JESIENNY CITY BREAK WE FRANCJI (2) – LYON, FOUVIERE

Moją opowieść o październikowym wyjeździe do Francji zacząłem trochę od końca, od ostatniego dnia. Pora więc powrócić do chronologicznego porządku.

Sobotnia podróż do Lyonu trwała długo z tego samego powodu, o którym wspominałem w poprzednim odcinku. W odróżnieniu od normalnych ludzi, my wyszukiwaliśmy połączenie z jak największą ilością przesiadek. Ruszyliśmy z Gdańska o świcie, a na miejsce dotarliśmy przed północą.

Ly 26

Ly 24

Jak rozwiązac problem transportu do miasta?  Jednorazowy bilet na szybki tramwaj łączący lotnisko z centrum kosztuje 15,70 EUR (14,50 EUR jeżeli zakupiony w internecie). Dla dwóch osób trzeba więc jednorazowo wyłożyć ponad trzydzieści euro. Szperamy więc w karatch lojalnościowych oraz kodach zniżkowych rozmaitych wypożyczalni samochodów i znajdujemy w Hertz ofertę wynajmu samochodu za 22 euro dziennie. Taniej niż jednorazowy przejazd z lotniska. Mieliśmy w planie wyjazd do Avignon pociągiem, więc na początek wypożyczamy auto na dwie doby. Trochę było zachodu po wylądowaniu, aby znaleźć shuttle bus do wypożyczalni, która mieściła się kawałek drogi od terminala, lecz kilkanaście minut później siedzieliśmy już w naszym fiacie punto i mknęlismy autostradą do miasta.

Hotel Ibis kusił faktem oddania go do użytku zaledwie miesiąc wcześniej oraz doskonałą ceną (zawierającą śniadanie) ponieważ akurat ropoczynała się wielka promocja firmy Accor Hotels. Była to zdecydowanie najlepsza oferta pod względem ceny i otrzymywanej w zamian jakości. Tyle tylko, że wzdłuż bulwaru, przy którym był usytuowany niemal na każdym rogu stały panie o obyczajach dalekich od purytańskich. Tego w opisie hotelu nie było, ale dodawało miejscu swoistego kolorytu. Zaparkowalismy nieopodal i utwierdziliśmy się w przekonaniu, że wypożyczenie auta to był strzał w dziesiątkę, ponieważ uliczne miejsca parkingowe płatne na codzień, w niedzielę były free of charge.

Miło było po całym dniu rozłożyć się w hotelowym łóżku, a jeszcze milej pamietać, że akurat tej nocy  zmieniano czas letni na zimowy, co oznaczało dodatkową godzinę spania.

Lyon leży u zbiegu dwóch wielkich rzek, Saony oraz Rodanu, które potem już jako Rodan płyną na południe do Morza Śródziemnego.

Lyon – Mapy Google

Brzegi rzek wznoszą się wysoko, więc strategiczne zalety takiego górzystego terenu nad rzekami szybko doceniły dawne cywilizacje. Rzymianie juz w 43 r. p.n.e. na jednym ze wzgórz załozyli miasto Lugdunum. To właśnie ta nazwa została po wiekach przekszałcona w Lyon, który nie ma nic wspólnego z lwem. Chyba jednak niewielu da się o tym przekonać, tym bardziej, że współczesny Lyon z wizerunku lwa korzysta chętnie. Ba! Nawet w poważnych atlasach nazwę zatoki Morza Śródziemnego Gulf of Lyon tłumaczy się na nasz język jako Zatoka Lwia.

Obecne centrum miasta mieści się na długim półwyspie pomiedzy dwiema rzekami. Historyczne, rzymskie zaś na wzgórzu po zachodniej stronie Saony. Tam sto kilkadziesiąt lat temu wybudowano bazylikę de Fouviere i to właśnie miejsce wybraliśmy na początek zwiedzania w niedzielę.

Zaparkowalismy niedaleko wzgórza i poprzez ogród różany alejkami szliśmy pod górę. Wkrótce pomiędzy koronami drzew ukazały się nam fragmenty świątyni.

Ly 01

Jej charakterystyczny kształt widoczny jest niemal z kazdego punktu miasta. A dlaczego, to widać dopiero kiedy satnie się na szczycie wzgórza obok bazyliki. Stąd rozpościera się panorama na niemal cały Lyon.

Ly 02

Idziemy w kierunku wejścia do kościoła. Nieopodal niego stoi pomnik Jana Pawła II. Nie jest to najpiękniejszy z jego pomników, ale liczni wierni przybywający na msze oraz turyści często fotografują się na jego tle, a niektórzy składają kwiaty. Musiałem trochę odczekać, by znaleźć moment na zrobienie zdjęcia bez czyjegoś „ja na tle…„.

Ly 03

Do wnetrza prowadzą dwa wejścia: górne i dolne. My zaczęlismy od dolnych wchodząc do kaplicy znajdującej się w podziemiach.

Ly 04

Ly 05

Znajduje się tam m.in. wizerunek Świętego Jakuba wraz ze szlakiem jego życia będącym swego rodzaju wskazówką dla pielgrzymów spod znaku muszli.

Ly 06

Na ścianach klatki schodowej wiodącej na górny poziom wywieszono jedną z najbardziej powszechnych modlitw, „Zdrowaś Mario” w rozmaitych, nawet najbardziej egzotycznych językach.

Ly 08

Górna, główna kaplica wzbudza zachwyt i respekt swoim przepychem.

Ly 09

Ly 11

Ściany na wzór bizantyjski zdobią złociste mozaiki.

