RAZ W ROKU W STRZELCACH OPOLSKICH

Otwieram oczy. Jakiś duży peron i jakby znajomy. Szukam napisu… Jest! Warszawa Zachodnia! Budzę się natychmiast. Dawka adrenaliny wybudza mnie skutecznie. Sznuruję buty, pakuję z powrotem wyjęte z plecaka rzeczy. Pociąg rusza. Mam dziesięć minut na przesiadkę w Warszawie Centarlnej. Jeszcze rzut oka, czy nic nie zostało na siedzeniu i wychodzę żegnając się ze współpasażerami. To efekt słabo przespanych dwóch poprzednich nocy.

O wpół do dziesiatej wysiadam w Katowicach. Jazda z Warszawy na południe to już jest komfort. Z utęsknieniem czekam grudnia, kiedy podobnie niewiele czasu zajmować będzie podróż na trasie stolica – Trójmiasto.

Katowicki dworzec odmieniony zupełnie. Jak na mój gust trochę niefortunnie wygląda przyklejenie połowy bryły budynku do Galerii Katowickiej. Wyraźnie się czuje, że widać jedynie połowę dworca. Z drugiej strony jednak, zdaję sobie sprawę, że to jedyny skuteczny sposób na ucywilizowanie dworca i utrzymanie go w odpowiednim stanie. Wewnątrz zaś niczego zarzucić nie można. Cieszą mnie te nowe dworce. Wreszcie znów wyglądają pięknie i stają się przyjaznym dla pasażera miejscem. Znikają powoli obskurne, obsikane budynki z przylepionymi wewnątrz i na zewnątrz koszmarnymi budami, zasłaniającymi wszystko co podupadające dworce akurat mogłyby wyeksponować.

Katowice

W Katowicach na dodatek przygotowania pełną parą do rozpoczynających się wkrótce mistrzostw świata w siatkówce. Tutaj wszak odbędzie się finałowy mecz.

Katowice 1

W Gliwicach znów mało czasu. Tylko przeskok z peronu na peron. Wśród deszczu i grzmotów błyskawic. Ostatni pociąg. Trzy kwadranse i wysiadam na stacji w Strzelcach Opolskich. Arab i Krystian czekają na peronie. Witamy się serdecznie. Ex-niemcowski meeting dla mnie po raz kolejny  rozpoczęty.

Ogród. Przyjaciele siedzą przy stole popijając popołudniową herbatę. Miło jest usiąść razem, ogrzać się w ciepłych jeszcze promieniach popołudniowego słońca i przyglądając się omszałym, prosniętym bluszczem starym drzewom wtopić się w prowadzoną właśnie rozmowę.

Strzelce 24

Wieczorem Arab rozpala w kominku i rozpoczyna się przygotowany przez Hrabiego pokaz nagrania z „Nocy Naukowców”

Strzelce 01

Strzelce 02

Razem z innymi filmami, które zwykło sie określać mianem kultowych, pokaz kończy się grubo po północy. Jest jeszcze chwila na dyskusję, a potem na nocną herbatę w kuchni.

Strzelce 03

Co lubiłem na Niemcowej, i co lubię w gościnnych progach Araba, to owe niezaplanowane rozmowy przy herbacie albo kawie.  Bo oprócz nieśmiertelnego „no to co robimy?” są takie chwile jak te krótko przed daniem nura w śpiwór, kiedy pięć minut na ostatni łyk herbaty przed snem zamienia się w kolejne pół godziny rozmowy, albo jak wcześniejsze wstanie o poranku, by rozbudziwszy się nieco, przy kubku herbaty rzucić okiem w komputer, ale zazwyczaj niewiele z tego wychodzi, bo ktoś się dosiada, zaczyna rozmawiać, za chwilę dosiada się ktoś inny, kto właśnie się obudził i rozpoczyna się niespodziewanie interesująca konwersacja jeszcze przed oficjalnym rozpoczęciem dnia śniadaniem.

Na pytanie „co robimy?” tym razem odpowiedzieliśmy zainspirowni tablicami reklamującymi park nauki i rozrywki w Krasiejowie. Po śniadaniu pojechalismy tam, ale poświęcę tej wycieczce oddzielny wpis.

Po powrocie znów to, co lubimy najbardziej, czyli popołudniowa herbata.

Strzelce 16

W miedzyczasie rozpoczyna się przygotowywanie obiadu.

Strzelce 15

Strzelce 17

Archipelagi Pacyfiku… Hrabia opowiada o swojej kolejnej podróży w tamte rejony. W sam raz na popołudnie. Lata tam już jak do siebie, a mnie nieodmiennie najbardziej fascynują jego opowieści o tym, jak stara się przekonać tubylców, by pielęgnowali własną kulturę i nie przyjmowali bezkrytycznie zachodnich wzorców. Jak każdy naród, powinni bowiem być dumni ze swojej historii i stworzonych tradycji oraz dbać o to, by nie zaginęły wraz z pokoleniowymi zmianami.

Potem zaś przyszedł czas na wieczorne ognisko i pieczenie kiełbasek.

ST 23

Strzelce 19

I znów przysiadł się do ognia słowami piosenki „Majster Bieda”, i góral umierał pośród gór z żalu sinych, i Janicka wiedli ku Levoce, a nawet pojawiła się na moment zaczarowana dorożka. Wszystkiemu temu zaś mogła się przyglądać załoga Międzynarodowej Stacji Kosmicznej, która przelatywała kilkaset kilometrów nad Ziemią. Astronauci pewnie nas nie wypatrzyli, ale my widzieliśmy ich statek doskonale, bardzo jasny, przelatujący po naszym, bezchmurnym tego dnia niebie.

Tak sobie myślę, że ciągłe odwoływanie się do Niemcowej w naszych spotkaniach staje się powoli pewnym nadużyciem, bowiem przez te kilka lat spotkań w Strzelcach Opolskich wypracowaliśmy już pewną nową, choć bardzo podobną jakość.

W pociągu Wrocław – Poznań; 17.08.2014; 16:20 LT

Komentarze