym oraz problemy na wschodzie Ukrainy. Namieszał wujaszek Stalin, przegnał całe narody z jednego miejsca w inne, pogmatwał ludziom życiorysy, a teraz pewnie śmieje się w grobie.

Opowiadając i rozmyślając doszliśmy do bram starego miasta do rynku.

Tallinn 101

Tallinn 102

Nie była to długa droga. Tallińska starówka wciśnieta między oryginalne mury nie zajmuje zbyt wielkiej powierzchni. Miała jednak to szczęście, że nie ucierpiała zbytnio podczas II wojny światowej. Zniszczone zostało wtedy około 10% miasta, co w porównaniu ze zrównanymi z ziemią wieloma metropoliami wydaje się niewielkim ułamkiem.  Wartość tego miejsca doceniło UNESCO, wpisując je na listę światowego dziedzictwa ludzkości.   

Tallinn 126

W rynku oprócz gotyckiego ratusza na uwagę zasługuje między innymi najstarsza w Europie, wciąz czynna apteka. Nie wiem czy na pewno jest najstarsza, bo takie rankingi bywają naciągane. Tym niemniej  uświadomienie sobie faktu, że kilkanaście lat po tym, jak wojska Jagiełły zmiotły pod Grunwaldem krzyżacką armię, ktoś w Tallinie otworzył sklep, który działa do dziś, budzi respekt.

 

Tallinn 128

W tej aptece, jeżeli wierzyć legendzie, wynaleziono kiedyś… marcepany. Tallinn słynie z tych słodkości. Zasmakowaliśmy ich w położonej nieopodal, najstarszej kawiarni w mieście.

Tallinn 138

Dla mnie największym zaskoczeniem podczas tej miłej przerwy w zwiedzaniu była… cena marcepanowego ciastka. W przeliczeniu na nasze to 6 złotych.  Biorąc pod uwagę położenie kawiarni (tuż obok rynku) oraz prestiż związany z jej metryką, zaskakująco cena przystępna. Za sześć złotych to u nas w Coffee Heaven, Starbucks czy podobnych sieciówkach można co najwyżej kupić herbatnika.

Tallinn 137

A w owej kawiarni na dodatek można było oglądać na wystawie ręcznie formowane i malowane marcepanowe figurki. Gdyby zaś ktoś chciał, za trochę większe pieniądze mógłby kupić figurkę z dedykacją na zamówienie.

Tallinn 139

Tuż przy kawiarni znajduje się kościół Św. Ducha. Jeden z najstarszych w stolicy Estonii. Z daleka wyróżnia się wysoką i bardzo wąską wieżą.

Tallinn 112

Tutejszy, szesnastowieczny  pastor Johann Koell uznawany jest za autora pierwszej książki napisanej w języku estońskim. Był to „Katechizm”. Sto pięćdziesiąt lat później, w 1684 roku, na ścianie kościoła zainstalowano publiczny zegar, który zachował się do dnia dzisiejszego.

Tallinn 127

Słyszeliśmy o podzielonych współcześnie miastach jak Berlin albo Nikozja. Ciekawe, że takim podzielonym miastem był kiedyś także Tallinn. Jeszcze ciekawsze zaś jest to, iż podział ów nie wynikał z geografii i przynależności państwowej, lecz ze struktury społecznej. Górne miasto było zasiedlone przez miejskie elity. W dolnym egzystowała reszta mieszkańców. Obie części były oddzielone od siebie murami, a z jednego do drugiego fragmentu miasta prowadziły tylko dwie bramy. Pierwsza, dolna prowadziła do długiego szlaku.

Tallinn 130

Jest to długa, brukowana ulica ciągnąca się wzdłuż wzgórza do pierwszych zabudowań na górze. Tędy wjeżdżały do miasta powozy.

Tallinn 131

Ci, którzy udawali się do górnego miasta piechotą, korzystali ze skrótu. Ów krótki szlak prowadził przez niepozorną bramę jakby ukrytą w zakamarkach muru, gdzieś pod jedną z baszt.

