NA „POLONII”

A jednak się udało. Postój statku we Fredericii skrócił sie nieco dzięki czemu zdążyłem na prom odpływający z Ystad o 22:00. W piątek o siódmej rano powinniśmy dotrzeć do Świnoujścia. Pod warunkiem, że nie opóźnimy się wskutek sztormu, bo wieje dziś dość mocno. Przy okazji takiej pogody przetestowałem sztormowanie samochodem. Szarpanie autem przy bocznym wietrze na moście nad Wielkim Bełtem zapaewnia niemało atrakcji i wcale nie wymaga mniej skupienia niż sztormowanie stakiem.

Deszcz i wiatrz towarzyszyły mi przez całą trzystukilometrową trasę z Fredericii do Ystad, lecz ma to nawet swój urok, gdy w srodku ciepło, radio odbiera polski program, a droga porządna i bezpieczna.

Jedyne niemiłe zaskoczenie to brak bezprzewodowego internetu w kafejce obok stacji Statoil niedaleko Malmö. Gdybym o tym wiedział wiedział, zatrzymałbym się gdzie indziej. Widocznie jednak tak miało być, ponieważ akurat wtedy miałem odebrałem dość ważny telefon, który spowodował całą serię kolejnych rozmów i w efekcie załtwiłem dość istotną sprawę, którą musiałbym wałkować jutro.

A jutro spotkam się z Tomkiem i Pauliną, którzy przyjadą cztery godziny przede mną. Spędzimy raze długi weekend i to jest ta fajna myśl, z którą zaraz pójdę spać do promowej kabiny.

Morze Bałtyckie, 10.11.2005;  22:40 LT

Komentarze