NIERUCHOMO NA JANGCY

 

Moja ulubiona „Bombonierka” umila mi życie na Jangcy. Sobota dzisiaj. Byłbym zapomniał w ferworze pracy. Uswiadomiłem to sobie o jedenastej wieczorem. Północy jeszcze nie ma, więc na „wolny” he, he, wieczór zaserwowałem sobie płytę Basi Stępniak-Wilk. Pamiętam jak biegałem za nią poprzedniej jesieni. W Empiku mieli wtedy trzy sztuki, ale najbliższą w Kaliszu. Na szczęście w dobie internetu do Kalisza po CD jeździć juz nie trzeba. Do Kalisza można wpaść w celach turystycznych, natomiast płytę przyślą do domu.

Dzięki internetowi śledzę co się dzieje w Polsce, szczególnie podczas ostatniej doby. Kupiłem sobie chińską kartę SIM i za rozsądną cenę, bez opłat roamingowych mogę via China Mobile surfować po sieci. Fajnie mieć taki komfort gdzies na rzece, zdala od całej infrastruktury zapewniającej normalne połączenia. Prawie jak w reklamie iPlusa. Czytam więc sobie o nocnym posiedzeniu Sejmu, ale z tej perspektywy jakoś owej politycznej gorączki nie czuję.

Bardziej czuję windsurfingowe szaleństwa mojego Anioła na Bałtyku. Anioł wygrał w zawodach dla początkujacych kurs windsurfingowy i skorzystał z tego, gnając z wiatrem hen na otwarte morze i z powrotem, aż się instruktorzy niepokoją i na wszelki wypadek ubezpieczają z motorówki. Nie znałem jej od tej strony i muszę przyznać, że bardzo bardzo mi zaimponowała. Kurczę, ona tam z rozwianymi blond włosami surfuje pośród bryzgów fal, a ja tu na kotwicy, na rzece koloru brunatnego, prawie jak w błocie, od rana do wieczora zajęty remontem. Ależ bym chciał być tam razem z nią!

 

Póki co, pozostaje mi kontemplowanie zachodów słońca nad budujacym się nieopodal mostem. Muszę przyznać, ze jestem pod wrażeniem ich ilości powstających nad rzeką oraz wśród poszarpanej lini brzegowej. Budowa każdego z nich jest wyzwaniem, a rosną jak grzyby po deszczu. Niekiedy się zawalają, jak ostatnio, lecz i tak ów rozmach budzi respekt.

 

Mój respekt nieodmiennie budzi ruch na Jangcy. Nigdzie na  świecie takiego nie widziałem. Ilośc barek i statków jakie każdej minuty przemiesczają się w górę i w dół rzeki może zachwiać najbujniejszą nawet wyobraźnią. Zawsze zastanawiam się ile ten kraj musi mieć mniejszych i większych jednostek pływających jeżeli w każdej chwili na tej potężnej rzece natężenie ruchu przewyższa wiele europejskich ulic. A przecież Jangcy jest żeglowna na przestrzeni setek jeśli nie tysięcy kilometrów.

Tymczasem mój remont powoli dobiega końca. Prawdopodobnie na początku przyszłego tygodnia popłyniemy w dół rzeki do Szanghaju i tam się pożegnam. Zdążę do Polski na sam koniec wakacji.

Rzeka Jangcy, 26.08.2007; 00:40 LT

Komentarze