MIĘDZYRZECKI REJON UMOCNIONY (1)

Pierwszy raz z Międzyrzeckim Rejonem Umocnionym miałem do czynienia w 1987 roku podczas jednego ze spływów kajakowych. Wpłynęliśmy wtedy z Odry na rzeczkę Ołobok, którą zamierzaliśmy dopłynąć do Jeziora Niesłysz. Ot, raptem kilkanaście kilometrów, a zjęło nam to dwa dni. Oto bowiem jeden po drugim zaczęły piętrzyć się przed nami jazy i towarzyszące im bunkry, zmuszając do kolejnych przenosek.

Potem przejeżdżałem tamtędy samochodem nie raz, lecz nigdy nie było czasu, aby się zatrzymać. Teraz też o tym nie pamiętałem. Jechaliśmy z Aniołem do Wolsztyna obejrzec parowozy, gdy pojawiły się znajome drogowskazy informujące o Międzyrzeckim Rejonie Umocnionym, (MRU). Tym razem zboczylismy z trasy jak nakazywał drogowskaz i pojechalismy około dwa kilometry w bok do miejscowości Pniewo. Okazało się, że możemy wybrac się z przewodnikiem podziemną trasą, ale dopiero następnego dnia, ponieważ było już późne popołudnie. Postanowiliśmy więc kontynuować naszą podróz do Wolsztyna, a po porannym zwiedzaniu parowozowni powrócić tutaj.

MRU tak naprawdę nazywał się Oder Warten Bogen, czyli łuk Warty i Odry i miał stanowić linię obrony na głównej drodze natarcia na Berlin, ale od początku. Przegrawszy I Wojnę Światową Niemcy utraciły na rzecz Francji Alzację i Lotaryngię. Oczywiście nie pogodziły się z tą stratą i planowały odbicie tych ziem w stosownym momencie. Planowany atak na Francję skomplikowało jednak zawarcie przez ten kraj w 1921 roku sojuszu z Polską. W przypadku ataku na Francję Niemcy musieli się liczyć z wynikającym z traktatu odwetowym atakiem ze strony Polski. Trzeba pamiętać, że w owym czasie zdemilitaryzowane Niemcy nie miały większej siły bojowej, a polska armia dopiero co wygrała wojnę z bolszewickim ZSRR. Był to zupełnie inny układ sił niż w 1939 roku. Niemcy, by zabezpieczyć się od wschodu rozpoczęły w 1925 roku budowę fortyfikacji w łuku Odry i Warty (OWB). Było to oczywiste złamanie postanowień Traktatu Wersalskiego, wykryte wkrótce przez Międzyaliancką Wojskową Komisję Kontroli, która zmusiła Niemcy do przerwania prac i rozebrania postawionych obiektów. W 1928 roku prace ruszają ponownie. Najpierw pod pretekstem prac melioracyjnych nastepuje regulacja cieków wodnych i pierwsze przeszkody przeciwpancerne. Po dojściu Hitlera do władzy, od 1934 roku ruszają prace nad budową bunkrów. W 1935 roku führer po osobistej wizytacji i zapoznaniu z projektem wydaje polecenie kontynuowania prac. Powstaje cały ciąg podziemnych korytarzy prowadzonych do rozrzuconych po okolicy uzbrojonych pancernych kopuł, t.zw. panzerwerków (PzW).  Wzdłuż linii umocnień biegł szeroki podziemny tunel z dworcami kolejki wąskotorowej nazywanymi od kolejnych liter alfabetu: n.p. Emma, Friedrich, Gustav, Heinrich, i.t.d. Do tych dworców dochodziły boczne korytarze biegnące od panzerwerków, które z kolei łaczyły się z nimi poprzez kilkudziesięciometrowy szyb, zawierający windę i klatke schodową. Obok wyjścia z szybu znajdowały się także hale (przypominające ślepe tunele) zawierające maszynownię z agregatami prądotwórczymi, koszary oraz oczywiście magazyny amunicji.

Mru 30

Na przedpolu powstaje wkopana w ziemię żelbetonowa konstrukcja ze sterczącymi w górę ostrosłupami, t.zw. „zęby smoka”, mające uniemozliwić przejazd czołgom.

Mru 28

Tak potężny projekt nadal prowadzono w głębokiej tajemnicy. Do tego stopnia, że nawet urobek z drążonych tuneli był wrzucany do zamkniętej na tę okoliczność pobliskiej kopalni węgla brunatnego. Profesjonalne firmy doświadczone wcześniej przy budowach linii metra prowadziły prace, o których ludność okolicznych miejscowości prawdopodobnie nie miała pojęcia.

