Hydra ogłuszona do poniedziałku.

Czasem w pracy bywają takie dni jak wczoraj. Nagle dowiadujemy się, że zjakiegoś ważnego powodu wszystkie raporty, cała ta nieszczęsna biurokracja musi być gotowa na już i nie ma odwołania. To, na co zwykle w normalnym rozkładzie zajęć nie ma czasu i robi się z doskoku, wykorzystując pobyty w hotelach, długie poranki spowodowane różnicą czasu, albo jakiś wyjatowo spokojny dzień, staje się zjęciem numer jeden.

Dopchać się wczoraj do drukarki albo kseriokopiarki graniczyło z cudem.

Zły byłem sam na siebie, ze zabrakło mi wcześniej konsekwencji. Czas płynął , a kiedy wreszcie bardzo późnym popołudniem hydra utraciła ostatnią raportową głowę, natychmiast wyrosły jej nowe, związane z załatwianiem spraw bieżących, które siłą rzeczy leżały odłogiem przez cały, boży dzień. Wyszedłem z biura o 20:30. Ładny początek weekendu. Złość już jednak mi minęła, a mimo zmęczenia pojawiło się zadowolenie, ponieważ ów kop pozwolił mi pozbyć się wszelkich zaległości. Nie ma tego złego coby na dobre nie wyszło. W normalnych warunkach zarwałbym jeszcze niejeden wieczór albo weekend aby to uzupełnić, nie mówiąc o stressie związanym z permanentnym uczuciem braków w dokumentach.

Z powodu dłuższego siedzenia w biurze uciekł mi jeden pociąg, ale po północy miałęm następny. Nauczony doświadczeniem, że nie wolno zasnąć, jeżeli chce się wysiąść z tą samą ilością bagażu, a którą się wsiadało, postanowiłem się nieco zabezpieczyć. Ponieważ w pociągu wiele przedziałów świeciło pustkami, bez szkody dla innych współpasażerów zamknąłem się na kłódkę w jednym z nich i mogłem spokojnie przespać cały czas podróży. Pan konduktor trochę fukał, sprawdzając bilety, ale nie aż tak bardzo. Ot, jeszcze jeden sposób na korzystanie z usług PKP – szkoła przetrwania.

A rano piękny leniwy poranek. Kawa, sernik, gazeta. Nawet pogoda się dostroiła do niego i świeci słońce. Trochę się zakurzyło tutaj podczas mojej nieobecności, a i podłogi wypadałoby przynajmniej pozamiatać, ale nie teraz. Jeszcze nie. Wierzę, że odrobina zwykłego lenistwa jest konieczna dla duszy tak samo, jak ciepły posiłek od czadu do czasu dla ciała.                                                                                        

Szczecin, 05.03.2005

Komentarze