PARTY I LUNETA

Następnego dnia rano w programie dnia zapisane były zakupy. Minęły już co prawda czasy,  kiedy każda podróż zagraniczna musiała zahaczyć o t.zw. shopping center, ale nie chcieliśmy robić organizatorom przykrości – chcieli pokazać nam największą ponoć galerię handlową na świecie. Gabaryty rzeczywiście ma imponujące, a na mnie największe wrażenie zrobiło lodowisko. Pod Berlinem zbudowali pod dachem tropikalne plaże, a gdzie indziej ludzie fascynują się możliwością jazdy na łyżwach, gdy wokół upały.

Manila 10

Zakupy zajęły nam półtorej godziny, a potem wróciliśmy do hotelu, ponieważ trzeba było przygotować się do spotkania z filipińską kadrą oficerską pracującą na naszych statkach. Dyskusja trwała kolejne dwie godziny i ani się obejrzeliśmy jak nadszedł czas by rozpocząć główny punkt programu, czyli bożonarodzeniowe spotkanie.

Koniec roku, to są chyba żniwa dla hoteli. Ten, który przygotowywał naszą imprezę, organizował w tym samym czasie jeszcze dwa inne „Christmas Parties” w sąsiednich salach. Program był bardzo bogaty, a oprócz zabaw i licznych konkursów zaprezentowano też rozmaite pokazy. Mi najbardziej podobały się występy akrobatów, a szczególnie pani tańcząca z hula-hop oraz inna pani zastygła w pozycji horyzontalnej podparta w jednym punkcie na wąskiej rurce. Bolało od samego patrzenia.

Manila 12

Manila 13

Dzieciaki marynarzy też patrzyły zafascynowane.

Manila 11

Kiedy wróciliśmy do hotelu, zbliżała się pólnoc, ale postanowiliśmy skorzystać jeszcze z relaksu przy basenie. Sącząc leniwie drinki i kontemplując ogromną choinkę, stwierdziliśmy w końcu, że jak na dziewiątego grudnia, temperatura była całkiem znośna, ale pora już spać.

Manila 16

Manila 15

Rano bowiem, wcześniej niż zwykle czekała nas wizyta w ośrodku szkoelniowym dla marynarzy. Został on założony przez grupę ludzi, którzy poświęcili swoje życie, by wyciągać z biedy dzieciaki bez perspektyw. Szkolą kadetów, którzy ruszają potem na morze, a pensje, które przesyłają do domów są często podstawą utrzymania ich rodzin i przede wszystkim pomagają kształcić młodsze rodzeństwo. Cały ten ośrodek jest utrzymywany z rozmaitych dotacji i jest organizacją typu non-profit. Biorąc to pod uwagę, zaskoczony byłem, że są w posiadaniu świetnych symulatorów manewrowych, którymi szczycą się m.in. nasze akademie morskie.

Manila 17

Przy okazji wzięliśmy udział w ćwiczebnym wyjściu z portu.

Potem zaś pojechaliśmy do centrum miasta na t.zw. Lunetę. Jest to swoista giełda pracy dla marynarzy. Oczywiście istnieją agencje taka jak ta, z którą współpracujemy, szczycąca się porządnym zapleczem, biurem, ale bardzo często zanim pracownicy trafią do nich, porównują oferty na owej giełdzie. Na niewielkich straganach rozkładają się pośrednicy, „łowcy głów”. Ci, których nie stać na boks (a może nie mają licencji), chodzą po prostu z kartakami w ręce, z wypisanymi poszukiwanymi stanowisakmi. Wśród tych boksów kłębią się rozdyskutowani marynarze. Co chwilę ktoś wpisuje się na listę zwerbowanych.

Manila 19

Manila 18

Manila 24

„Meat Market” – tak pośrednicy nazywają to miejsce. Trzeba przyznać, że owe boksy do złudzenia przypominają stragany na targowisku. W tym niepozornym miejscu zaczyna się droga na oceany największej pod względem liczebności grupy marynarzy na świecie. W 2009 roku ponad 330 tysięcy Filipińczyków pracowało u zagranicznych armatorów. To jest niezwykle ważna gałąź gospodarki tego kraju.

Oczywiście taki duży rynek obrasta rozmaitymi ofertami usługowymi. Na Lunecie można kupić na przykład plyty CD o temtyce zawodowej. Zamiast podręczników.

Manila 20

W oczekiwaniu na samochód mający odwieźć nas do hotelu sfotografowałem kilka jeepneyów. To są jedyne w swoim rodzaju konstrukcje powstałe na bazie jeepów, które są podstawą transportu publicznego w Manili.

Manila 21

Do jeepneya wsiada się z tyłu (nie ma tam drzwi). Ludzie wskakują i wyskakują często na środku skrzyzowania, gdy auto zatryzma się na czerwonym świetle. Opłatę za przejazd przekazują z ręki do ręki kolejnym współpasażerowm, aż dotrze ona na przednie siedzenie do kierowcy.

Oczywiście każdy jest pomalowany w niepowtarzalny sposób, chociaż mi najbardziej podobają się błyszczące konstrukcje z nierdzewnej bądź chromowanej stali/

Manila 22

Manila 23

Manila, 11.12.2010; 09:35 LT

Komentarze