PRZYSTANEK WOODSTOCK

 

Spędziłem trochę czasu za kierownicą podczas weekendu. W piątek wieczorem odwiozłem moich młodych wczasowiczów na nocny maraton filmowy, a sam korzystając z „wolnej chaty” spędziłem cudowny wieczór z moim Aniołem. Takie to czasy – kiedyś to rodzice wychodzili do kina, a teraz widać wszystko na opak J

Początkowo plany były takie, ze odeśpimy zarwaną noc i rano ruszymy do Szczecina. Młodzież jednak zaczęła mnie gorąco namawiac na przynajmniej symboliczny wypad do Kostrzyna na Przystanek Woodstock. Żeby zdążyć ze wszystkim musielibyśmy startować zaraz po seansie. I tak też uczyniliśmy.O trzeciej nad ranem odwiozłem Anioła do domu, potem pojechałem do kina po ekipę Tomka i wzięlismy kurs na Kostrzyn. Ne była to łatwa podróż. Przede wszystkim niedospanie w początkowej fazie wymogło na mnie konieczność postojów co półtorej godziny, żeby zregenerowac się przez kwadrans. Nie mogłem wszak ryzykować zaśnięcia za kierownicą. Po drugie, męczyło mnie sumienie – czy dobrze robię ciągnąc gimnazjalistów na taką imprezę – gdzie zjeżdżąją się, jak wieść gminna niesie różne typy z całej Polski by przy dziwacznej muzyce pić, ćpać i nie wiadomo co jeszcze. Pomyślałem jednak, ze skoro moi jadą ze mną, nic się nie stanie.

Oczywiście nie miałem zamiaru robić młodym obciachu i po przyjeździe dałem im wolną rękę z nakazem punktualnego powrotu w wyznaczone miejsce, a sam ruszyłem z aparatem nieco sie rozejrzeć.

To, co zobaczyłem, przeszło moje najśmielsze oczekiwania. Ten zlot rozwydrzonej młodzieży okazał sie znakomicie pod względem logistycznym  przygotowaną i przeprowadzoną  imprezą, podczas której muzyka była tłem do wielu rozmaitych ciekawych akcji. Dobrych akcji. Nawet tak dobrych, że zdawałoby się iz nie mają szans powodzenia u młodzieży, której jak dorośli twierdzą, tylko decybele, piwo i seks w głowie. Okazuje się, że młodzieży wciąż nie brakuje wrazliwości, a jedynym problem jest tolerancja dla jej odmiennych poglądów (odwieczna walka pokoleń) oraz znalezienie sposobu jak skutecznie się porozumieć. Owsiak i współpracujący z nim ludzie taką umiejętność posiedli.

Na terenie Przystanku oprócz policji, co normalne…

działał także bank, ustawiły swoje kasy Polskie Koleje Państwowe,

a swoje punkty konsultacyjne zorganizowały m.in. organizacje wspierające walke z narkomanią oraz zorganizowaną prostytucją.

Poczta Polska wydała specjalne widokówki przystankowe, na których od razu można było wysłać pozdrowienia. Tyle tylko, ze w odróżnieniu od innych instytucji, pani na poczcie przegoniła mnie, robiącego zdjęcia, grążąc odebraniem telefonu komórkowego.

Przystanek Woodstock znany jest w Niemczech. To przecież tak blisko. Na drugim brzegu rzeki. Sporo Niemców było tu obecnych.

Ta rzekomo nieczuła młodzież w liczbie 960 osób oddała krew, a były to dane z sobotniego południa.

Jeżdżący po terenie imprezy specjalny ambulans zachęcał i zbierał chętnych.

Ja akurat miałem okazję wziąć udział w spotkaniu z Dorotą Masłowską, które prowadził Zbigniew Hołdys. Wielka jurta pękała w szwach od licznie zebranych uczestników. I to w czasach, kiedy książki rzekomo odchodza do lamusa.

Tegoroczny Przystanek Woodstock wydawał się być przełomowym dla stosunków z Kościołem. W jednym ze spotkań uczestniczył bowiem sam arcybiskup Życiński. To wszystko po latach niechęci duchownych w stosunku do Owsiaka, WOŚP i Woodstocku.

Oczywiście, z pewnością nie wszędzie i nie przez cały czas było wyłącznie różowo. Ale gdzie jest? Jeżeli ktoś zechce się upić lub naćpać, to zrobi to wszędzie. Woodstock będzie dla takich przystankiem jednym z wielu. Z szansą jednak na spotkanie kogoś wiarygodnego, kto pokaże, że można żyć inaczej. Będą trafiać się więc rozmaite incydenty – jakieś wpadki z pijanymi, drobne kradzieże i.t.d. Jak to w życiu i na wszystkich wielkich imprezach. Ja wiem jednak, że jeśli moje dzieci poproszą mnie o zgode na wyjazd – dostaną ją. Sprawdziłem i przekonałem się, że to bezpieczna i bardzo wartościowa impreza. Bynajmniej nie tylko i nie przede wszystkim pod względem muzycznym.

Sopot, 06.08.2007; 14:20 LT

Na mnie najwieksze wrażenie zrobiła jednak Akademia Sztuk Przepięknych. Okazuje się, że potrzeba porozmawiania o życiu, o sztuce, wyrażenia własnych uczuć jest znacznie bardziej powszechna niz mogłoby się wydawać. Ta rzekomo nieczuła i płytka intelektualnie młodzież nogami głosowała za spotkaniami z dziennikarzami, pisarzami, językoznawcami, duchownymi…

Komentarze