PARYŻ (4) – LA DEFENSE I WIEŻA EIFFLA

Kiedy wróciłem z Paryża, nowe obowiązki zawodowe sprawiły, że z ogromnym trudem nadążałem z bieżącymi wpisami. Moja opowieść urwała się więc na tekście, który pisałem w hotelowym pokoju. Może uda mi się ją w najbliższych dniach dokończyć.

Popołudniowa sjesta w hotelu pozwoliła odpocząć naszym nogom. Z balkonu tradycyjnie mogliśmy kontemplować okolice Gare du Nord oraz dachy pobliskich kamienic.

Paris 90

Potem zaś pojechaliśmy na La Defense.

Kiedy przechadzałem się pełnymi drapaczy chmur centrami wielkich miast amerykańskich, zazwyczaj (poza Manhattanem oczywiście) były to puste, mało przyjazne ludziom dzielnice. Ot, zgrupowane w jednym miejscu biurowce, trochę barów i restauracji, by pracujący tam ludzie mieli dokąd wyskoczyć na lunch i oprócz tego zazwyczaj nic. Przygnębiająca martwota wieczorem albo w dni wolne od pracy. Obawiałem się czy podobnie nie będzie z futurystycznym dystryktem La Defense.

Paris 91

Nie poznałem oczywiście całej tej dzielnicy, więc nie wiem co dzieje się na sąsiednich ulicach, lecz idea centralnego placu, czegoś w rodzaju rynku, dostępnego oczywiście tylko dla piechurów, z miejscami gdzie owi ludzie mogą zrobić zakupy albo napić się kawy, sprawdziła się znakomicie. To miejsce żyje.

Paris 92

Poza tym nic tu nie wydaje się przypadkowe, a szczególne wrażenie robi robi oś biegnąca szeroką aleją przez całe miasto od nowoczesnego łuku na skraju i zarazem w najwyższym punkcie owego placu (dodam, że za nim rozpościera się widok już nie na Paryż lecz na jego okolice) przez najsłynniejszy Łuk Triumfalny, symbol owego miasta aż po trzeci w okolicach Luwru i Placu Zgody. Ta oś ma długość kilku kilometrów.

Paris 94

Paris 93

Niestety, dotarliśmy zbyt późno, by wjechać na górę La Grande Arche, czyli Wielkiego Łuku. Kupiliśmy więc sushi w pobliskim sklepie i siedząc na skwerku w dolnej części placu kontemplowaliśmy srebrzystą budowlę, odcinającą się coraz bardziej od granatowiejącego nieba.

Paris 95

Kiedy już nasyciliśmy oczy i żołądki, pojechaliśmy w kierunku Wieży Eiffla. Na górę można było wjechać windą, lecz długie ogonki do kas stwarzały ryzyko, że nie zdążymy. Tylko przy jednej kolejka była symboliczna. To dla tych, którzy decydowali się iść na górę po schodach. Postanowiliśmy skorzystać z tej możliwości i liczyć na to, że gdy dojdziemy do t.zw. drugiej platformy, tam kupimy bilet na ostatni odcinek (bo z drugiej platformy na szczyt pieszo iść nie można). Myślę, że jeżeli ma się czas oraz kondycję i nie dokucza lęk wysokości, taka wyprawa po schodach zamiast windą jest znacznie ciekawsza, ponieważ pozwala dokładniej obejrzeć misterną konstrukcję stalowej wieży.

Paris 96

Jest to poza tym jedyne w swoim rodzaju uczucie, gdy wędruje się wśród kratownic mając miasto niemalże pod stopami. W nocy robiło to trochę mniejsze wrażenie, ale pamiętam, gdy jeszcze za komuny byłem w Paryżu po raz pierwszy i z braku pieniędzy wybrałem schody zamiast windy, marsz po metalowych stopniach zawieszonych w ażurowej konstrukcji był sporym wyzwaniem wobec dokuczającego mi lęku wysokości.

Paris 98

Bedąc niejako wewnątrz plątaniny stalowych belek, nie sposób nie zwrócić uwagi na  różnice między dzisiejszymi, a starszymi o sto lat budowlami. Widać to chociażby po mostach, które znaleźć możemy niemal w każdym większym mieście nie ruszając się z Polski. Te z początku dwudziestego wieku, nitowane, a nie spawane są z wygladu bardzo ciężkie, solidne, trochę toporne w odróżnieniu od  smukłych, lekkich konstrukcji, o liczonej komputerowo (i wyśrubowanej) wytrzymałości. Nawet statki budowane dzisiaj są o niemal trzydzieści procent lżejsze niż jeszcze dwadzieścia – trzydzieści lat temu, gdy stosowano grubsze blachy. Myślę, że gdyby dzisiaj ktoś chciał zbudować Wieżę Eiffla, byłaby ona jeszcze bardziej ażurowa, wręcz zwiewna. Czy przez to ładniejsza? To już jest rzecz gustu. Póki co, mamy taką jedyną i niepowtarzalną.

Paris 97

Na drugiej platformie przyszło rozczarowanie. Była godzina 21:30 i pomimo, że na wierzchołek można wjeżdżać do 22:00, nie sprzedawano już biletów. Szybko to jendak sobie przetłumaczyliśmy, że to w końcu tylko owczy pęd. Jakie znaczenie ma, że wyjedziemy wyżej? Ważne, że w ogóle tu byliśmy, zobaczyliśmy z bliska, na własne oczy. Popatrzyliśmy więc jeszcze trochę na wieczorny Paryż, i zeszliśmy schodami w dół. Gdzieś znad brzegu Sekwany sfotografowałem Wieżę Eiffla raz jeszcze w całej okazałości.

Paris 99

Potem zaś poszliśmy do pobliskiej kafejki na koniak, ponieważ była to jedna z tych rzeczy, ktore Paulina chciała skosztować właśnie we Francji.

Wrześniowe wieczory są chłodne. Nieopatrznie usiedliśmy w ogródku zamiast wewnątrz i kiedy zbieralismy się do wyjścia, byliśmy już trochę zziębnięci. Ogrzaliśmy się chwilę w metrze i zatrzymaliśmy się jeszcze na moment na Place de l’Etoile, by rzucić okiem na ten najsłynniejszy Łuk Triumfalny, którego budowę rozpoczęto na polecenie Napoleona, a ukończono blisko trzydzieści lat później.

Paris 100

Kiedy stoi się przy „tym” łuku, jeszcze lepiej widoczna jest oś wytyczona wzdłuz Pól Elizejskich. Z jednej strony panoramę zamyka Place de la Concorde z obeliskiem i położonym kawałeczek dalej łukiem nieopodal Luwru, a z drugiej Wielki Łuk na La Defense.

Zblizała się już północ, więc nie bardzo mieliśmy ochotę na przejście na rondo i pod samą budowlę. Zeszlismy z powrotem do metra i pojechaliśmy do hotelu.

Gdynia, 09.01.2011; 12:30 LT

Komentarze