Zanim na weekend pojechałem do Szczecina, wybraliśmy się z Aniolem na spacer po sopockim molo. Pracujemy nie dlaje niż pięćset metrów od tego miejsca, a nie byliśmy tam chyba od zimy. Zawsze ten brak czasu.
Sopot zmienia się bardzo na lepsze już od lat. Inwestycja goni inwestycję. Oś mola od ubiegłego roku zamyka odbudowany, a właściwie zbudowany na nowo dom zdrojowy.
Na drugim krańcu najdłuższego drewnianego pomostu w Europie rozpoczęła się zaś niedawno budowa mariny.
Oprócz zwiększenia potencjału turystycznego miasta, jachtowy port ma swoją konstrukcją pełnić rolę falochronu – zabezpieczenia konstrukcji mola, która nie raz ucierpiała z powodu gwałtownych sztormów.
Narazie trwa palowanie i oprócz kafaru oraz ustawionej w sąsiedztwie platformy widać niewiele. Za rok jednak ten pan na motolotni będzie już latać nad zacumowanymi do pomostów łódkami.
Była piękna, słoneczna pogoda, ciepły niemalże wakacyjny wieczór… Kurort jeszcze pustawy, ale już za miesiąc będą tu tłumy. Może to więc jeden z ostatnich takich spokojnych zachodów słońca w tym miejscu przed latem.
Gdynia, 25.05.2010; 07:55 LT