KOT

Wśród świątecznych zdjęć nie mogło zabraknąć fotografii mojego zwierzaka. Kot o imieniu Dudek przeniósł się niestety do mieszkania mojej Eks, ale przyjeżdża czasem do mnie na ferie J

Dystyngowany wąsacz z charakterem dwukrotnie z własnej nieprzymuszonej woli pokonał na skróty odległość z balkonu moich teściów (IV piętro) na ziemię. Teść z pewną dozą złośliwości twierdził, że nawet kot nie był w stanie wytrzymać z jego żoną J.

Dudkowi przywiozłem pod choinkę amerykańskie chrupki prosto z Florydy, a kiedy chciałem przy okazji dlużej go pogłaskać, odwzajemnił piesczotę wbijając kły w moją dłoń i poprawiając pazurami. Ot, kocia wdzięczność.

Piszę o kocie bo na dłuższy wpis nie ma czasu. Wyskoczyłem z biura w ostatniej chwili by zdążyć na pociąg, a pracę dokończyłem już po przyjeździe do domu. Właśnie ją skończyłem. I pomyśleć, że tyle możnaby zrobić w pociągu podczas kilku godzin podróży gdyby nie plaga złodziejstwa i rozbojów, powodująca, że strach rozkładać się z laptopem w pustawym wagonie.

Szczecin, 30.12.2005; 01:55 LT

 

Komentarze