ODESSA (2) – SCHODY PRZEDE WSZYSTKIM

Położoną na wzgórzu promenadą, położoną w cienu ogromnych, rozłożystych platanów przeszliśmy obok pomnika Puszkina, a potem koło przykrytej szklanym dachem dziury w ziemi, w której wyeksponowano fragmenty rozmaitych przedmiotów odkrytych w wykopaliskach, a pochodzących z czasów greckiego osadnictwa. Na końcu tej alei czekał na nas pomnik Richelieu – pierwszego gubernatora Odessy, który tchnął w niewielką osadę duch wilekomiejskiego życia. Oczywiście głównym motorem rozwoju stał się port – brama Rosji na Morze Czarne i leżące za miedzą Śródziemne. Miasto rozwijało się i bogaciło na potęgę. Kiedy na stulecie istnienia Odessy wznoszono opisywany przeze mnie wczesniej pomnik Katarzyny II, była to już czwarta pod względem wielkości metropolia imperium. Po Sankt Petersburgu, Moskwie i Warszawie.

Odessa 05

Nie Richelieu (mimo całego szacunku dla tej postaci), lecz biegnące stamtąd w dół ogromne schody „potiomkinowskie” były celem naszej wędrówki. Swą nazwę zawdzięczają filmowi Sergeja Eisensteina „Pancernik Potiomkin” z 1925 roku, którego scena z wózkiem na schodach weszła do historii kina. Całą „schodową” sekwencję odnalazłem na YouTube w wersji hiaszpańskojęzycznej, jeśli tak można powiedzieć o niemym filmie.

Oto stałem na szczycie owego traktu.

Odessa 08

Nie, nie mogłem sobie odmówić zejścia chociaż kawałek w dół, pomimo, że nasi gospodarze dawali do zrozumienia, że już jest czas kolacji, że stolik w pobliskiej restauracji czeka… Spojrzenie z dołu odmienia zupełenie perspektywę. Schody momentalnie potężnieją.

Odessa 09

Kiedy wróciłem na górę, mój kolega kończył pstrykanie fotek. Obiecał mi dorzucić kilka do ewentualnego wykorzystania, co niniejszym czynię. Ciekawe, że jemu zawsze ktoś nagle wejdzie w kadr na pierwszy plan, Czy to schody, czy teatr, czy pomnik carycy, zawsze ktoś… Głównie młode Odessianki takie nieuważne.

Odessa 28

Inna tak odsunęła się uprzejmie by nie zasłaniać przestrzeni, aż pozostawiła swój wózek. Na krawędzi jak w filmie.

– Patrz co mam! – pokazał mi z dumą aparat kolega – Schody i wózek A.D. 2011!

Odessa 29

– Super! Swoją drogą to mógłby być biznes. Za kilka hrywien popychasz lekko wózek… Szkoda, że ma takie małe kółka.

Czas już było iść na tę kolację. Usiedliśmy w ogródku nieopodal. Ponoć tutaj m.in. kręcono „Deja vu” Machulskiego.

Odessa 10

Kosztowaliśmy ukraińskie (a raczej odesskie) przysmaki i kontemplowalismy widoki. Po przeciwnej stronie ulicy nudzili się dorożkarze.

Odessa 07

Może jeszcze za wcześnie było? Wszak wieczór dopiero nadchodził. A z wieczorem budziły się knajpki, których Odessa ma niezliczoną ilość. Ulokowały się wzdłuż głównych ulic, otwierając się nie i przypominając do złudzenia identycznie wyglądające przybytki  w Paryżu.

Odessa 13

Odessa 14

Kiedy rozstaliśmy się, przeszedłem się jeszcze sam trochę po deptaku nacieszyć oczy odnowionymi, secesyjnymi kamienicami.

Odessa 12

A, że przyzwyczaiłem się ostanio nie spać zbyt wiele, nastawiłem budzik na szóstą by obejrzeć miasto w porannym słońcu. Jakże inaczej, świeżo wygladały w nim teraz posągi na budynku teatru.

Odessa 15

Naprzeciwko niego, pamiątka z czasów komunizmu, ale zachowana. Na ścianie jednej z kamienic rzeźba robotnika przy jakiejś maszynie, a obok lista miejscowych kawalerów orderu Bohatera Związku Radzieckiego.

Odessa 16

Puszkin wpatrznony w platanową aleję, pustawą jeszce o tej porze, ale sterylnie czystą.

Odessa 18

Odessa 19

Nawet szyby przykrywające dół z eksponatami były myte tego ranka… A pod popiersiem Puszkina porannej kąpieli zażywają miejskie ptaki.

