Marysia, jedna z czytelniczek, prosiła mnie niedawno o przeczytanie i zamieszczenie linku do pewnego bloga.
Link zamieszczam, ale też ponizej załączę skopiowany z niego fragment istotny dla sprawy.
http://za-co-on-sie-obrazil.blog.pl/archiwum/index.php?nid=14119698
Zawsze w duchu dziękuję Bogu, gdy widzę wokół tyle nieszczęść, że zechciał mnie oszczędzić i moge tylko prosić w modlitwach, by planów nie zmienił. Nie wiem, czy podołałbym Jego oczekiwaniom, patrząc z jakimi problemami zmagają się ludzie dookoła i jakim hartem ducha się codziennie wykazują.
Dorzucam swoją cegiełkę do „konta materacowego” i udostepniam bloga jako łącznik do ludzi dobrej woli.
* * *
(…)
W maju zeszłego roku zorganizowałam w sieci akcję zbierania funduszy na spełnienie marzenia pewnego chłopca.
Chłopiec ów jest synem mojej szwagierki. Ma 14 lat. I raka.
Prawie rok temu jego Mama, Asia, zadzwoniła do mnie z prośbą o pomoc w znalezieniu dla jej syna psa, o którym marzył. Misiu wymarzył sobie niespotykaną w Polsce rasę – kolorowego bolończyka.
Michał ponad trzy lata temu zachorował nagle. Diagnoza była bezlitosna, guz mózgu (ganglioma anaplasticum), nieoperowalny, zero szans. Chłopiec miał wylew, zapadł w śpiączkę. Jego Mama walczyła jak lew, by dano mu szansę, by go leczono. Choć nie dawano na to szans, po dziewięciu miesiącach Misiu wybudził się ze śpiączki, nadrobił zaległości w szkole, a jego rodzina zaczęła robić wszystko, by umożliwić mu jak najbardziej normalne życie.
Od tamtego czasu chłopiec więcej czasu spędził w szpitalu na oddziale onkologii dziecięcej, niż w domu. Pojawiły się przerzuty do kręgosłupa.
I w maju zeszłego roku wielkie grono wspaniałych ludzi stanęło na głowie, by spełnić marzenie Misia. Psa znalazłam w hodowli w Czechach. Moi realni i internetowi znajomi zaczęli zbierać pieniądze w swoich firmach, wśród rodziny i znajomych. W ciągu kilku dni uzbieraliśmy ponad 800 euro. Mój mąż wsiadł w samochód i pojechał po wybraną przez Michała suczkę. Po drodze zepsuł mu się samochód; mechanik gdzieś na południu Polski naprawił go za cenę części, żeby "dołożyć się" do marzenia Misia.
Sunia przyjechała do Polski, do swojego Chłopca. Dostała imię – Yoko. I od samego początku wiedziała, jakie jest jej zadanie. Yoko stała się cieniem Misia, nie odstępuje go na krok. Nawet szpital zrobił dla niej wyjątek i wpuścił na oddział, gdy Michał musiał być hospitalizowany. Dla wielu dzieci na oddziale historia Misia i Yoko była dowodem, że marzenia mogą się spełniać, nawet te najbardziej szalone.
Ci, którzy sprawili, że Yoko jest z Michałem, poczuli, że ich głos w sprawie, ich złotówka, naprawdę może coś zmienić. A dla kogoś – zmienić nawet cały świat.
Mój drugi były mąż otoczył pieska darmową opieką weterynaryjną.
Każdy robi, co w jego mocy.
Oto Misiu z nieodłączną Yoko. 🙂
A o czym jest ta notka?
Bez zbędnych wstępów napiszę, że Misiowi jest potrzebna pomoc. Nasza. Wasza.
Nie będę tu pieprzyła ckliwych farmazonów o Asi – matce, która już nie liczy czasu… ani na nic.
Fakty są brutalne, a są takie: Misiu już tylko leży. Jest pod opieką domowego hospicjum. Mama nie chce już wracać z nim do szpitala. Już nie będzie żadnych chemii, naświetlań… To niepotrzebne męczenie tego dzielnego chłopca. Guz w mózgu nie chce być mniejszy. Przerzuty na kręgosłupie też nie. Rosną, stopniowo odbierając mu kolejne możliwości.
A Michał leży. I wścieka się, że Asia chce dla niego poprawy warunków. Że Asia ma odwagę prosić o pomoc. Misiek ma 14 lat, to już nastolatek. Więc oświadcza, że mama ma sobie nie zawracać głowy.
Misiu teraz dużo śpi, po 18 godzin na dobę. Robią mu się odleżyny, bo nie ma już czucia w nogach i nie może sam zmienić pozycji. Leży w zwykłym łóżku, w zwykłej pościeli, bo leki zżerają wszystkie nadwyżki finansowe.
Koniec, więcej możecie dopowiedzieć sobie sami.
Michał potrzebuje rzeczy, których listę zamieszczam poniżej. Jeśli ktoś z Was chciałby pomóc i coś dla niego kupić, dajcie znać. Może w jakiejś firmie udałoby się zebrać kasę np. na materac, który jest piekielnie drogi? Cała lista została skonsultowana z lekarzami i rehabilitantami zajmującymi się Misiem. Asia jest skłonna przesłać osobom, które chciałyby pomóc, zaświadczenia lekarskie i wszelkie dokumenty mogące uwiarygodnić stan i sytuację Michała.
http://www.mikpol.pl/p/pl/295/materac+tempur+combi-+90×200+x+25+cm.html
http://www.allegro.pl/item561779129_stelaz_elastyczny_do_lozka_pod_materac_90_200.html
To wszystko jest strasznie drogie, ale gdyby nie było, to by nie było problemu. Gdyby ktoś z Was chciał w jakikolwiek sposób pomóc, dawajcie znać. Będę służyć wszystkimi danymi, włącznie z telefonem Asi. Firma, do której są te linki, obiecała rabaty na zakupy dla Misia.
Poniżej wrzucam numer konta Asi, na wypadek gdyby ktoś chciał po prostu wpłacić dla Michała jakąś kwotę z przeznaczeniem na ten cel.
Joanna Maćkowiak
ul. Dunikowskiego 11a/12
80-526 Gdańsk
ING BANK ŚLĄSKI
80-765 GDAŃSK
DŁUGIE OGRODY 6/14
PL 60 1050 1764 1000 0022 9198 3845
SWIFT INGBPLPW
(IBAN to oznaczenie "PL" przed numerem konta)
Każdemu, kto zdecyduje się pomóc – dziękuję.
Czasem sobie myślę, że głupia złotówka, ale od odpowiednio dużego grona osób – załatwiłaby sprawę. Każdy mieszkaniec odpowiednio dużego bloku, ale JEDNEGO bloku (np. falowca na Obrońców Wybrzeża w Gdańsku) – i już Misiu ma to, czego potrzebuje. To naprawdę nie jest dużo. Dla nas – zbierających.
Dla Michała – to kolejny cud.
(…)
Dzięki Waszej pomocy poduszka i kołdra są już w drodze do Misia! Dziękujemy! Na koncie "materacowym" jest już 1400 zł! Asia znalazła tańszy o parę tysięcy stelaż, podałam do niego link powyżej. Najpierw jednak zbieramy na materac, bo to priorytet.
(…)
* * *
Poczyniłem skróty, bo więcej edytor mi nie przyjmie. Kto wejdzie na tamtego bloga, przeczyta więcej informacji i zobaczy zdjęcia.
Frankfurt, 10.03.2009; 09:55 LT