Obejrzałem tylko zachód słońca, napiszę parę słów i położę się spać.
Oczy same się zamykają. Wylądowaliśmy w Warszawie wczoraj o 22:00. Zanim odebraliśmy bagaż, doszlismy na parking i zapakowaliśmy się do auta, zdążyła wybić dwudziesta trzecia. A potem noc wśród tirów i przy wzmagającym się deszczu, który w okolicach Ostródy przerodził się w regularną burzę z piorunami na pół nieba. Do Gdańska dotarliśmy o wpół do piątej. W domu byłem pół godziny później. Zdrzemnąłem się godzinkę, ale praca w biurze po takim snie to prawdziwe wyzwanie. Nawet nie zostałem specjalnie dłużej bo i tak nie miałoby to sensu. Wydajność i tak malała z każdą chwilą.
Dlatego także i na konkretniejszy wpis na blogu też będę musiał poczekać.
Może dodam tylko, że po nieco ponad rok trwających rozkopach i paraliżu śródmiescia, tunel pod Monciakiem został niedawno oddany do użytku, więc moge korzystac z niego w drodze do i z pracy.
W Sopocie nikt nie kwestionował koniecznosci istnienia miejskiej arterii w okolicy plaży, lecz postanowiono umozliwić pieszym spokojne dotarcie deptakiem na molo, bez koniecznosci wyczekiwania na swiatłach.. Na bezkolizyjnym skrzyzowaniu zyskały obie strony.
Kiedy przymykam oczy i popuszczam wodze fantazji, wciąż widzę podobne rozwiązanie wzdłuż kei u podnóża szczecińskich Wałów Chrobrego. Pewnie nigdy ten pomysł przeforsowany nie zostanie, więc najprawdopodobniej nie będzie miał Szczecin jednego z największych i najpiękniej położonych placów w Polsce. Ale to juz temat na dłuższą dyskusję. Kończę zanim zasnę z nosem na klawiaturze.
Gdynia, 23.06.2008; 23:15 LT