SZCZECIŃSKI, SOBOTNI SPACER (2)

Na szczęście Wały Chrobrego bronią sie same, chociaż liczyłem, że z okazji regat odnowione zostaną alejki na górnym tarasie. Byle jak położony asfalt, pamietający czasy komuny, daleki jest od elegancji tego miejsca. Natomiast schody, co bardzo mi się podoba, stanowią coraz popularniejsze miejsce spotkań młodzieży. Juz nie tylko te przy centaurze, oblegane tak, że czasem trudno o miejsce, lecz nawet te prowadzące na sam dół.

 

Schody owe są zresztą ulubionym miejscem spotkań już od wielu lat. Korzystał z nich nawet niejaki Adzio Hitler, zresztą honorowy obywatel miasta Szczecina, którego zdjęcie znalazłem na internetowym forum (http://fotoforum.gazeta.pl/72,2,781,41895783.html ).

Na górze, za gmachem muzeum, na którym rozwieszono wspomniany wcześniej banner, straszy m.in. zrujnowany kuter.

Pamiętam, gdy ustawiano go oraz inne łodzie, jak również rozmaite mechanizmy z zamiarem uczynienia z nich stałej ekspozycji pod chmurką. Nigdy nie miałem okazji przejść się wytyczoną alejką, a lat już minęło sporo. Wydaje mi się, że owa ekspozycja nigdy nie została udostępniona do zwiedzania. A szkoda. Wystrczyłoby otworzyć bramę i kasować symboliczne 50 groszy za wstęp, a starczyłoby przynajmniej na farbę, lakier i wymianę potłuczonych szyb.

Na szczęscie potem ruszyłem w kierunku Parku im. Stefana Żeromskiego i znów poprawiłem sobie humor. Na jego skraju nabiera już całkiem realnych kształtów sczecińska… cerkiew. Najprawdziwsza.

W samym parku zaś przechadzały się kaczki

ale nie tylko. Spod zabytkowego murku stojącego na skraju niecki nieopodal Hotelu Park co jakiś czas wymykało się jakieś zwierzątko, które zrywało mlecze albo wyszukiwało jakieś inne drobne przedmioty i znosiło pod ten murek. Poczatkowo myslałem, ze to wiewiórka, lecz kiedy podszedłem nieco bliżej, rozpoznałem w nim… szczura! Szczur spostrzegłszy mnie zatrzymał się przed norką i cierpliwie czekał, aż nasycę swoją ciekawość i pozwole mu dalej pracować w spokoju.

Pokontemplowałem jeszcze naturalny dywan z kwiatów na parkowych trawnikach, pełnych stokrotek

Oraz mleczy, z których wkrótce zostaną juz tylko dmuchawce.

Na zakończenie, już niemal przed samym domem natknąłem się na obsypane kwieciem drzewko.

Było w sam raz, by podarować je mms-em Aniołowi.

Szczecin, 29.04.2007; 21:30 LT

Komentarze