TALLINN (2) – ROCCA AL MARE

Przyjechaliśmy do stolicy i zamiast najpierw pójść na starówkę wpisaną na listę światowego dziedzictwa UNESCO, pierwszą wycieczkę zrobilismy na przedmieścia, do Rocca al Mare. Na blisko osiemdziesięciu hektarach powierzchni zgromadzono tam rozmaite budowle zebrane z estońskich wsi, aby w skansenie uchronić je przed zniszczeniem.

Trolejbusem nr 6 z centrum miasta dojechalismy w okolice ZOO, a tam przesiedliśmy się do autobusu 21, który po kilku minutach zatrzymał się dokładnie naprzeciw wejścia do muzeum.

Tallinn 21

W sezonie letnim, który w tym przypadku liczy się już od kwietnia, skansen otwarty jest aż do dwudziestej. Zimą krócej, ale czytaliśmy, że wiele osób ceni sobie spacery tutaj właśnie zimą, kiedy wszystko przykrywa grba pokrywa białego puchu. Do dwudziestej mieliśmy dużo czasu, ale i tak przyjechaliśmy tu na tyle późno, że ekspozycje wnętrz zamknięto nam przed nosem. Trzeba bowiem pamiętać, ze chaty zamyka się dwie godziny przed zamknięciem bram.

Ogladanie z zewnątrz wystarczyło nam zupełnie, tym bardziej, że może dlatego iż pora dość późna, a może ponieważ wakacje jeszcze się nie rozpoczęły, chodziliśmy alejkami niemal zupełnie sami. Leśne ptaki śpiewały jak oszalałe i w ciszy okraszonej jedynie ich trelem napawaliśmy się odizolowaniem od miejskiego zgiełku.

Tallinn 22

Naszą uwagę zwróciły ciekawe konstrukcje płotów okalających wiejskie zagrody. Były zupełnie inne od znanych nam z polskich wsi sztachet. Co ciekawe, te konstrukcje budowane były bez użycia gwoździ. Wiązano je za pomocą naturalnych materiałów.

Tallinn 25

Mnie zawsze najbardziej rajcują wiatraki więc nie kryłem entuzjazmu, kiedy dotarliśmy do pierwszego z nich. Opatrzność chyba jednak była zdegustowana naszym długim wylegiwaniem się w hotelowym łóżku, więc za karę zesłała burzę, byśmy nie mieli za dużo czasu na zwiedzanie.

Tallinn 23

 W jednej z chat znaleźliśmy czynną jeszcze karczmę. Ślinka poleciała mi na widok smażonej wątróbki z ziemniakami w miejscowym menu, ale pani kelnerka szybko ostudziła nasze apetyty.

– Niedługo  zamykamy. Kuchnia już zamknięta. Z gorących rzeczy dostępna jest jeszcze tylko herbata.

Wzięliśmy więc herbatę z leśnych ziół. Nie wiem jak dobrano skład tej mieszanki, ale była bardzo aromatyczna i smaczna.

Tallinn 24

Kiedy największy deszcz przewalił się nad naszą okolicą wyszliśmy na dalsze zwiedzanie. Leśna ścieżka wiodła nas w kierunku kościoła i następnych wiatraków.

Tallinn 26

Kościół położony był na niewielkiej, leśnej polanie i był jeśli nie najstarszym, to z pewnością jednym z najstarszych obiektów zebranych w tym muzeum. Zbudowano go pod koniec XVII wieku.

Tallinn 27

Tallinn 28

Niedługo potem trafiliśmy na drewniany budynek straży pożarnej. Niemal bliźniaczo podobny do tego z osady Muminków oglądanej w kwietniu w Naantali. Tyle tylko, że ten był prawdziwy, zbudowany i wykorzystywany w pierwszej połowie XX wieku. Kąsani przez gzy, które uaktywniły się po deszczu w popołudniowym słońcu dotarliśmy do polany, gdzie znajduje się grupa trzech wiatraków.

Tallinn 29

Niektóre z nich mełły ziarno aż do połowy ubiegłego stulecia.

Wzgórzem nad stawem poszliśmy dalej, oglądając kolejną farmę z przeciwnego brzegu.

Tallinn 31

Potem ścieżka zawróciła i zaczęliśmy kierować się w kierunku bramy wyjściowej. Pod drodze napotkaliśmy kolejny wiatrak.

Tallinn 32

Przed wyjściem jeszcze rzut oka na mapkę skansenu, by utrwalić w głowie to, co obejrzeliśmy, a potem już na przystanek autobusowy.

Tallinn 33

W supermarkecie zrobiliśmy zakupy na kolację i około dwudziestej drugiej (było jeszcze zupełnie widno!) wróciliśmy do hotelu. Czytając przewodnik przy okazji dowiedzieliśmy się, że na nasz hotel mieści się w kwartale zwanym Rottermanni. To taka ciekawa część miasta, w której starą, przemysłową architekturę połączono z ultranowoczesną. Powstały tu liczne biura, restauracje, hotele – miejsce trochę snobistyczne, modne i drogie.

Czy połączenie starego z nowym udało się? O gustach się nie dyskutuje. Dla mnie miejscami wygląda świetnie, ale czasami sprawia wrażenie pomysłów ze snu szalonego architekta. Ja jednak nie mam wykształcenia plastycznego, więc z pokorą podchodzę do rozmaitych wizji.

Tallinn 34

Tallinn 35

Z okna naszego pokoju widać cumujące przy nabrzeżu promy. A może by tak więc… Można było w Pireusie to może da się popłynąć także gdzieś z Tallinna? Internet to piękna rzecz. Poszperaliśmy trochę i okazało się, że nazajutrz za 13 euro można popłynąć do… Helsinek! Ale o tym już w następnym odcinku.

Tallinn 36

Tallinn, 08.06.2014; 13:55 LT 

Komentarze