Nowy Jork

Psom ratowniczym poświęcony...

Rzeźba – hołd oddany psom ratowniczym

Kiedy chodziłem po mieście, myślałem o czym będę pisać, ale teraz znów dopadła mnie senność związana z różnicą stref czasowych. Nie ma co za mocno się rozkręcać, bo w końcu walnę czołem w  klawiaturę.

 Nowy Jork jak Paryż

Nowy Jork w niektórych miejcach przypomina miasta europejskie. Tutaj na przykład to "prawie Paryż".

A wszystko dlatego, że obudziłem się o 05:45, wyspany więc zabrałem się do pracy. Błogosławiłem później tę decyzję, bo okazało się, że poczta zawierała kilka bardzo ważnych e-maili. Zamiast rutynowego sprawdzenia była więc konieczność odpisania na listy, więc z hotelu wyszedłem dopiero o 11:00. Pojechałem od razu na Manhattan. Tam, na Broadwayu, w Art Cafe (wszedłem tam głównie dla nazwy) zjadłem śniadanie bo czas był już najwyższy.

Ground Zero 

Wokół płotu okalającego dziure po wieżach wciąż zbiera się wiele ludzi.

Przypomnienie

Mimo tabliczek, rozmaitych sprzedwców, gawędziarzy, grajków i żebraków nie brakuje.

Potem pospacerowałem trochę w okolicach Times Square i przemieściłem się na południowy kraniec wyspy. Miejsce po wieżowcach WTC wciąż ogrodzone, a wokół sporo ludzi. Gdzieniegdzie na płocie nowe wiązanki kwiatów. Lista zabitych, gąszcz nazwisk, nawet nie wymową lecz po prostu rozmiarami zdominowała rozwieszoną na płocie część informacyjną.

Park

Na bezrybiu i rak ryba. Kilka drzewek w betonie i już mamy park.

Następnie poszedłem szukać Giełdy i zdziwiłem się, że jest taka niepozorna. Stoi przy niedużej uliczce, a i sam budynek wydaje się karzełkiem wśród drapaczy chmur.

Skończyłem przy Moście Brooklyńskim, przy którym powracał jak echo refren z piosenki Stachury:

Brooklyn Bridge

Ponoć najpiekniejszy most na świecie. Tu bym się spierał.

„Nie Brooklyński most,

lecz w jasny nowy dzień,

zmienić najczarniejszą noc,

to jest dopiero coś.”

I na tym koniec krótkiej wyliczanki. Co chwilę bowiem pzerywam pisanie i zamykam oczy, a te przerwy robia się coraz dłuższe…

Nie tylko u nas...

Z nieukrywaną schadenfreude donoszę, ze nie tylko u nas zdarzają się "fachowcy" nie przejmujący sie drobiazgami. Ta osobliwa strzałeczka wskazuje jednokierunkową ulicę nieopodal giełdy.

Nowy Jork, 19.03.2005

Komentarze