SPRAWY TECHNICZNE I MECZ

Koleżanka z innego działu, która weszła na biurowy skype, przywitała wylewnie kolegę, który właśnie wrócił ze statku:

– O! Wrócił pan! Witam serdecznie!

– No bez przesady! – odpowiedział strudzony podróżnik rozkładając swoje notaki.

Ta powitalna scenka wysłuchana na dzień dobry z głośnika komputera rozbawiła nas i pozwoliła z większą energią wgłębić się w pokłady zalegającej przez noc korespondencji.

Nasz kolega, który tak brawurowo rozpoczął dzień, wstając jakieś półtorej godziny wcześniej zapewne lewą nogą, równie efektownie dzień pracy zakończył. Sprowokował dyskusję o przydatności kobiet do pracy na morzu. Rozmawialiśmy o konkretnej osobie i dwóch z nas uważało, ze należy jej się awans. Ja gotów byłem zatrudnić ją po awansie na jednym z „moich” statków. To samo powiedział ktoś z innej grupy statków. Trzeci człowiek zachował milcząco postawę neutralną, natomiast nasz pryncypialny kolega, który miał do obsadzenia u siebie owo stanowisko, zdeecydowanie był przeciw.

– Absolutnie sobie tego nie wyobrażam.

– Dlaczego? Ona jest lepsza w pracy od niejednego faceta.

– Ale co Wy? Ładujemy węgiel, kurzy się, czarno wszędzie, a ona w kombinezonie? Nie, nie lubię brudnych kobiet!

Pani z innego działu, która przechodziła koło naszego stołu z kubkiem kawy na słowa o brudnych kobietach aż zatrzymała się na chwilę z pytającym wyrazem twarzy.

– Niech pani uważa – powiedziałem – bo jak pani sobie wyleje tą kawę na bluzkę to kolega nie będzie już pani lubić

– Proszę pani! Proszę nie słuchać! – kolega oburzył się nie na żarty – To nie to, o czym pani myśli! My o sprawach technicznych rozmawiamy!  

Dyskusja o sprawach technicznych nie przyniosła rozstrzygnięcia, ale była chyba ostatnia poważną dyskusja tego dnia. Po chwili wszyscy zaczęli sie rozchodzić i wkrótce zostałem w biurze sam jeden. Nie spieszyłem się, bo i tak zamierzałem iść po pracy do kina. Tak się jednak zaczytałem, że zanim się zorientowałem, do seansu pozostało dziesięć minut. Za późno. Wróciłem więc do domu, co nie okazało się rozwiązaniem złym, ponieważ wcześniej zapomniałem o meczu Arabia Saudyjska  – Polska. Zdążyłem w sam raz na drugą połowę. Co prawda oglądając to mizerne widowisko miałem wrażenie, że trochę się zeszmaciłem, lecz głód piłki był silniejszy. Polska wygrała 2:1 i już samo to było sukcesem, zważywszy, że oglądałem transmisję nazywo. Widocznie moja niespodziewana obecność przed telewizorem nie zdążyła namieszać przez czterdzieści pięć minut w nurcie zaplanowanych wydarzeń. Było to trochę tak jak zawracanie kijem Wisły. Jakieś zawirowania były, ale zapeszyć nie zapeszyłem.

A teraz dopada mnie senność i tak juz pozostanie do rana. Cholera, niewiele tego czasu dla siebie. Jak tu zrobic cokolwiek, kiedy wraca się do domu wieczorem, a wychodzi rano przed „Salonem Politycznym Trójki”. Teoretycznie mógłbym kilka minut później, ale wtedy nie wysłuchałbym całości audycji, a poza tym nigdzie tak dobrze nie słucha się radia jak w samochodzie. Dlatego często mi się zdarza nie wysiadać z auta zanim program sie nie skończy mimo, że dojechałem do celu. Cholera, mogliby mi przyznać za te wsyzstkie poświęcenia przynajmniej kubeczek Trójki.

Kubeczek dostała swego czasu moja teściowa za… trafne wytypowanie wyniku Anglia- Polska. Wszyscy wtedzy dzwoniliśmy próbując szczęścia, a potem wszyscy zasiedliśmy przed telewizorem kibicując w tym ważnym, eliminacyjnym pojedynku. Tylko teściowa się wyłamała, bo piłka nie specjalnie ją interesuje. Obstawiła 2:1 dla Anglii i poszła spać. Rano dowiedizała się, że była jedną z trzech osób, które tak typowały i dostała kubek. Było to w tych pięknych czasach, kiedy żeby coś wygrać, nie trzeba było wysyłać specjalnie płatnych sms-ów. Ale to już temat na inny wpis i prawdopodobnie nie na jutrzejszy. Nie wiem jeszcze o czym będzie wpis jutrzejszy, ale chwilowo nie chce mi się pisać o sms-ach, mimo, że ich wszechobecność w rozmaitych promocjach wkurza mnie coraz bardziej, bo nabija sie nas w butelkę kusząc promocjami, które wcale promocjami nie są.

Kurczę! Eureka! Wydaje mi się, że chyba już o tym pisałem. To znak, że pora iść spać

Gdynia; 29,03.2006; 00:20 LT

Komentarze