ŁZY BOHATERA

              

Najbardziej żałuję, że tego biegu nie oglądałem. Ale to może i lepiej, bo pisałem juz kiedyś o dziwnej korelacji miedzy oglądaniem przeze mnie transmisji sportowych, a porażkami naszych reprezentantów. Włączyłem telewizor, kiedy po włączeniu radia usłyszalem o medalu. Załapałem się na końcówkę transmisji. I wzruszyłem sie bardzo widząc łzy dojrzałego mężczyzny, w którego mało kto juz wierzył, i który tym biegiem zegnał się z igrzyskami i zapewne ze swoimi, pielęgnowanymi od lat marzeniami. Złapał je, zrealizował przysłowiowym rzutem na taśmę. Dużo się mówi o komercjalizacji w sporcie, o smierci pieknych idei, lecz kiedy patrzyło się na łzy naszego bohatera, wiara w piękno sportowej rywalizacji tylko sie umocniła.

A ja cóż… Słowo się rzekło, będę w nocy szczekać. Oby tylko sąsiedzi nie wezwali policji J A teraz do roboty, bo wcale nie miał to byc olimpijski poranek. Poranek pochmurny, a taki piękny.

Szczecin, 25.02.2006; 11:45 LT

  

Komentarze