Piosenki z Kabaretu Starszych Panów wydają się być nieśmiertelne. Świadczyć o tym może chociażby wypełniona niemal po brzegi widownia Filharmonii na Ołowiance, gdzie w niedzielny wieczór z ich prezentacją wystąpiło trio: Magada Umer, Piotr Machalica i Zbigniew Zamachowski. Każdą z tych osób bardzo cenię za kunszt artystyczny i za kontakt (mniej lub bardziej formalny) jaki nawiązują z widzem albo słuchaczem. Jeżeli cała trójka występuje razem, doskonała rozrywka jest tym bardziej gwarantowana. Spóźniliśmy się z Aniołem o niemal dziesięc minut bo też ruch w Gdańsku był niemal jak w dzień powszedni, na szczęście jednak artyści byli wyrozumiali i pozwolili nam zająć miejsca oraz wyciszyć się przed wygaszeniem świateł. A potem już przenieśliśmy się w niezwykłą krainę, w której zabawa słowem i językiem polskim prowadzona z niespotykaną lekkością owocowała prawdziwym wysypem piosenek – perełek. Piosenek, które na nowo odkrywały zapomniany przez nas (a może raczej jeszcze nieodkryty) język ojczysty w całej krasie jego skojarzeń i gry słów, i które pomimo tekstów na granicy możliwosci normalnej dykcji (że wspomnę chociażby najbardziej znany chyba i owacyjnie przyjęty refren „wespół w zespół, by żądz moc móc zmóc”) zachowały jeszcze treść nie tylko sensowną, ale nierzadko głęboką, schowaną pod płaszczykiem inteligentnego humoru. Co ciekawe, pomimo wielu evergreenów mistrza Jeremiego, najbardziej brawurowo wspomnniane trio wykonało mniej znany utwór „Taka gmina”, który przez cały wiczór i jeszcze następnego ranka brzmiał mi w uszach.
Ni wyżyna, ni nizina,
Ni krzywizna, ni równina —
Taka gmina.
(…)
Ani POMu, ani młyna,
Krzyż, chałupy i krowina —
Taka gmina.
Od komina do komina
Wiater hula, deszcz zacina —
Taka gmina.
Taka gmina.
(…)
Spotkasz chłopa — gęba sina,
Oj, nie wraca ci on z kina–
Taka gmina.
(…)
Płacze dzieciak, wyje psina,
Gdzieś ktoś kogoś czymś zarzyna —
Taka gmina.
Warto też było zobaczyć Zbigniewa Zamachowskiego i jego zaskakujace wykonanie finału tej piosenki, by dowartościować ową piosenkę utwór szczególnie.
Publiczność nie szczędziła braw, honorując śpiewające trio oraz przygladającego gdzieś z góry autora owacją na stojąco. Magda Umer wspomniała, że bardzo żal jest ludzi, którzy nie znają języka polskiego i przez to nigdy się nie dowiedzą jak piękne piosenki pisał Jeremi Przybora. Święte słowa.
Wyjazd spod filharmonii położonej na wyspie to operacja przede wszystkim dla wyjątkowo cierpliwych. Staliśmy w korku i dzięki temu mogliśmy niczym w amerykańskim kinie dla zmotoryzowanych, w przyjemnym ciepełku pomimo styczniowego wieczoru obejrzeć w całej okazałości na tle gdańskiej starówki tradycyjne „Światełko do nieba” będące niejako kulminacją grającej tego dnia po raz dziewiętnasty Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy. To taki dzień, kiedy wręcz nie wypada pokazać się bez charakterystycznego serduszka. I taki dzień, w którym wszyscy Polacy znów czują się wspólnotą, niezależnie od tego, czy ktoś wylicytował jakiś gadżet za grube tysiące, czy wrzucił do puszki symboliczną złotówkę, czy też jedynie wsparł akcję duchowo. Oczywiście zawsze znajdą się też tacy, którzy jak wszędzie dopatrzą się spisku i niecnych knowań, ale to już taki folklor i trzeba przyjąć jego istnienie bez wzgledu na urodę. Dla mnie jedno z najwazniejszych zdań padło jeszcze rano, gdy TVN przeprowadzała wywiad z panem profesorem medycyny, którego nazwiska nie pamiętam, a który podkreślił, że dzięki trzem finałom Orkiestry, z których dochód przekazano na pomoc oddziałom onkologii dziecięcej, uleczalność nowotworów u dzieci zwiększyła się z kilkunastu procent przed pierwszą z tych zbiórek, do ponad osiemdziesięciu procent obecnie. Te ponad sześćdziesiąt procent róznicy – skala ogromnego postępu jaki dokonał się w Polsce dzięki WOŚP to łatwa do przeliczenia ilość małych istnień, uratowanych dzięki wizjonerstwu i niezwykłej charyzmie Jerzego Owsiaka.
Zdążyliśmy zobaczyć jeszcze finalowy utwór Varius Manx na zakończenie całodziennego grania, zdążyłem rzucić okiem na końcówkę transmisji w TVP2. Wtedy dowiedziałem się, że padł kolejny rekord, co przełoży się znów na kolejne grupy uratowanych dzieci z chorobami nerek oraz poprawę losu tych, którzy byc może przeżyliby i tak, lecz ich egzystencja z braku nowoczesnych urządzeń byłaby odzierana z godności.
* * *
Jeżeli Drogi Czytelniku podoba Ci się zawartość „Mojej Szuflady”, możesz głosować na nią w konkursie „Blog Roku 2010”. Dla mnie będzie to dodatkowa satysfakcja, a Twoja złotówka (tyle plus VAT kosztuje sms) razem z tysiącami innych wesprze szczytny cel jakim jest zorganizowanie turnusów rehabilitacyjnych dla osób niepełnosprawnych.
SMS o treści D00079 (taki symbol, bez spacji miedzy literą a numerem, nosi ten blog w konkursie) należy wysłać pod numer 7122
Na wysłanie go masz czas tylko do 20 stycznia godz. 12:00.
Link do mojej strony w konkursie znajduje się pod logo.
Gdynia, 11.01.2011; 01:00 LT