Odessa 17

Poranek to także czas wycieczkowców. Zanim mieszkający na ich pokładzie turyści obudzą się i zjedzą śniadanie, manewry cumowania zakończą się i zaraz po posiłku będzie można ryuszać na zwiedzanie. Kiedy już zobaczą wszystko w pigułce wrócą na pokład, by noc znów spędzić na falach a kolejny ranek przywitać już gdzie indziej. Mogłem obserwować jak wpływały do portu dwa takie statki. Jeden byl już dość stary ale za to drugi z daleka przykuwał uwagę swoją wielkością i nowczesną linią.

Odessa 21

Odessa 22

Kiedy wracałem do hotelu, w niektórych kafejkach pojawili się juz pierwsi goście. Kasztanowce, platany, markizy dają cień, co było ważne, zwązywszy, że dzień wcześniej było tam +35°C. Oprócz cienia przyjemność niesie samo obcowanie z taką ilością zieleni. Odessa to z pewnością jedno z bardziej „zielonych” miast jakie widziałem.

Odessa 23

Niektóre przybytki zakmnięte na głucho. W pokerowych klubach życie dopiero co się zakończyło. Zaczną na nowo gdzieś pod wieczór. Kluby są oczywiście sportowe. Kto tu mówi o hazardzie?!

Odessa 24

Od razu przypomniał mi się Kolega Kierownik w wykonaniu Jacka Fedorowicza i jego wczasy brydżowe, które redakcja zorganiazowała na wniosek Kolegi Tłumacza, który proponował wczasy sportowe. Na nic zdały się jego protesty.

– Istnieje sekcja sportowa brydżowa. Skoro władze ustaliły, że brydż jest sportem, to wy mnie tu nie będziecie sejmikować! – uciął dyskusję Kolega Kierownik i zapytał:

– To w jakiego brydża zagramy?

Tu zaświeciły się oczy Koledze Spikerowi, który zaproponował taką „grę zręcznościową, przy której jednoczesnie można coś zarobić”.

– Słuchajcie Kolego Spikerze spiszcie, mnie na karteczce tę kolejność – powiedział jakiś czas potem Kolega Kierownik – full to jest taka trójka i para, czwórka to jest kareta, a to najwyższe się nazywa…

– Poker – odparł cicho Kolega Tłumacz.

– Skreślcie i napiszcie „brydż”! – oburzył się Kolega Kierownik – W brydża gramy!

W Odessie widziałem sporo klubów pokerowych, i wszystkie oczywiście sportowe. A, że ktoś przypadkowo coś zarobi? Mój Boże!….

Naprzeciwko naszego hotelu ulokował się… „empik”. Nie przypuszczałem, że ta moja ulubiona sieć sklepów ruszyła na podbój zagranicy.

Odessa 26

Zdążyłem w sam raz na śniadanie, a potem znów zaczął się dzień pracy. Jak to bywa przy tak napiętych grafikach, z trudem zdążyłem się spakować. Właściwie to wszystko było w biegu i bez szczególnego zapasu czasu doatrliśmy na lotnisko. Po drodze rozmawialiśmy z naszymi gospodarzami o Euro 2012 i pytaliśmy dlaczego Odessa odpadła z puli miast walczących o organizację meczów na Ukrainie.

– Główny powód to lotnisko – powiedział jeden z nich.

Rzeczywiście, budynek dworca lotniczego przypomina trochę stary dworzec kolejowy. Czas jakby się tam zatrzymał. Przed okienakmi odpraw numery rejsów i lotniska docelowe pokazuje pokazywane są na zwykłych tabliczkach. Pamiętam takie z Warszawy zanim w latach dziewięćdziesiątych otwarto budynek nowego pierwszego terminala. Wszędzie mało miejsca, wszędzie tłok i rozwiązania jeszcze z XX wieku. Odessa będzie musiała zafundować sobie zupełnie nowy, obszerny budynek jeżeli chce rozwijać połączenia ze światem.

Nasz samolot właśnie wylądował i pasażerowie, tak jak my dwadzieścia cztery godziny wcześniej opuszczali jego pokład. Podobał mi się muzealny, pamietający jeszcze czasy komunizmu autobus do obsługi ruchu na płycie lotniska. Niestety, my nie mieliśmy szczęścia i po nas zajechał już nowoczesny autokar.

Odessa 27

Dwie godziny później byliśmy już w Warszawie.

Sopot, 30.07.2011;  21:15 LT

Komentarze