Tallinn 104

Tallinn 105

Na szczycie wzgórza Toompea, dobrze widoczny już z okolic Tallinna znajduje się sobór Św. Aleksandra Newskiego.

Tallinn 110

Jest to jedna z najmłodszych budowli tallińskiej starówki. Decyzję o jej budowie podjęto pod koniec XIX wieku, ponieważ dotychczasowe świątynie stawały się niewystarczające dla potrzeb wzrastającej szybko liczby ludności rosyjskiej.

Zaledwie trzydzieści lat później cerkwi groziło unicestwenie, ponieważ niepodległe od niedawna państwo chciało pozbyc się górującego nad stolicą symbolu rusyfikacji. Ostatecznie zwyciężył zdrowy rozsądek. Niestety, rusyfikacji ciąg dalszy nastąpił wraz z ponownym wkroczeniem obcych wojsk, tym razem jako Armii Czerwonej. Z krótką przerwą na hitlerowską okupację, okupacja ZSRR trwała aż do 1991 roku. Świątynia oczywiście nie mogła być oczkiem w głowie komunistów, wiec postanowiono przerobić ją na… planetarium. Na szczęście i tych planów nie udało się zrealizować.

Tallinn 107

Jeżeli już zacząłem pisać o niepodległosci Estonii to pociągnę ten temat. Jak już wspomniałem w pierwszym wpisie opowiadającym o wypadzie do Tallinna, z wypiekami na twarzy oglądałem za czasów komuny adnotacje na mapach amerykańskich, że rząd USA nie uznaje inkorporacji Litwy, Łotwy i Estonii w skład ZSRR.  U schyłku komunizmu nastąpiło również przebudzenie narodów Pribałtyki. Zobaczyli, że słabnący Związek Radziecki nie jest już w stanie utrzymać żelazną ręką obywateli imperium. Mimo wszystko jednak łatwej było obalać komunizm w t.zw. „bliskiej zagranicy”, czyli Polsce, Czechosłowacji oraz w innych państwach bloku, niż w republikach, które w owym czasie de facto stanowiły część ZSRR. Estonia poszła tą samą drogą co Polska i większość innych krajów socjalistycznych. Dokonała rewolucji bezkrwawej. Miała swoją „aksamitną” rewolucję Czechosłowacja, a do estońskiej przylgnęło określenie rewolucji „śpiewającej”.  Jej spontaniczny wybuch (pomimo wcześniejszych epizodów) przyjmuje się na 10 czerwca 1988 roku, kiedy podczas obchodów Dni Starego Miasta w Tallinnie dwieście tysięcy ludzi rozpoczęło kilkudniowe, masowe śpiewanie narodowych pieśni w narodowym, estońskim języku, niezrozumiałym dla radzieckiej władzy. Pojawiły się surowo zakazywane dotychczas estońskie flagi. Lawina ruszyła, a Michaił Gorbaczow nie odważył się na rozwiązanie siłowe.

Rok później, 23 sierpnia 1989 roku, kiedy w Polsce komunizm już upadł, a świat wspominał pięćdziesiątą rocznicę paktu Ribbentropp – Mołotow, który dzielił strefy wpływów w Europie między Niemcy i ZSRR, obywatele trzech nadbaltyckich republik utworzyli żywy łańcuch trzymających się za ręce ludzi. Biegł od Wilna przez Rygę do Tallinna. O godzinie 19:00 milion Łitwinów, pół miliona Łotyszy oraz siedemset tysięcy Estończyków podniosło złączone ręce w górę na znak protestu przeciwko okupacji ich krajów przez ZSRR. Te liczby budzą respekt kiedy porówna się je z liczbą ludnosci tych niewielkich krajów. A dodatkowo jeśli weźmie się pod uwagę fakt, że wtedy jeszcze nie było internetu, telefonów komórkowych, a całe przedsięwzięcie było organzowane wbrew władzy. „Bratnią” pomoc w rozpędzeniu tej demontracji oferowali zresztą najwierniejsi, komunistyczni sjusznicy – Erich Henecker z NRD j i Nicolaue Ceausescu z Rumunii. Gorbaczow znów siły nie użył.

