HOLANDIA ZALICZONA

Wizyta w Holandii była bardzo napięta jeżeli chodzi oramy czasowe. Kilka rozmaitych miejsc, mnóstwo spraw do przedyskutowania. Oczywiście tradycyjnie kryzys dopadł mnie około piętnastej. Nie mogłem opanować ziewania i męczyłem się, żeby nie przymykać powiek na dłużej. Przeszło dopiero przed siódmą, kiedy opusciliśmy biuro i pojechaliśmy do Sheveningen na kolację. Z odrobiną zazdrości spogladałem na urlopowiczów na plaży. Chetnie oddałbym kolację za możliwość kąpieli i beztroskiego leżenia na piasku.

W drodze z restauracji do hotelu przejeżdżaliśmy obok więzienia, w którym przebywa obecnie były prezydent Serbii, Slobodan Milosevic.

W hotelu nie mieli bezprzewodowego internetu, a kabla mój laptop nie tolerował. Może to i dobrze, bo i tak zasypiałem przy biurku. Nie marnowałem więc czasu, tylko od razu wskoczyłem do łóżka. I nic już więcej nie pamiętam oprócz dzwonka budzika o szóstej rano (wcześnie ponieważ chciałem przeczytać e-maile z poprzedniego dnia ściągnięte przez komórkę).

Ranek znów w biurze, które opuściłem krótko po jedenastej. Czekam teraz na samolot do Frankfurtu, gdzie bede mieć przesiadkę do Hong Kongu. Nocka raczej średnio wygodnie sie zapowiada, ale odeśpię już na statku.

Amsterdam, 13.07.2005

Komentarze