PRAGA (5) – PO SPACERZE COŚ DO ZJEDZENIA.

Po uczcie dla ducha w końcu i ciało zaczęło domagać się czegoś dla siebie. W pobliskiej restauracji zjedliśmy więc kolejny czeski obiad. Dietetyczny on nie był na pewno, ale w końcu nie przyjechalismy tutaj, aby trzymac dietę.

Praga 108

Zresztą jak tu oprzeć się pokusie jedzenia, gdy na rożnach pieką się cale udźce, pachnące aż miło? Na szczęście po sytym obiedzie jakoś się udało.

Praga 109

Obok mięs na rożnie piekły się trdelniki, specjalność ze słowackiego miasta Skalica. Owinięte wokół kija ciasto obraca się na grillu, posypywane jednocześnie mieszanką cukru, orzechów i cynamonu.

Praga 110

Praga 111

Najwiekszą frajdę sprawiła mi jednak wizyta w pewnej restauracji na Placu Wacława. Zaszliśmy do niej przypadkiem, by czegoś się napić po długim spacerze i przed wyjazdem na lotnisko. A tam istne kolejkowe szaleństwo. Z długiego baru miniaturowe tory kolejowe prowadzą poprzez system mostów, rozjazdów i wszelkiej kolejowej infrastruktury na każdy stół z osobna, a zamówienia rozwożą pociągi. Barman jest zarazem dróżnikiem i kontrolerem ruchu.

Praga 115

Praga 114

Ja, stary koń, miłośnik kolejek patrzyłem na to wszystko jak urzeczony. Mógłbym tu siedzieć o suchym pysku cały dzień, byle tylko móc patrzeć na rozwożące wszelkie dobra pociągi. W końcu przyjechał pociąg i na nasz stolik. 

Praga 112

Praga 113

Przyjechał, zatrzymał się obfotografowywany przez nas ze wszystkich stron,  po czym po krótkim postoju ruszył w drogę powrotną do baru. Z naszymi napojami! W ostatniej chwili, z jadącego już wagonu je wyciągnąłem. Inaczej trzeba by było go gonić, żeby je odzyskać.

A potem pozostało już tylko zabranie walizek z hotelu, jazda metrem do stacji Dejvicka (końcowa), skąd odjeżdżały autobusy na lotnisko. Wieczorem byliśmy z powrotem w Trójmieście.

W pociągu Szczecin – Gdynia, 13.11.2011; 18:10 LT

Komentarze