PROTEST PRZECIWKO MARSZOM PROTESTU

                 

Kiedy czytam o kolejnym czarnym marszu, zastanawiam się czy powoli nie staje się on niewiele znaczącym rytuałem. Po każdej wyjątkowo odrażającej zbrodni  rozpoczyna sie pochód milczącego protestu, a potem wszystko wraca do normy. Tym razem cały kraj wstrząśniety był samobójstwem czternastoletniej Ani, która targnęła się na własne życie po quasi-gwałcie dokonanym na oczach całej klasy. Winni, jej rówiesnicy, są już pod policyjnym dozorem. Dyrektor szkoły nie jest już dyrektorem, a nauczycielka, która pozostawiła klasę samą, też została ukarana. Wydawać by sie mogło, że wyjatkowo szybko i zgodnie rozliczono się z tą kolejną degeneracją szkolnego życia. To dobrze, że dyrektor albo kurator tracą stanowisko. Nie zawinili bezpośrednio (tak sądzę) ale ich przykład powinien pobudzic do działania innych, aby nie spali zbyt spokojnie. Uważam jednak, że są to wszystko akcje zastępcze. Oczywiście nieobecność nauczycielki w klasie była jedną z głównych przyczyn tragedii. Doszło do niej jednak w wyniku niespotykanego rozwydrzenia jakiegos odsetka młodzieży. Rozwydrzenia, które obecność nauczyciela powstrzymałaby tylko na czas tej obecności. Krótko mówiąc, mozna było zapobiec skutkowi, ale nikt nie próbował wyeliminować przyczyn.

Maciej Giertych nie jest moim ulubionym politykiem, lecz akurat w tym przypadku przyznaję mu rację. Nie da się utrzymać dyscypliny w szkole gdy szkolni chuligani będą cieszyć sie statusem świętych krów.

Dużo sie pisze o patologiach generowanych w gimnazjach, a mało kto wspomina, ze to nie rodzaj szkoły lecz ten specyficzny wiek uczniów jest tykająca bombą zegarową. Nie ma chyba nastolatka, który w owym „oślim” wieku nie wystawiał nerwów swoich rodziców na poważne próby. Wiedzą o tym psychologowie, wie o różnicach każdy przeciętny człowiek, lecz nie widać jakiegoś specjalnego traktowania gimnazjów kosztem n.p. podstawówek  albo liceów. Tyle samo wymaga sie i tak samo traktuje dziewięciolatków zapatrzonych w swoja panią, osiemnastolatków na progu dorosłości, jak i czternastolatków, którym dzieciństwo i dorosłość, życie i komiks, zło i dobro skotłowane burzą hormonów i bezkrytycznie przyjmowanej dawki pop kultury miesza sie zupełnie. Wszystkie te dorastajace dzieciaki powinny być dziećmi specjalnej troski, bo niejedną zbrodnię popełnili ci z t.zw. dobrych rodzin, po których nikt podobnego zachowania by sie nie spodziewał. W tym kontekście wydzielenie gimnazjów w rzeprowadzonej przed kilku laty reformie, którą teraz się ostro krytykuje nie uważam za rzecz złą. Problem w tym, że mając ów trudny wiek podany na gimnazjalnej tacy nie ma pomysłu co z nim zrobić i w efekcie są to szkoły jak wszystkie inne.

Nie pomoga jednak żadne reformy oświaty jeżeli podstaw nie wyniesie się z domu. Nie jestem w stanie zrozumieć zachowania feralnej klasy. Cóż warte są protesty, łzy, deklaracje sprzeciwu, jeżeli nieliczna banda łobuzów robi co chce na oczach biernej reszty. Tu tkwi całe zło. W bierności. Nie darmo program poprawy bezpieczeństwa w Nowym Jorku posiłkował się hasłem „zero tolerancji”. A przecież nawet nie trzeba było byc „bohaterem” rzucjącym sie do fizycznego starcia. Dziś, kiedy telefony komórkowe stały się jednym z podstawowych gadżetów nastolaków, wystarczyłby jeden sms do kogoś z innej klasy albo do innego nauczyciela. Dręczyciele nawet nie wiedzieliby kto wezwał pomoc. A gdyby nawet sprzeciwić sie fizycznie? Zatrzymani wcale nie byli jakimiś osiłkami. Co sprawiło, że pozostałej części klasy, znacznie liczniejszej przecież od napastników , nie stać było na jakiekolwiek działanie? Właśnie to jest przerażające. Tak jak nie pomogli swojej koleżance, tak z obojętnościa przejdą obok katowanego przez bandytów sąsiada, albo obok plądrowanego sklepu. Dopóki nie zmienimy mentalności, że dla świętego spokoju lepiej nic nie widzeć, sami siebie wystawiamy jako łatwy łup dla bandziorów. Marsze są spektakularne, ale lepiej zamiast marnowac zapał na ich organizację, zacząć szukać zła wokół siebie i tam je tępić w zarodku. Akcja trudniejsza bo nie jednorazowa, lecz rozłożona na lata. I znacznie mniej atrakcyjna medialnie. Dopóki jednak bezkarne bedzie mazanie sprayem po świeżo pomalowanych budynkach, rozwalanie siedzeń w tramwajach, zadymy na stadionach, a policja masowo bedzie umarzać śledztwa w sprawie drobnych kradzieży albo bójek bo zawalone pracą sądy i tak zniweczą ich wysiłek uznając je za wystepki o małej szkodliwości społecznej, żadne marsze nic nie zmienią.

Szczecin, 29.10.2006; 09:45 LT

Komentarze