Ly 10

Świątynia Notre-Dame de Fouviere została wzniesiona jako votum dziękczynne za oszczędzenie miasta podczas wojny francusko-pruskiej. Jest jednak także wyrazem wdzięczności za uniknięcie przez Lyon zarazy.  Znajdujący się nad organami wielki obraz Marii z Dzieciątkiem został ufundowany w dowód wdzięczności za uchronienie miasta przed szalejącą epidemią cholery.

Ly 12

Zostawiliśmy za sobą bazylikę, z której ze szczytu wieży czuwa nad miastem wielka, pozłacana figura Matki Boskiej i wzdłuż Rue Radisson ruszyliśmy w kierunku pozostałości po rzymskiej historii miasta.

Ly14

Nie trzeba było dlaeko szukać. Kilkaset metrów od świątyni na stoku wzgórza opadającego ku miastu stoją ruiny amfiteatru.

Ly 15

Jakby tego było mało, po sąsiedzku stoi drugi, mniejszy.

Ly 16

Wszędzie jest goły kamień, więc kiedy ogląda się tego typu budowle, wyobraźnia kreuje taki właśnie obraz antycznych konstrukcji. Zapomina się, że czas nie oszczedził elementów najmniej trwałych, na przykład tynków. W Lyonie zachował się niewielki fragment i dopiero teraz można próbować wyobrazić sobie jak naprawdę wyglądał amfiteatr, łaźnie oraz inne sąsiednie fragmenty miasta.

Ly 17

Wrócilismy do centralnej części miasta po drugiej stronie Saony. Mogliśmy popatrzeć teraz na bazylikę z dalszej perspektywy.

Ly 18

W poprzednim wpisie wspominałem o bonusie czekającym nas po wejściu na wzgórze. Muszę przyznać, że wtedy nie wchodziliśmy na ślepo. Na kasztany na Boulevard de la Croix-Rousse trafiliśmy bowiem już w niedzielę.

Ly 19

Kasztany pakowane były jak przed dziesiątkami lat w tutki z gazet.

Ly 20

Ciasnymi, opustoszałymi uliczkami wracaliśmy w dół.

Ly 22

Jeszcze jeden rzut oka na wzgórze Fouviere, już w wieczornej scenerii i wsiadaliśmy do auta by wrócić do naszego hotelu nieopodal ogromnego, designerskiego centrum handlowego Confluence. Centrum handlowe było już nieczynne, natomiast panie lekkich obyczajów obstawiły już całą okolicę. Ich ustawa o pracy w niedzielę najwyraźniej nie dotyczyła.

Ly 23

W poniedziałek przed południem mieliśmy wyruszyć do Avignon. Umówieni bylismy na zwrot samochodu przy dworcu Lyon Part-Dieu, gdzie zatrzymywały się pociągi TGV. Zwrot to pikus w porównaniu z koniecznością zatankowania samochodu. Czas upływał, a my kluczyliśmy po rozmaitych uliczkach, na próżno wypatrując stacji benzynowej. W końcu musieliśmy zapytać miejscowych i po dość skomplikowanych manewrach dotarliśmy do jakiejś.

– Teraz rozumiem dlaczego są tu takie kolejki po benzynę – powiedział Mój Anioł.

Najważniejsze, że mogliśmy wreszcie oddać samochód. Pozostała jeszcze sprawa transportu po naszym powrocie z Avignon. Mieliśmy wrócić z Avignon we wtorek po południu, a w środę z samego rana mieliśmy samolot powrotny. Najrozsądniej byłoby przespać się gdzieś w pobliżu lotniska, a do tego potrzebny był samochód. Promocja już się jednak skończyła i najtańsze auto kosztowało 55 euro, co nie było i tak kwotą wygórowaną, lecz my byliśmy już skrzywieni poprzednią promocją.

– Możemy w tej sytuacji wziąć hotel obok dworca Part-Dieu i wstać wcześniej, a na lotnisko dostać się szybkim tramwajem za 30 euro – kombinowałem.

– A gdyby tak wziąć NH hotel przy samym terminalu, transport na rano nie byłby nam potrzebny i moglibyśmy zwrócić samochód we wtorek wieczorem. Wtedy wystraczyłoby nie zwracać samochodu, lecz przedłużyc rezerwację o jeden dzień – sugerował Anioł, ale ponieważ rozmowy te prowadziliśmy nocą, postanowiliśmy zostawić sprawy do wizyty w wypożyczalni.

– Oddajedzie Państwo? Zatankowany? Bez uszkodzeń? – pytała rutynowo pani na dworcu.

– Tak, oddajemy, ale mamy pytanie, czy można byłoby przedłużyć wypożyczenie o jeden dzień?

Pani sprawdziła coś w systemie.

– Tak, można. Będziecie musieli Państwo dopłacić 22 euro.

– Ale my mamy za chwilę pociąg. Czy w tej sytuacji auto może zostać do jutra na parkingu wypożyczalni? – zapytałem z miną pokerzysty

– Oczywiście.

Zabieramy kluczyki i wychodzimy. Ale deal! Nie dość, że kolejny dzień mieliśmy także za promocyjną cenę, niższą niż dojazd na lotnisko szybkim tramwajem, to jeszcze nie musieliśmy się martwić opłatami za parking. No i auto strzeżone, a na dodatek przy samym wyjściu z dworca. Takie rzeczy lubimy. Hertz powoli staje się naszą wiodącą wypożyczalnią.

Szczecin, 02.11.2014; 10:25 LT

Komentarze