MARIOLA

Trzecia klasa liceum. Jarek zadzwonił do mnie wcześnie rano.

– Stefan, pamiętasz, że dziś jest wielkie swięto? Dorota kończy osiemnaście lat i umawiamy się, że przychodzimy wcześniej przed lekcjami, żeby jej złożyc życzenia….

To była pierwsza „osiemnastka” w naszej klasie.      

Tak mi się jakoś skojarzyło, bo dziś znów dostałem telefon od Jarka.

– Stefan, nie wiem czy już wiesz… Dzisiaj umarła Mariola.

To będzie pierwszy pogrzeb w naszej klasie.

 Mariola

Mariola, na zdjęciu z lewej strony… Nowotwór nie dał jej szans. Niech spoczywa w pokoju.

Nasza Wychowawczyni zawsze na pierwszym miejscu stawiała klasową solidarność. Tę solidarność przez małe „s”, ale najprawdziwszą. Nawet gdy część klasy poszła na wagary, to większym problemem wydawał się dla naszej Pani Profesor nie tyle sam fakt opuszczenia lekcji (który oczywiście surowo potępiła), co swego rodzaju rozłam, w wyniku którego część ludzi została na lekcjach., a część odpuściła je sobie. Nawet wycieczka do Warszawy, z której pochodzi powyższe zdjęcie mogła się odbyć pod warunkiem, że pojadą wszyscy – jeśli komuś brakowało kasy, to należało wymyślić jak temu zaradzić.

Z Mariolą do końca była (oprócz matki staruszki) tylko grupka wiernych jej przyjaciółek z klasy.  One ją pielęgnowały, robiły zakupy, wspomagały swoim towarzystwem. Aż do wczoraj.

Gdynia, 27.09.2010; 02:30 LT

Komentarze