Nocny Maraton Blogerów (3) POWITANIE BLOGERA

Zamiast konkursowego tekstu powitalnego napiszę o powitaniu w stolicy. Nie, nie, jestem skromnym człowiekiem i nie oczekiwałem ani czerwonego dywanu na dworcu, ani przemwień, ale żeby aż tak…?

Ledwie wysiadłem na dworcu Warszawa Centarlna, ledwie wychyliłem się z czeluści przejść podziemnych, zadarłem głowę by ogarnąć spojrzeniem iglicę Pałacu Kultury, aż tu zajeżdża mi drogę radiowóz, a w nim czterech policjantów

– Pan pozwoli dokumenty.

Zacząłem nerwowo grzebać w kieszeniach

– A zrobiłem coś złego? – zapytałem dla zyskania na czasie.

– A czy trzeba od razu zrobić coś złego? – zapytał retorycznie pan policjant.

No tak, durny ja. Jasne, że nie trzeba.

Wygrzebalem dowód osobisty.

– O, pan aż ze Szczecina tu przyjechał. A po co?

– Poblogować.

– Po co?!!! – przeraził się pan policjant.

– Poblogować.

– A co to jest?

– No, pisanie bloga

– I płacą za to?

– Nie to takie hobby.

– Aha. Ale żeby coś pisać to trzeba najpierw miec o czym.

– No właśnie. To najważniejsze. Mieć o czym.

Drugi z policjantów tymczasem kończył spisywanie moich danych

– Pan pozwoli, że sprawdzimy w centrali. To potrwa chwilę.

Tę chwilę wykorzystałem na dokładne zlokalizowanie ulicy Czerskiej na policyjnym GPS-ie. To znaczy panowie policjanci byli, na tyle uprzejmi, by mi pokazać, gdzie redakcja Gazety Wyborczej się znajduje.

– Ale żeby aż ze Szczecina jechać do Warszawy, żeby bloga pisać? – dziwił się pan policjant.

Jako osoba z natury prawdomówna już miałem na końcu języka, by powiedzieć, że w zasadzie to przyjechałem z Gdyni, ale w ostatniej chwili, zorientowałem się, że wtedy zaplątałbym się w zeznaniach i mógłbym nie zdążyć na osiemnastą. Pozwoliłem więc sobie na zatajenie tej informacji.

Panowie policjanci oddali mi dokumenty, zawrócili swoje auto, a ja dzięki temu zdążyłem jeszcze wpaść jeszcze na sernik do Bliklego i o 17:50 zameldowałem się w Agorze.

Warszawa, 17.10.2009, 19:15   

Komentarze