PODLASKIE (4) – SUPRAŚL I BOHONIKI

Jazda samochodem po przedpołudniowym spacerze po puszczy i obfitym obiedzie podziałała usypiająco. Gdzieś kątem oka zauważyłem po drodze Białystok, a potem ocknąłem się już w Supraślu. Tutaj naszym celem był prawosławny monastyr oraz znajdujące się w nim muzeum ikon.

Suprasl 12

Suprasl 11

Dotarliśmy tam dosłownie rzutem na taśmę i zostaliśmy dołączeni do ostatniej grupy zwiedzającej muzeum, która zresztą zdążyła zaliczyć już pierwszą salę. Muzeum urządzone jest bardzo ciekawie. Niewielkie sale, łuki drzwiowe, półmrok i niemalże punktowe oświetlenie obrazów oraz wydobywająca się z głośników muzyka cerkiewna potęgują doznania.

Suprasl 02

Suprasl 03

Nie wszystkim podoba się taka ingerencja w to skrzydło budynku monastyru, którego zasłonięte na głucho okna od zewnątrz rzeczywiście nie wyglądają najlepiej, ale coś za coś. Nie ma tam też ponoć jakichś wyjątkowo (na skalę światową) cennych malowideł, ale wrażenie robi wielkość kolekcji oraz przy okazji możliwość dowiedzenia się jak cały proces produkcji ikony (a właściwie „pisania ikony” – tak powinno się mówić, gdyż tworzenie jej było formą pisania i ilustracji modlitwy) się odbywał. Ikona nie byłaby pełnowartościową ikoną, lecz zwykłym obrazkiem, gdyby twórca nie modlił się podczas jej pisania i nie odczuwał w ten sposób duchowej więzi z Bogiem. Pisanie ikon podlega ścisłemu kanonowi, którego modlitwa jest jedynie częścią. Stąd podział na ikony kanoniczne i niekanoniczne, ale to już temat na dłuższy, odzdzielny wpis, może przy innej okazji.

Suprasl 07

Ciekawostką jest fakt, ze znaczna część kolekcji w Supraślu to dzieła odebrane przemytnikom.

Ilekroć patrzę na te wiekowe, utrzymane w złotych barwach obrazy uzupełniane starocerkiewną cyrilicą, ogarnia mnie poczucie obcowania z tajemnicą. Ikona budzi zachwyt, pokorę, ale  też bliżej nieokreślony niepokój. Nie darmo mówi się o nacisku położonym na obrządek, mistycyzm w religii prawosławnej.

Suprasl 04

Szaty Matki Boskiej na wszystkich obrazach oznaczone są trzema gwiazdami: jedna na nakryciu głowy i po jednej na ramionach. To symbol czystości Najświętszej Marii. Na jednej z nich owe gwiazdy zastąpione są wizerunkami aniołów. 

Suprasl 06

Tajemniczo wygląda Madonna o trzech dłoniach. Ten wizerunek, wiąże się z historią Świetego Jana Damasceńskiego, którego dłoń została obcięta za nieposłuszeństwo kalifowi Damaszku. Przykładał ją do kikuta kończyny i modlił się żarliwie do Matki Boskiej, by go uzdrowiła, aż stał się cud. Modlitwa została wysłuchana i dłoń zrosła się z ciałem. Na pamiątkę tego wydarzenia stworzył wizerunek Matki Boskiej z dodatkową, trzecią dłonią. Wkrótce takie przedstawienie Najświętszej Marii stało się jednym z kanonów. Krążyła wieść o pewnej ikonie, której twórca zamalował ową trzecią dłoń, lecz ona pojawiała się stale samoistnie.

Suprasl 05

Niektore ramy albo koszulki ikon są dziełami sztuki samymi w sobie.

Suprasl 08

Część srebrnych koszulek została swego czasu zdjęta i przekazana na wsparcie Insurekcji Kościuszkowskiej. 

Druga Wojna Światowa nie oszczędziła monastyru. Najpierw okupacyjna Armia Czerwona urządziła w nim koszary, a w 1944 roku wycofujące się wojska hitlerowskie wysadziły znajdującą się w centralnym punkcie monastyru cerkiew Zwiastowania Najświętszej Marii Panny. Musiało upłynąć kolejne czterdzieści lat, zanim przystąpiono do odbudowy świątyni na bazie istniejących fundamentów.

Suprasl 10

Z monastyru poszliśmy do centrum miejscowości. Tylu drewnianych domów co w podlaskich miasteczkach nie ma chyba już nigdzie w Polsce. Zachował się nawet dość duży budynek kina.

Suprasl 13

Dalej liczne domki tkaczy, bo Supraśl był w dziewiętnastym wieku znaczącym ośrodkiem przemysłu włókienniczego.

