Samolot się zepsuł. Dobrze, że jeszcze na ziemi. Kazali nam wysiąść i naprawiają. Mam nadzieję, że zdążę na połączenie do Vitorii. Ale na posiedzenie w kafejce w Rio czasu już nie będzie.
Poszperałem w podręcznym bagażu i w jedenj z kieszeni znalazłem… nożyczki. Takie duże, biurowe. Już dawno nabrałem przekonania, że je gdzieś zgubiłem. Ciekawe jakie jeszcze tajemnice kryją zakamarki moich walizek, których nie zwykłem rozpakowywać do końca? Najbardziej jednak zdziwiłem się, że bagaż mój przechodził w tej podróży już trzykrotną kontrolę i nikt niczego nie zakwestionował. Trochę zachwiało to moim poczuciem bezpieczeństwa. Jeżeli mogę ja, to cóż dopiero profesjonalnie przygotowani terroryści?
Sao Paulo; 28.04.2006, 13:25 LT