JESIEŃ I TRUSKAWKI NA SERNIKU

Następnego dnia po nieporozumieniu z Vancouver dostałem potwierdzenie rezerwacji lotu do tego Vancouver właściwego, w stanie Washington. I kiedy cieszyłem się, że wszystko juz jest w porządku, nadeszła wiadomość, że wszystko się przyspiesza. Statek miał wejść do portu tylko na kilkanaście godzin, po czym ruszyć w drogę do Vancouver kanadyjskiego. Miał tu przypłynąć w sobotę rano. Nie opłacało się więc nigdzie lecieć. Wysłałem e-maila do Działu Podróży, że by jednak odwołać rezerwację. Kiedy została odwołana, od agenta przyszła wiadomość, że nie znaleziono dokerów na nocna zmianę i w związku z tym wyjazd się odpowienio opóźni. Nie, nie chciałem już zaczynać od początku z aranzowaniem lotu przez Dział Podróży. Postanowiłem zaczekać na nich w hotelu w Kanadzie.

Siedzę więc w pokoju z pieknym widokiem na zamykające w oddali od północy perspektywę Góry Skaliste z mile wspominaną Grouse Mountain, ktora była celem kilku moich wycieczek przy okazji poprzednich odwiedzin Vancouver.

Nie lubię jesieni, ale uległem urokowi barw tej pory roku i nie odmówiłem sobie przyjemności sfotografowania całej palety barw na drzewach. No, może niebieskiego koloru wśród gałęzi nie było, ale przebłyskiwał gdzieś na niebie, które jednak przede wszystkim znakomicie kontrastowało przytłaczającym ciężarem ciemnej szarości.

Jesień w Port Alberni

Lubię takie ponure, niemal groźne niebo. Podobnie jak i to niespokojne, dynamiczne z drugiego kadru. Takie niebo zawsze kojarzy mi się z wiatrem, wichurą nawet i jakimś bliżej nieokreślonym lękiem przed nieznanym, które czai się gdzieś niedaleko, za nastepnym pagórkiem.

W stronę Pacyfiku.

Miałem ambicję napisać dziś troche więcej, ale zaczyna mnie dopadać senność. Z aklimatyzacją już dawno bym sobie poradził, lecz specjalnie wykorzystywałem różnicę czasu ogłupiającą organizm, by wstawać między czwartą a piąta nad ranem i zajmować się służbową korespondencją oraz raportami. Te rzeczy najlepiej wykonuje się w ciszy i spokoju nie zakłócanym przez inicjowane co parę minut rozmowy z przewijającymi się tabunami ludzi. Gdybym mógł, najchetniej pracowałbym nocami.

Port Alberni

A teraz dokończę sernik i ide spać. Konsumpcja sernika będzie wymagać troche zachodu ponieważ jest dość miękki, polany  musem truskawkowym lecz z hotelowej restauracji gdzie mi go ładnie zapakowano do zabrania do pokoju, nie wziąłem łyżeczki. W pokoju są jedynie mieszadełka do napojów i chyba bedę musiał ich użyć niczym pałeczek.

Vancouver, 21.10.2005,  22:30 LT

Komentarze