Paulinę w nocy męczył narastający kaszel. Pierwszą więc rzeczą, jaką postanowiliśmy zrobic po sniadaniu, była wizyta w aptece. Dzień wczesniej zauważylismy nieopodal katedry szyld z charkterystycznym czerwonym krzyżem i napisem „Happy Pills”. Paulina uznała, ze jesli kupowac tabletki to tylko tam, a ja chętnie przytsałem na poranny spacer w tamtym kierunku.
Tyle tylko, że „Happy Pills” okazał się sklepikiem ze… słodyczami. Rozmaite kolorowe cukiereczki mozna było pakować do słoiczków i opatrywac stosownymi naklejkami w zalezności od dolegliwości: „przeciwko poniedziałkom”, „przeciwko złemu nastrojowi”, „przeciwko niedzielom bez futbolu” i.t.p.
Kaszel, kaszlem, ale rozmaite inne życiowe dolegliwości nie powinny pozostać niezaleczone, więc skoro juz tu trafilismy, Paulina starannie wybrała mieszankę „medykamentów”.
A kiedy kupilismy już prawdziwe lekarstwa, po ich zażyciu moglismy udac się na dalszy ciąg zwiedzania miasta, zaczynając od dzieła życia Gaudiego.
Sagrada Familia. Kościół, który stał się symbolem Barcelony, i który jest jedyny w swoim rodzaju. Myślę, że całego dnia byłoby mało, by odkrywac coraz to nowe detale, a cóż dopiero zrobić to w jakies dwie godziny…
Kiedy wychodzi sie ze stacji metra i ma się to szczęście, że nie ujrzy się światyni od razu, po odwróceniu się doznaje się małego szoku widząc monumentalne wieże budzace respekt swoim ogromem.
A przy tym są to wieże niepodobne do innych, a juz na pewno nie kościelnych. Charakterystyczne dla stylu Gaudiego, pełnego opływowych kształtów, braku linii prostych oraz rozmaitych mozaik zdobiących konstrukcję. W odróznieniu jednak od wcześniejszych budynków, kosciół został wręcz zasypany ogromną ilością rzeźb. To właśnie owe rzeźby można „odkrywać” godzinami na przeróżne sposoby. Całości ogarnąć nie sposób. Wszystko zlewa się w nieokreśloną masę niby-stalaktytów.
Ogladanie każdej sceny z osobna to już prawdziwa uczta. Wielki architekt za swojego zycia ukończył przede wszystkim fasadę Narodzenia. Mnogość rzeźb na niej nawiązuje do scen z Ewangelii dotyczących Bożego Narodzenia. Właściwie to źle napisałem. Owe rzeźby nie nawiązują, one właściwie opisują za Ewangelią narodzenie Pana Jezusa. Kawałek po kawałku, scena po scenie – od radosnych po pełne dramatyzmu jak na przykład ta ukazująca rzeź niewiniątek.
Dziś Sagrada Familia stoi w labiryncie ulic niemalże w centrum miasta. Jej budowa trwa juz jednak 125 lat (rozpoczęto ją w 1883 roku) i niezwykłe wrażenie robią fotografie ukazujące początki. Mury wyrastały prawie na pustkowiu, gdzie pasły się owce, kozy i krowy.
Po tragicznej śmierci mistrza w 1926 roku budowa stanęła. Zrealizowano zaledwie niewielki ułamek monumentalnego projektu i zastanawiano się, czy kontynuacja ma sens. Na szczęście przeważyła opcja zwolenników dalszej budowy. Na szczęscie dla Barcelony, która zyska jeden z najwspanialszych obiektów architektury, dla Gaudiego jako pomnik ku jego chwale (tam zresztą spoczywa jego ciało) ku pamięci przyszłych pokoleń oraz dla duchowej uczty milionów turystów i wiernych odwiedzających ten obiekt.
Gdynia, 20.12.2008; 00:35 LT