PROMOCJE

Noc, mimo sztormowej pogody minęła spokojnie. Kiedy obudziłem się o szóstej rano, prom właśnie był w trakcie cumowania do kei w Świnoujściu. Najpierw jednak poproszono na pokład samochodowy kierowców TIR-ów, wobec czego spokojnie mogłem zjeść śniadanie. „Drobnica” miała bowiem opuścić statek dopiero o siódmej.

Droga do Szczecina była dość pusta, więc jechało się przyjemnie. Krótko po wpół do dziewiątej zajechałem pod dom rodziców. Tato bowiem odbierał wczesnym rankiem z dworca Tomka oraz Paulinę i teraz wszyscy czekali na mnie. Miły, świąteczny poranek…

A teraz siedzę z nimi pozbawiony dostępu do internetu. Generalnie dostęp jest oczywiście, ale nie dla mnie. Siedzimy, zajadamy pizzę, dyskutujemy, młodzi surfują w sieci, pokazują mi strony, które ich interesują. I… piszą swoje blogi! Nie dopuszczają mnie jednak do nich, więc szanując ich tajemnice nie wypytuję zanadto. Cieszę się, że wyżywają sie w pisaniu zamiast na przykład naparzać kijami baseballowymi kibiców przeciwnej drużyny.

A propos pizzy – Tomek, jak zwykle bardzo oszczędny, proponował dokładnie sprawdzić sprawdzić, która promocja bardziej się nam opłaca: 2 pizze gigant + 2 litry coca coli gratis czy 3 duże pizze + 1 mała pizza gratis. Po długich obliczeniach doszliśmy do wniosku, że za tę samą cenę otrzymalibyśmy 3179 cm² pizzy w postaci dwóch gigantów albo 3278 cm² w postaci czterech pizz dużych i jednej małej gratis. Wiecej pizzy jest więc w promocji drugiej, ale za to do pierwszej dodają 2 litry coca coli. Coca cola przebiła atrakcyjnością dodatkowe 99 cm² pizzy więc zamówiliśmy dwa giganty. Po piwo dla siebie (nie objęte promocją) udałem się do sklepiku osiedlowego na dole.

Dobrze, że przynajmniej takie sklepiki osiedlowe przetrwają po zapowiadanych reformach niedzielnego handlu. Niejednokrotnie korzystałem z zakupów w ostatniej chwili przed zamknięciem „Żabki” o 23:00 i doskonale pamiętam też jedyne na całe miasto Delikatesy „dyżurne” z czasów komuny. Charakteryzowały się one przede wszystkim przeraźliwie długą kolejką po koszyki. Cóż, wychodzi na to, że wkrótce przyjeżdżając na weekend do Szczecina nie będę już mógł odwiedzić ulubionego Empiku w centrum handlowym „Galaxy”. Ciekawe co z moim świętowaniem? Czy i o mnie PiS się upomni, każąc zatrzymywać statki w niedziele? Myslę, że damy sobie radę bez ich pomocy. Tak samo jak dalibyśmy sobie radę be pomocy szwedzkich związków zawodowych, które nawiedziły nasz statek, żądając podpisania umowy z międzynarodową centralą związkową transportowców. Podpisanie było obowiązkowe jeżeli chcielibyśmy uniknąć bojkotu. Miało kosztować, tak jak każdy zawijający do Szwecji statek – trzysta dwadzieścia dolarów rocznie za każdego członka załogi. Około dziesięciu tysięcy dolarów rocznej opłaty. Wystarczy przemnożyć tę sumę  przez liczbę statków zawijających każdego roku do Szwecji, żeby zorientować się jaka kasa zasila pod przymusem związki zawodowe transportowców. Ciekawe, jak jest rozliczana? Żeby było śmieszniej – załoga wcale sobie nie życzyła takiej opieki, która zazwyczaj skutkuje również potrącaniem 2% ich zarobków na cele zwiazkowe, lecz nikt ich o to nawet nie pytał. Mówiliśmy pół żartem, że niewiele brakuje a marynarze zaczna strajkować przeciwko… związkom zawodowym.

Cóż, rozmaite bywają promocje. Dobrowolne i przymusowe.

Szczecin, 11.11.2005; 23:40 LT

Komentarze