Dziś w ramach banicji próbuję kuchni uzbeckiej. W mieszkaniu przez weekend najwyraźniej niewiele się zmieniło. Panowie prawdopodobnie wzięli sobie wolne. Nie wiem czy to brak cierpliwości spowodowł wybuch złości czy tez może usterki były rzeczywiście istotne, dość że po przyjeździe w niedzielę o północy zuważyłem kilka istotnych mankamentów, które o dziwo, bez szemrania zostały usunięte. Nie zmienia to faktu, że nadal mieszkam na budowie.
Na dodatek wszystko wskazuje na to, że jeszcze długo nie zobaczę swojego mieszkanka wykończonego. To za sprawą urlopu i pracy. Udało mi się otrzymać, cud prawdziwy, osiem roboczych dni urlopu co w połączeniu z Matki Boskiej Zielnej oraz sobotami i niedzielami da blisko dwa tygodnie wolnego. Zamierzm wykorzystac je na wyjazd z dziećmi, a towarzyszyć nam będzie… moja Eks. Czy to nie jest wariactwo wyjeżdżać na urlop z eksmałżónką? Widujemy się kilka razy do roku i podczas tych spotkań zawsze utwierdzam sie w przekonaniu, że dobrze się stało iż nie jestesmy już razem, ale to nie przeszkadza wyskoczyć gdzieś wspólnie z dziećmi. Im byc może będzie przyjemnie, a ja mam nadzieję, że nie będę żałowac tej decyzji. A przecież wróciłem do dawnych przyzwyczajeń, wyplenionych przez lata małżeństwa, których nie zamierzam już się wyrzekać.
Urlopo mógłby być dłuższy, ale po długich tygodniach siedzenia za biurkiem wróciłem wreszcie w krąg zainteresowań podróżniczych dyrekcji. Dostałem polecenie wyjazdu na statek. Powinienem być w Nowym Jorku już 26 sierpnia, ale to koliduje z końcówką mojego urlopu więc… postanowiliśmy z dyrekcją poczekać na rozwój wypadków. Być może statek się opóźni i problem sam sie rozwiąże. Statek ma podróżować po wschodnim wybrzeżu USA do 8 września. Być może pojadę więć gdzieś jeszcze, bo juz chyba nie będzie opłacało się wracać do Polski przed dalszą podróżą do Chin w połowie września. Tam czeka mnie stocznia. Mam nadzieję, że zdążę wrócić do 6 października, bo wtedy moje liceum obchodzić będzie 60-lecie istnienia. Organizowany jest m.in. wyjazd specjalnym pociągiem nad morze, bal oraz wiele innych atrakcji. Zaplanowałem wzięcie urlopu również na tą okazję.
Tymczasem kuchnia uzbecka w postaci jakichś dziwnych kształtów pierożków nie okazała się powalająca na kolana. Szkoda. Szkoda też, że zajęte były wszystkie miejsca w tawernie, gdzie dziś odbywał się jakiś koncert na żywo. Najważniejsze jednak, ze nadrobiłem nieco zaległości e-mailowych i z czystym sumieniem będę mógł położyc sie spać. Oczywiście dopiero po kawie i lodach.
Gdynia, 07.08.2006; 22:00 LT