Suprasl 14

Jak przemysł to i fabrykanci, a jak fabrykanci to i ich pałace. W pięknie odrestaurowanym Pałacu Buchholza mieści się dzisiaj liceum plastyczne.

Suprasl 15

Obchodząc miasto dookola, zakończyliśmy pętlę naszego spaceru znów przy monastyrze, w sąsiedztwie którego znajdują się katakumby z cialami pierwszych mnichów.

Suprasl 16

Katakumb zwiedzac nie można. Wsiedliśmy więc do naszego busa i pojechaliśmy dalej. Naszym celem były teraz Bohoniki. Następny klejnot w różnorodności tego regionu, o czym szerzej napiszę gdy będę relacjonować naszą wizytę w Sejnach. Dość powiedzieć, że w Supraślu, w monastyrze znajdują się obecnie duchowni prawosławni, a niedaleko znajdują się koscioły katolicki oraz protestancki. Oczywiście przed wojną była tutaj też liczna społeczność żydowska. Bohoniki natomiast to wieś, w której zamieszkuje mniejszość tatarska. Ich przodkowie na większą skalę zostali osiedleni tutaj w XVII wieku. Są to t.zw. Lipkowie (mozna o nich przeczytać w Trylogii Sienkiewicza). W mniejszej liczbie i w mniej zorganizowany sposób osiedlali się na Litwie już od XIV wieku i mało kto wie, że wystawili swoją chorągiew w liczbie kilku tysięcy ludzi jako wsparcie polsko-litewskich wojsk w Bitwie pod Grunwaldem.

Po masowych nadaniach ziemi i osiedleniu na Podlasiu, na tutejszym obszarze znajdowało sie dziewiętnascie meczetów. Po II Wojnie Światowej po polskiej stronie granicy pozostały tylko dwa: w Kruszynianach i w Bohonikach.

Zakwaterowany u tatarskiej rodziny miałem z okna widok wprost na ów meczet.

Bohoniki 01

W pokoju zaś, zamiast krzyża, jak zwykło się praktykować u nas, elementy religii islamskiej.

Bohoniki 02

Bohoniki i Kruszyniany leżą na t.zw. tatarskim szlaku. Jest to turystyczny produkt województwa podlaskiego, który ma przybliżyć odwiedzającym tę część historii naszego narodu, która splotła się z Tatarami, oraz pokazać egzotykę ich kultury. Jednym z jej przejawów jest tatarska kuchnia, której oczywiście w Bohonikach można skosztować.

Bohoniki 05

Bohoniki 06

My podczas kolacji na świeżym powietrzu mieliśmy także ku temu sposobność. Próbowalismy rozmaitych specjałów, jak chociażby pokazany na poniższym zdjęciu kobate (zawijany pieróg z warzywami), czy podobny z serem i rodzynkami (dżantyk) albo z jabłkami (almałyk).

Bohoniki 08

Jedzenie to w ogóle tutejsza specjalność. W biesiadzie brał udział brat naszej gospodyni (na poniższym zdjęciu po lewej) którego udziec jagnięcy wygrał regionalny konkurs na potrawę roku. Nie próbowaliśmy udźca jagniecego, ale kosztowalismy w podobny sposób przygotowywanej „gęsiny na wietrze” naszej gospodyni, wystawianej i obsuszanej na lutowo-marcowym wietrze. Zawinięta w skórę (z obowiązkową warstwą tłuszczyku) pierś z gęsi przypominała wygladem słynne szynki hiszpańskie, ale mięso było delikatniejsze. Gęsina również została wysoko oceniona w konkursie, ale zwycieżca mógł być tylko jeden.

Bohoniki 03

W wieczornej biesiadzie brał też udział Pan Wiktor Wołkow, miejscowy fotograf, który swoje życie poświęcił utrwalaniu na zdjęciach tego regionu. Ukazało się wiele albumów jego autorstwa, a najnowszy, p.t. „Siano” jest właśnie przygotowywany do druku. My od organizatorów naszego wyjazdu otrzymaliśmy w prezencie po egzemplarzu jego albumu p.t. „Moje łowy”.

Bohoniki 09

Bohoniki 10

Słońce skryło się za widnokręgiem. Kończylismy powoli kolację. Trzeba było iść spać, bo każdy miał plany by wstać wczesnie rano (to później okazało się regułą tego wyjazdu, że wszyscy, niezależnie od siebie wstawaliśmy miedzy czwartą a piątą). Głowy pełne wrażeń. Tyle się wydarzyło, a przeciez to był dopiero pierwszy dzień naszej wycieczki.

Bohoniki 07

Jaczno, 19.06.2011; 11:30 LT

 

Komentarze