I NASTAŁ DZIEŃ PIERWSZY ROKU DZIEWIĄTEGO

Zajęty pisaniem notki o podróży do Bukaresztu nie wspomniałem w niedzielę o kolejnym finale Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy. 

Oczywiście tradycyjnie dorzuciliśmy nasz wkład do puszek w zamian za charakterystyczne serduszka. Pisałem już parę razy o fenomenie Owsiaka przy okazji poprzednich finałów, więc nie będe się powtarzać. Zastanawia mnie jedynie, ile nieufności albo złej woli trzeba mieć w sobie by z taką determinacją zwalczać ruch, który nie tylko odmienił polskie szpitale, nie tylko uratował wiele ludzkich istnień, ale także potrafił uaktywnić drzemiące w młodych (i nie tylko) ludziach pokłady dobra. Co roku o tej porze dowiadujemy się, że razem naprawdę potrafimy góry przenosić. „Zgoda buduje” – to takie banalne, lecz potrzeba Świątecznej Orkiestry by przypomnieć sobie, że jesteśmy jedną wielką rodziną, bez względu na wiek, przekonania, sympatie polityczne, sportowe i inne.

To, że „niezgoda rujnuje” jest równie banalne. Nie ma jednak znaczenia dla tych, którzy lubią zawsze włożyć kij między szprychy. Nieugięci wyznawcy jedynie słusznej prawdy (czymkolwiek by ona nie była) kierowani doznanym objawieniem próbują ratować naród otumaniony przez Wielkiego Hochsztaplera.

– Zło przybiera czasem maskę dobra! – ostrzegali.

– Zamiast na Owsiaka daj na Caritas! – nawoływali (cieszę się, że nie polemizowano z tym hasłem, bo przecież kazdy ma swobodę wyboru i przede wszystkim nie ma obowiazku płacenia, jak to ma n.p. w przypadku odpisania 1% podatku. Nikt Caritasowi pieniędzy nie odbiera i nikt w grudniu nie nawołuje, żeby zamiast kupowac świece Wigilijnego Dzieła Pomocy Dzieciom, wpłacać na Orkiestrę).  

Przeczytałem nawet jakiś komentarz, że pranie ludziom mózgów transmisjami z Finału WOŚP kosztowało kraj ileś tam zużytej niepotrzebnie energii elektrycznej:

–  Cena zużytej bezsensownie energii elektrycznej na ogladanie tych bzdetów to około 450 000 zł/h licząc 10 mln. właczonych odbiorników.

Widać więc jak łatwo można zebrać miliony na dowolny cel. Wystarczy zaprzestać nadawania programu telewizyjnego. Autor powyższej wypowiedzi, gdyby dać mu władzę, mógłby nakazać wyłączanie nadajników telewizyjnych  n.p. podczas transmisji meczów futbolowych na mistrzostwach świata. Następnie ściągnąłby od każdego z mieszkańców tego kraju ekwiwalent zaoszczędzonych w ten sposób na prądzie pieniedzy i wpłacił taką kasę na szpitale, że Owsiak ze swoimi marnymi czterdziestoma milionami wstydziłby się odezwać.

Tak się jednak składa, że ci, którzy krzyczą najgłośniej, jakoś nie potrafią swoich pomysłów wcielić życie, płomieniem swych idei ogrzać serca tłumów. Lata mijają, Owsiak i dziesiątki tysięcy wolontariuszy przez ponad dwa dziesięciolecia biją kolejne rekordy, a niezadowleni jak byli niezadowoleni tak obrażeni są nadal, przy czym poza słowami do zaoferowania nie mają prawie nic.

*   *   *

Pośród tego wszystkiego z opóźnieniem uświadomiłem sobie, że w niedzielę nastał dzień pierwszy roku dziewiątego. „Moja Szuflada” skończyła bowiem osiem lat. Osiem lat od tamtego deszczowego popołudnia w hotelu w Vitorii. Wtedy do głowy mi nawet nie przyszło, że kiedyś liczba odwiedzających ten adres będzie się liczyć w setkach tycięcy. Dziękuję Wam wszystkim za obecność, komentarze, e-maile To one inspirują mnie do zasiadania przed komputerem i zabierania ze sobą aparatu fotograficznego niemal wszędzie.

Gdańsk, 15.01.2013; 00:30 LT

Komentarze