W 1938 roku Hitler zdecydowany jest rozpocząć wojnę od ataku na wschód, więc niepotrzebne są mu tam defensywne fortyfikacje. Wydaje rozkaz zaprzestania prac. Mimo, że wykonano zaledwie trzydzieści procent pierwotnego projektu, to jednak powstał największy w Europie Centralnej system fortyfikacji, Przewyższała go co prawda francuska Linia Maginota, ale nawet owa duma Francji nie miała tak rozwiniętego systemu podziemi. Tutaj łączna długość podziemnych korytarzy wynosi około trzydziestu kilometrów, z czego dziesięć przypada na biegnącą z południa na północ t.zw. Główną Drogę Ruchu, czyli główny tunel ze wspomnianymi wcześniej dworcami.

Mru 31

Ile to wszystko musiało kosztować? Warto zapytac budowniczych warszawskiego metra, którego jedyna jak do tej pory linia (i bynajmniej nie budowana w tajemnicy) stanowiła dla naszego kraju wyzwanie przez całe dziesięciolecia. Dość powiedzieć, że wykonano 106 z 330 zaplanowanych obiektów bojowych, a tylko jedna kopuła nad stanowiskiem ogniowym to w zależności od wielkości 39 do 51 ton stali o podwyższonej wytrzymałości (specjalne stopy). A koszt drążenia tuneli, żelbetonowych konstrukcji, systemu kolejek wąskotorowych, uzbrojenia oraz całego dodatkowego wyposażenia? Nawet dla takiej potęgi jak Niemcy pod koniec lat trzydziestych musiało być to znaczącym obciązeniem.

MRU nawet niedokończony stanowił bardzo poważną zaporę na najkrótszej drodze prowadzącej ze wschodu do Berlina i wraz z  umocnieniami Wału Pomorskiego na północy i środkowej Odry na południu. Kto wie, czy nie była to ostatnia tak znacząco ufortyfikowana linia przed stolicą III Rzeszy. Dawała szansę powstrzymania radzieckiej ofensywy.

Mru 01

Jak to możliwe, że Rosjanie przełamali tak potężny system umocnień w ciągu zaledwie trzech dni?  Jest to jeden z bardziej niezwykłych epizodów tamtej wojny. Wydaje się, że owa linia pozostała niedoceniona bądź w chaosie ostatnich miesięcy wojny zapomniana przez dwództwo niemieckie, które nie obsadziło jej należycie. A może po prostu nie było już kim obsadzać kolejnych stanowisk? Kiedy Rosjanie 29 stycznia 1945 roku dotarli na przedpola MRU, zwiadowcy donieśli, że natknęli się biegnącą z południa na północ zaporę przeciwpancerną, której końców nie udało się zlokalizować. Były to owe „zęby smoka”. Jednocześnie zwiadowcy zorientowali się, że pomiędzy zębami prowadzi droga, zablokowana stalowymi szynami w łożonymi w specjalne otwory. Dziwacznym zaniedbaniem (pomijając brak jakiejkolwiek obrony przez Niemców owego przedpola z przygotowanych tam okopów) było niezaminowanie drogi oraz dostepu do owych szyn. Rosjanie postanowili nocą po prostu je zdemnotować. Śmiałość ich poczynań wynikała prawdopodobnie z braku świadomości istnienia w pobliżu panzerwerków (pogoda i widzialność w tym czasie była fatalna) oraz tego, że wystawieni są na ostrzał, podani niemalże jak na tacy. Dlaczego Niemcy nie otworzyli ognia? Jedna z hipotez mówi, że mogła ich zmylić owa zuchwałość poczynań nie zdających sobie sprawy z zagrożenia Rosjan, wobec czego wzięli ich za wycofujace się oddziały niemieckie. Nie niepokojeni Rosjanie przedostali się więc drogą wśród umocnień i dopiero cztery kilometry dalej, już na tyłach pozycji niemieckich napotkali ogień z kolejnego panzerwerku, wkrótce zresztą spacyfikowany.

W miejscu przedarcia się Rosjan, na szczątkach wysadzonego w powietrze jednego z bunkrów znajduje się dziś upamiętniająca to wydarzenie inskrypcja.

Mru 03

Stoi też niedaleko czołg, słynny model T-34.

Mru 29

31 stycznia wzdłuż całej linii MRU utworzył się front nacierjącej Armii Czerwonej. Szykowało się decydujące natarcie. Morale niemieckiej armii było jednak wtedy juz tak niskie, a chaos tak narastający, że wieczorem tego dnia rozpoczęło się masowe opuszczanie bunkrów bez żadnego rozkazu ze strony dowództwa. 1 lutego o świcie były one już puste.

Z ta wiedzą ruszyliśmy ku trasie naszej podziemnej wędrówki, która miała przebiegać od Pzw 717, około kilometrowej długości tunelem do dworca Heinrich, a następnie z powrotem i kolejne kilkaset metrów w bok do PzW 716, którym mieliśmy wydostac się na powierzchnię. Ale o tym juz w następnym wpisie.

Mru 02

Mru 04

Gdynia, 10.05.2010; 01:50 LT

*) Większość informacji o MRU zawartych w powyższym wpisie pochodzi z książki p. Przemysława Witwickiego p.t. „MRU. Międzyrzecki Rejon Umocniony. Pytania i odpowiedzi”.

Komentarze