MIĘDZY SOPOTEM A SZCZECINEM

           

Tato wrócił ze szpitala. Chodzi o kulach i potrzebuje pomocy w wielu sprawach, ale też ma wiele wiary w lepszą przyszłość i motywację do ćwiczeń. Oby przełożyło się to na efekty w rehabilitacji. To już trzeci weekend od jego wypadku. Okazuje się, że teraz w Szczecinie jestem jeszcze bardziej zajęty niż w Trójmieście. Pogrzebana też raczej została definitywnie sprawa wspólnego wakacyjnego wyjazdu z dziećmi. Nie pojedziemy przecież na wczasy gdy tato potrzebuje opieki. W zeszłym roku zrezygnowaliśmy z dłuższego wyjazdu gdy zapaści dostała mama. Teraz trzeba znów zarzucić plany. Cóż, najwyżej pojadą same na jakieś młodzieżowe obozy.

Jazdę do Szczecina zapamietam przede wszystkim jako odbywającą się przy świetle dziennym. Jestem przede wszystkim nocnym kierowcą więc potrafię docenic zalety dobrej widoczności na drodze. O ilez prostsze staje się wyprzedzanie kiedy widać z daleka i zakrety i ukształtowanie terenu.

Każdy dłuższy odcinek utwierdza mnie w przekonaniu, że przynajmniej na naszych drogach największy postrach sieją nie tyle TIR-y co dalekobieżne autobusy obsługujące międzynarodowe trasy. Byc może kierowców tych goni rozkład jazdy, ale… czy w takim razie nie powinien byc urealniony. Szalone autokary wyprzedzają nie tylko TIR-y, lecz także wiele aut osobowych. Przegrywają tylko z najszybszymi kierowcami. Pamiętam ścigającego się ze mną na dwujezdniowym odcinku pewnej ulicy w Koszalinie desperata, którego chciałem tam wyprzedzić by mieć spokój na szosie poza miastem. Facet cisnął gaz i wyprzedzic się nie dał, a kiedy ja odpuściłem widząc zmieniające się na czerwone światło na pobliskim skrzyżowaniu, on pognał na czerwonym dalej. Wczoraj inny bez zmrużenia oka wyprzedzał wszystkich na trzeciego, spychając bez skrupułów na pobocze jadące z przeciwka samochody osobowe. Po hamulcach dał gwałtownie dopiero gdy zza zakrętu zamiast osobowego wyłonił się TIR i zaszło niebezpieczeństwo, ze wyprzedzany TIR, TIR z naprzeciwka  oraz autobus pomiędzy nimi mogą się nie pomieścić. Autobusem zarzuciło, przyhamował i schował się z tyłu na parę sekund do czasu rozminięcia gigantów. Strach pomyśleć coby sie stało gdyby nie zdążył. Przecież ci kierowcy nie wiozą na pace worków z kartoflami lecz żywych ludzi!

Po zimnym maju przyszedł jeszcze zimniejszy czerwiec. Wszystko wskazuje na to, że te wakacje nie bedą należeć do najcieplejszych. Ciekawe jak obroni się w tej sytuacji nasze wybrzeże, którego wyniki ekonomiczne są bardzo wrażliwe na wakacyjne zmiany pogody.

W oczekiwaniu na zmianę pogody na lepsze oraz na wydanie kluczy do nowego mieszkania delektuje się widokiem z jego okna – na razie na zdjęciu.

Szczecin, 03.06.2006, 23:05 LT

Komentarze