NA BOJ Z PKS

Zagoniony weekend trwa.
Przyjazd dzieciakow opoznial sie z powodu awarii autobusu, a poniewaz ja zdazylem juz dojechac na miejsce, wsiadlem ponownie w samochod i ruszylem im na spotkanie (podobnie jak zastepczy autobus, w ktory miano przepakowac podroznych). Odebralem ich zziebnietych. Nie z powodu awarii bynajmniej, lecz  z powodu fatalnej wydajnosci autokarowego ogrzewania. Moja cierpliwosc sie wyczerpala i zamierzam rusyc na maly boj z PKS. Dzieciaki bowiem, mimo XXI wieku, jak przed dziesiatkami lat za kazdym razem jezdza objuczeni w koce  albo spiwory, by jakos przetrzymac nawet letnie chlodne noce. Teraz jednak mieli dylemat: czytac ksiazke czy nie czytac. Wybrali to drugie, bo czytanie wymagaloby zdjecia rekawiczek aby przewracac kartki. Pierwsze co zrobilem w aucie, po wyjeciu ich z pekaesowej  lodowki, to odkrecenie ogrzewania na maxa. Kiedy odtajali, mogli zaczac funkcjonowac normalnie. Na pytanie o pozostalych pasazerow odpowiedzieli, ze owszem zwracali uwage kierowcy, jeden pan nawet krzyczal, ze to skandal, ale kierowca twierdzil, ze ogrzewanie jest wlaczone. I  rzeczywiscie bylo. Ogrzewalo lekuchno powietrze w promieniu dwoch metrow od siedzenia kierowcy. Pomyslalem, ze ci, ktorzy jezdza sporadycznie, uznaja to za niemily, lecz odosobniony incydent. Z doswiadczenia moich dzieciakow wiem, ze jest to regula gdy trasa obslugiwana jest autobus szczecinski.
Popoludnie i wieczor uplynely pod znakiem nastepujacych po sobie celebracji zblizajacych sie urodzin. Zastanawialem sie wczesniej, czy nie wziac sobie 2-3 dni urlopu, by "glowne obchody" przeniesc na 5 grudnia, jak Pan Bog przykazal, lecz koniecznosc wyjazdu na statek sprawila, ze musialem wszystko zmiescic w ciagu paru godzin.
A rano szybkie pakowanie i wyjazd, o czym byc moze napisze juz z Waszyngtonu.

Monachium, 04.12.2005; 13:40 LT
Komentarze