MAJÓWKA (3) – NOCLEG W SANATORIUM

Oprócz generała Sikorskiego na ławeczce w uzdrowiskowym parku, naszą uwagę przykuły także tamtejsze tężnie. Moim zdaniem były zbacznie bardziej atrakcyjne niż te w Ciechocinku.

Te w Ciechocinku co prawda okalają park, lecz tylko częściowo – są to trzy proste konstrukcje ustawione na trzech bokach równoległoboku. Tężnia inowrocławska jest spójną konstrukcją. Po jej wierzchołku można obejść cały teren dookoła – za wyjątkiem głównej bramy wyznaczonej przez dwie wieże. Na teren parku (a raczej skweru) tężniowego można dostać się również przez kilka bram z mostkami, poprowadzonych w dolnej części konstrukcji. Przypominają one bramy prowadzące do zamku z motkiem przerzuconym nad fosą.

Tężnie obejrzeliśmy jeszcze wieczorem. Poranek zaś przywitaliśmy wizytą na śniadaniu. Okazało się ono dalszym ciagiem PRL-owskiego skansenu, jaki za dość spore pieniądze otrzymaliśmy od NFZ. W recepcji dano nam druk, który nazywał się „Skierowanie na żywienie”.  Poczułem sie trochę jak tucznik, skierowany do paszarni, gdzie sypnie mu się mieszanki wysokotreściwej. Paszarnia, przepraszam, stołówka była ogromna. Jakaś pani spojrzała na nasz druczek i krzyknęła do koleżanki:

– Hotelowi przyszli! Który stolik?

Ci, którzy jedli śniadanie, jak na komendę odwrócili się, żeby zobaczyć „hotelowych”.

– Tamten! – odkrzyknęła koleżanka pokazując palcem.

Jako hotelowym przysługiwały nam dodatkowe kawałki wędliny oraz masło prawdziwe zamiast roślinnego. Wyczytaliśmy też, że powinniśmy dostać pół grapefruita.

Masła było tyle, że starczyło na jedną kromkę chleba. Była też łyżka, może dwie, twarożku, więc to posłużyło za podkład pod następne kanapki. Popijaliśmy to płynem który miał być kawą z mlekiem i taki posiadał kolor, ale smak wskazywał przede wszytskim na dużą zawartość wody. Grapefruita nie było.

– Przepraszam, według jadłospisu powinniśmy jeszcze dostać pół grapefruita…

– Grapefruit jest dla pełnopłatnych.

– Ale my chyba jesteśmy pełnopłatni?

– Nie, wy jesteście hotelowi. Wasze śniadanie osiem złotych kosztuje!

Pani położyła taki akcent na owe „osiem”, że do tej pory nie wiem, czy to źle czy dobrze. Odpuściliśmy sobie owoc.

Potem trzeba było spakować się i oddać klucze. Myślałem, że robi się to w recepcji, jak wszędzie.

– Klucze zdaje się pielęgniarce – poinformowała mnie pani w recepcji.

– A gdzie ją mogę znaleźć?

– Na pierwszym piętrze. Pokój 116.

Poszedłem na pierwsze piętro. Na drzwiach pokoju wisiała karteczka: „jestem w pokoju 216”. Poszedłem więc na drugie piętro.

– Chciałbym oddać klucze od pokoju…

– To nie tutaj. Na pierwszym piętrze. Pokój 116 – odpowiedziała pani pielęgniarka (?) zajęta rozmową z inną panią.

– Ale tam nikogo nie ma. Jest karteczka, że pani jest w tym pokoju.

– Salowa panu odbierze.

– A gdzie ją mogę znaleźć?

– Na parterze. Pan poczeka chwilę. Zadzwonię.

Pani wykręciła jakiś numer na tarczy aparatu i po chwili poinformowała salową.

– Pacjent chce zdać pokój. Wyjdź do niego.

Potem pani kazał mi zejść na parter i rzeczywiście salowa tam czekała. Potem sprawdzała dokładnie, czy wszystko jest: prześcieradła, poszewki, talerzyki, łyżeczki…. Było.

– A teraz kartę poproszę – powiedziała.

– Jaką kartę?

– Jak to jaką? Zabiegów.

– Ja nie mam. Ja tu tylko jedną noc…

– A! Pan hotelowy! No to wszystko. Dziękuję.

– Dziękuję.

Uwolniony od klucza pobiegłem do samochodu. Już nikt nie namówi mnie na nocleg w sanatorium. No chyba, że w charakterze pacjenta, w ramach ubezpieczenia w NFZ.

Ach! Byłbym zapomniał. W pokojach na łóżkach obok pościeli leżały przysługujące nam rolki papieru toaletowego. Papier ów nosił nazwę „Kaczory” i ozdobiony był wizerunkiem dwóch kaczek.

Wszystkiego bym sie spodziewał, tylko nie tego, że ktoś wymysli taką nazwę dla papieru toaletowego. Ale dlaczego? – przemknłęo mi przez głowę. Skąd taka prowokacja? Mimo, że nie jestem zwolennikiem wiadomej opcji politycznej, to jednak uważałem ów pomysł za lekką przesadę. Przyjrzałem się rolce, a zdrugiej strony…

No teraz to wszystko jasne. W pełni dozwolony chwyt marketingowy, bo to pzrecież tylko nazwa miejscowości a rysować każdy sobie może co chce.

Szczecin, 10.05.2008; 22:40 LT

 

    

Komentarze