SZCZECIN, GDAŃSK – JAK ODLEGŁE GALAKTYKI…

                                 

Opuściłem dziś biuro o 18:05. Nieprawdopodobne. Przy wszystkich stołach siedzieli jeszcze zapracowani koledzy, a ja po prostu wyszedłem. Zrobiłem to pięć minut po czasie tylko dlatego, ze w końcówce postanowiłem pobuszować chwilę po internecie.

Nie, nie porzuciłem pracy. Zostało jej na tyle mało, że spokojnie powinienem dokończyć ją jutro, a jeżeli zajdzie potrzeba to w w domu podczas weekendu. Czyżbym wychodził na prostą??? Tfu, tfu, tfu, oby tylko nie przytrafiła się jakaś niemiła niespodzianka.

W internecie znalazłem darmowe piosenki Agnieszki Osieckiej i nie mogłem sie powstrzymać przed skopiowaniem kilku. Mam w domu kasetę video z zapisem koncertu „Zielono mi”. Bardzo lubię go oglądać i kiedy jeszcze miałem czas robiłem to dość często. Tyle tylko, że ów koncert, a zwłaszcza finał ze świeczkami był tak smutny, że po zaliczeniu go powinno się właściwie natychmiast strzelić mocnego drinka. Nie jest to kaseta do oglądania w pojedynkę.

W radiu zaś usłyszałem o promocyjnych cenach bletów na loty krajowe. 58 złotych to cena kusząca w porównaniu z kosztem benzyny, jaką zużywam na weekendowe powroty. Natychmiast zaczałem szukać i niestety mój entuzjazm oklapł natychmiast. Po pierwsze owe 58 złotych to tylko cena przewoźnika. Podatki o opłaty lotniskowe pochałaniają dokładnie drugie tyle, co daje już 116 złotych. Polska poza tym to taki dziwny kraj, który chociaż duży, to nie ma połączeń innych niż ze stolicą. Tak więc z Gdańska do Szczecina muszę lecieć przez Warszawę co daje w sumie dwa loty, a więc 232 złote, a bilet powrotny podraża całą imprezę do 464 złotych. Dziękuję, pozostanę przy samochodzie. Nie ukrywam jednak, że z żalem. Gdyby były połączenia bezpośrednie, a nie z przesiadką w Warszawie, taka podróż tańsza o połowę byłaby już bardzo poważną alternatywą wobec innych środków transportu. Prawdę mówiąc to nie bardzo rozumiem, dlaczego takich połączeń nie ma. Lataja samoloty z Poznania, Gdańska, Krakowa, Wrocławia, Szczecina i innych większych miast za granicę, a nie utrzymują połączeń między sobą. Na pewno nie byłoby chętnych przy dawnych cenach ustalonych na poziomie 700 złotych. Ale przy 116? Nawet przy 150 czy 200 – jeśli ktoś ma jechać pociągiem relacji Szczecin – Kraków około dziesięć godzin, a samolotem mógłby ten dystans pokonać na przykład w półtorej godziny, jest duże prawdopodobieństwo, ze się skusi. Oczywiście nie jest to propozycja na rodzinny wyjazd na wczasy, ale na służbowy, albo prywatny, by coiś załatwić i szybko wrócić – czemu nie? Nie wierzę też, że nie znajdzie się 20-30 osób aby zapełnic niewielki samolot na trasie na przykład Gdańsk-Katowice. Szczególnie teraz, gdy ani dobrych dróg nie mamy, ani szybkiej kolei, połaczenia takie miałyby rację bytu. Mogę sobie pogdybać i pomarzyć. Gdyby nie własny samochód rozsądnej długosci wypad na weekend byłby od strony logistycznej bardzo trudny do zrealizowania. Połączeń autobusowych między Szczecinem a Gdańskiem nie ma w ogóle. Kolejowe z każdym nastepnym rozkładem jazdy systematycznie się likwiduje. O lotniczych nie ma co marzyć. O autostradzie w dającym się przewidzieć terminie też nie. A mowa przecież o szóstym i siódmym pod względem wielkości mieście naszego kraju. Miasta te są odległe o zaledwie 350 kilometrów. Na tym polega zacofanie cywilizacyjne naszego kraju. W dobie gdzie szybkość przepływu informacji, ludzi, towarów ma kluczowe znaczenie, o usprawnieniu takie przepływu prawie się nie mówi. Nie, źle napisałem. Mówi się, ale tylko na sympozjach, konferencjach. Mówi się, że trzeba coś z tym zrobić, ale nazajutrz na ogół się już tego nie pamięta.

Gdynia; 07.04.2006; 00:25 LT

Komentarze