Gorbaczow jednak nie zgadzał się absolutnie na wystąpienie Litwy, Łotwy i Estonii z ZSRR. Pomimo to, już w styczniu 1989 estońska Rada Najwyższa ustanowiła język estoński jako oficjalny język kraju, a w lutym tego zsamego roku zabroniła używania oficjalnych symboli ZSRR – sierpa i młota. Na wieży zamkowej na wzgórzu Tompea  znów zawisła, po raz pierwszy od 1944 roku, estońska flaga.

Tallinn 136

Wzburzona tym faktem rosyjska ludność republiki ruszyła okupować wzgórze, nazywając Estończyków faszystami dążącymi do obalenia pokoju wywalczonego krwawą ofiarą Armii Czerwonej. I ten kryzys udało się opanować bez walki. W 1991 roku Gorbaczow w przypływie desperacji zarządził referendum na temat spójności ZSRR, w którym aż 70% obywateli Estonii opowiedziało się za jej niepodległością. Wyniki nie zostały przyjęte. Pierwsza niepodległość ogłosiła Litwa i spotkalo się to z interwencją zbrojną ZSRR. Podobnie było na Łotwie. Gigant jednak już krwawił i pomimo ofiar walk nie był już w stanie wygrać tej potyczki. 20 sierpnia 1991 roku niepodległość ogłosiła Estonia. Nazajutrz na terytorium republiki wkroczyły swoeickie czołgi, lecz wtym samym dniu w Moskwie mial miejsce pucz Janajewa. Komunistyczni imperatorzy zajęli się sytuacją w swojej stolicy. Niepodległość Estonii 22 sierpnia pierwsza uznała Islandia, a po niej inne kraje. Tym razem obyło się bez ofiar w ludziach.

Dziś z zamkowego wzgorza, będącego świadkiem tamtych dramatycznych zwrotów każdego dnia tysiące turystów oraz samych mieszkańców stolicy podziwiają piękną panoramę miasta.

Tallinn 108

Nad budynkami starówki góruje wieża kościoła Św. Olafa, chyba najbardziej rozpoznawalnej świątyni miasta. Dziś wieża liczy 123 metry wysokości, ale w okresie swojej świetności na przełomie XV i XVI wieku liczyła metrów aż 159 i dzierżyła wtedy prymat najwyższej budowli na świecie.

Tallinn 133

Tallinn 135

Njabardziej jednak Tallinn jest znany chyba z doskonale zachowanych murów miejskich oraz licznych baszt. Nie znam innego miasta, które współcześnie miałoby ich aż tyle.

Tallinn 134

Tallinn 132

Tallinn 106

Ruszyliśmy w dół, by przejść się koło nich.

Tallinn 116

Tallinn 117

Wąskie uliczki biegnące wzdłuż murów, położone w cieniu odkrywały przed nami co jakiś czas malownicze zaułki.

Tallinn 118

Tallinn 114

Wiele z budynków starówki zostało już wyremontowanych i dopieszczonych, ale nawet te, które jeszcze oczekują na swoją kolej tworzą niepowtarzalny klimat. A może właśnie dzięki temu, że nie wszystko jest tak sterylnie czyste i dopieszczone, mają tę szczególną atmosferę?

Tallinn 115

Oczywiście stare misato najwięcej ma w swoich granicach rozmaitych restauracji, pubów, sklepików z pamiątkami. Niektóre same w sobie stają się atrakcją, jak choćby zapraszający obuty w kapciach kot, czy logo pierwszego (?) estońskiego pubu.

Tallinn 141

Tallinn 140

Obiad zjedliśmy w jednej z restauracji na dachu jakiejś kamienicy, lecz na kolację naszym sprawdzonym tallińskim zwyczajem ruszyliśmy do baru sałatkowego w jednym z supermarketów położonym w sąsiedztwie naszego hotelu.

Tallinn 125

Z sałatkami i cydrem kończyliśmy dzień w swoim pokoju.

Sopot, 20.07.2014; 16:00 LT

Komentarze