Zacząłem nie od głównej ekspozycji, lecz od tymczasowej, poświęconej indiańskim rybakom sprzed tysięcy lat. Wyruszali oni na ocean wiosłując na tratwach zbudowanych ze napełnionym powietrzem worków ze skóry lwów morskich.
Ci sami rybacy, no może tylko niektórzy z nich stworzyli niezwykła galerię na skałach liczącego ponad tysiąc metrów wysokości klifu. Pozostawili potomnymi półtora tysiąca namalowanych scen, zawierajacych wizerunki rozmaitych morskich zwierząt. Jedna z najbardziej przejmujących przedstawia ludzi holujących na maleńkiej tratwie upolowanego właśnie wieloryba. Ileż musiało być w tych ludziach odwagi, ciekawości świata, chęci rozwoju, że porywali się na taką walkę gdzieś na otwartych przestrzeniach zamiast zadowolić się mniejszymi stworzeniami, których przecież ocean im z pewnością nie szczędził.
To dzięki takim jak oni zaczynała rozwijać się ludzka cywilizacja.
Tacy jak oni czuli potrzebę pochówku zmarłych i mumifikowania ich zwłok. I to nie tylko dorosłych, lecz i dzieci, co nawet w wysoko rozwiniętej Europie wcale nie było takie oczywiste.
– Proszę nie robic zdjęć! Nie wolno! – głos pani strażniczki zaskoczył mnie podczas przygotowań do wykonania kolejnej fotografii.
Przeprosiłem i postanowiłem nie próbować już więcej. Stałą ekspozycję obejrzałem w przyzwoity sposób.
Dalej nie pisze bo znów mi Blox nie przyjmie. Ciąg dalszy nastąpi.
Pacyfik, 21.01.2009; 20:40LT