PRZED ODLOTEM

Jak zwykle siedzę długo w nocy mimo, ze od dawna powinienem już spać. Muszę wstać najpóźniej o 05:50. Pomimo wszystkich swoich zalet jest internet złodziejem czasu, nie da sie ukryć.

Walizki już spakowane, cicho gra "Trójka". Na sznurze w łazience wisi niedawno odwirowane pranie. Zapomniałem kupić wczoraj proszek więc musiałem prać dopiero dziś wieczorem. Jeśli nie wyschnie, wrzucę do "reklamówki" i tak zabezpieczony pakunek umieszczę w walizce. Mam nadzieję, że nie spleśnieje przez dobę.

Jutro najpierw wezmę kurs na Amsterdam, gdzie na słuzbowych rozmowach spędzę popołudnie, a dopiero wieczorem via Frankfurt wyruszę do Rio de Janeiro.

Jeden z naszych statków ucierpiał w porcie podczas przejscia huraganu Katrina. Jakiś wielki statek urwał się z cum i staranował go. Na szczęście walnął całą burtą a nie na przykład dziobem, bo byłoby całkiem źle.

Moja grupa na szczęście akurat była i na północ i na południe od Karaibów, lecz nie w rejonie zagrożenia. Dzięki temu mogę spokojnie jechać na rutynową akcję do Brazylii. A póki co – do łóżka marsz!

Gdynia, 31.08.2005

Komentarze